Czeka inny post na temat kur, ale skoro sama Natura dała nam taki prezent w dniu dzisiejszym, to będzie o kurach dzisiaj i ten wydaje mi się sprawą priorytetową, szczególnie dla osób, które zostały przeze mnie zainspirowane do hodowli kur i mają po raz pierwszy kwokę wysiadującą już jaja. Kwoka siedzi na jajach około 21 dni a gospodarz w tym czasie powinien zastanowić się gdzie te kurczaki będą dalej mieszkać lub przygotować gotowe już miejsce ponieważ nie zawsze uda się idealnie wyłapać okres lęgowy i mogą pojawić się wcześniej. Dobrze jest jak pisklaki wykluwają się ,,jedno po drugim" bo wtedy kwoka spokojnie siedzi na jajach a maluchy czekają.
Ale jeśli inne kury mają możliwość znieść jajo kwoce pod jej nieobecność to często zostaje zakłócony ten proces i zaczynają być problemy. Kurczaki już przemieszczają się, denerwując tym kwokę, która albo twardo dalej wysiaduje i nie dba o bezpieczeństwo maluchów albo porzuca jaja i przechodzi do etapu wychowywania tych bądź tego, który już się niecierpliwi i próbuje na własną rękę poznawać świat. Dlatego warto mieć przygotowane miejsce na pudełko dla kurczaków i kolejno je tam odkładać dając sposobność kwoce na siedzenie dalej. Nie może to być za długo, trzeba uważać, aby kwoka nie zrezygnowała z kwoczenia uważając, że nie ma żadnego kurczaka. Ten czas to tak plus minus doba, przede wszystkim póki kwoka siedzi na jajach, potem trzeba prędko kurczaki jej podłożyć.
Doczekaliśmy się szczęśliwie kurczaków urodzonych plus minus w tym samym czasie i teraz gdzie je trzymać? Możliwości jest wiele. Najmniej dobrym jest puszczenie kwoki z maluchami po prostu do stada. Niby to takie naturalne i muszę przyznać, że nam za pierwszym razem to wyszło ale chyba dlatego, że nie zdawaliśmy sobie sprawy z ewentualnych zagrożeń jakie czyhają na malców, tudzież mieliśmy bardzo dobre stado i mądrego koguta, który zatroszczył się o spokój dla maluchów. Nie wiem... Kolejne próby kończyły się różnie. A to kurczak utopił się w dołku po obfitym deszczu, a to w garnku z wodą, a to coś go zadziobało... bo kurze towarzystwo rzadko jest urocze dla ,,nowych" Oczywiście kwoka broni ale... Spore są kłopoty jak w stadzie jest więcej niż jeden kogut. Wtedy wręcz potrafią bezczelnie dziobać kurczaki jak stało się właśnie w naszym przypadku. Nie mówię tutaj o całkowitej izolacji , ale te pierwsze tygodnie tak do miesiąca warto je odseparować aby trochę podrosły.
Lepszym sposobem jest stworzenie miejsca dla kwoki z maluchami. Najlepiej jest jak da się wydzielić kąt w kurniku i tam sobie siedzą odizolowane od całego podwórzowego towarzystwa. Ale na to trzeba mieć warunki metrażowe. Kolejną metodą jest specjalna woliera dla kwoki i ona dość dobrze się sprawdza aczkolwiek również wymaga miejsca. Odradzam łączenia kwok ze sobą, bo one nie umieją liczyć i kurczaki przyjdą do tej, która ich zadaniem ,,cieplej" kwoczy i jedna będzie miała za duża, a druga nie będzie miała wcale albo za mało kurczaków. Tak samo, jak jedna siedzi na jajach a druga już ma kurczaki nie wolno ich połączyć, bo ta co siedzi, zejdzie z jaj i zacznie wychowywać kurczaki.
W tym roku pomimo dwóch szop do żadnej nie możemy wstawić kwoki z kurczakami. W jednej siedzi kwoka na jajach, w drugim jest Kacper i mógłby zrobić kurczakom krzywdę. Zresztą chyba z jego powodu kwoka postanowiła siedzieć na jajach poza wybiegiem tuż przy szopie Melci. Mamy tam zbity z desek ala regał na dwie półki gdzie składujemy słomę, kiedy zostanie nam coś więcej z wysypywania Melce i tak zrobiło się stanowisko do znoszenia jaj i jak widać do wysiadywania. Kury bardzo lubią takie zakamarki w zacienionym, chłodnym i cichym miejscu.
Wracając do woliery może być to jakaś sporych rozmiarów klatka. My dostaliśmy klatkę do trzymania większych zwierząt i ją wykorzystaliśmy. Ze względu na to, że ma zbyt duże przerwy między drutami i taki świeżynek ledwo urodzony przechodzi przez nie bez większego problemu musieliśmy szczelnie otoczyć paskami ze starej firanki. Na fotce 3 z prawej strony jest przerwa bez firanki, nie może tak być, musi być szczelnie i głównie od dołu bo pisklaki nie latają, słabo skaczą, wspinać się nie umieją, więc przede wszystkim skupiamy się na szczelności dołu. Jako, że mężowi nie udało się jednak złapać, kiedy kura zaczęła wysiadywać jaja i plus minus typował 10 czerwca to z lekka maluchy nas zaskoczyły i nie przygotowaliśmy się. W sumie to właśnie tego dnia co się urodziły zaczęliśmy rozważać gdzie je trzymać. I tak bywa. Naprędce więc dostosowaliśmy gotową klatkę ale ciągle ją dopracowujemy. Gdybyśmy mięli więcej czasu to na spokojnie poprzymocowywałoby się paski firanki albo poprzeplatalibyśmy drutem aby ,,oka" klatki były mniejsze. Zdjęcia robiłam po pierwszym przymocowaniu bo w trakcie pomyślałam, że to może się komuś przydać, a przede wszystkim miałam na myśli pewną osobą (buziak Maszko) i na zdjęciach nie ma ostatecznej wersji a mianowicie szczelnie obwiązanych sznurem dolnych firanek aby ,,nawet mysz się nie przecisnęła".
Wstawiamy wodę, drobno posiekaną trawę aby kurczaki się nie zadławiły a patrząc jak mama je i one będą próbowały. Dodałam pojemnik zawieszany dla oszczędności miejsca, ale dla pisklaków jest za wysoki jeszcze, a trawa głównie jest dla kwoki, przezroczysty aby widziała co w nim jest. Pisklakom takim jednodniowym podaje się drobno posiekane żółtko, trochę namoczonego chleba lub bułki (oczywiście nie naraz). Trochę później wprowadzamy ser, makaron, ryż, kaszę, ziemniaki wszystko drobno posiekane, wymieszać można z pokrzywą również drobno posiekaną a przede wszystkim specjalną karmę dla kurczaków, w której są witaminy i inne niezbędne składniki odżywcze dla prawidłowego wzrostu.
Nic się nie stanie jak kwoka też się posili, na pewno ją to wzmocni po trudnym czasie wysiadywania jaj. Ogólnie wszystko co wkładamy do jedzenia to drobno siekamy. I jak widać na zdjęciach wyłożyliśmy na dno słomę i jeszcze na noc dorzucimy aby miała cieplej bo klatka tam gdzie stoi będzie stała i w nocy. Gdyby było ochłodzenie to byśmy klatkę przenosili w cieplejsze miejsce. Ze względu na ograniczoną przestrzeń bo kura również potrzebuje się ruszać a będzie w tej klatce z maluchami kilka tygodni to trzeba również zadbać o jej potrzeby, to pojemniki są małe. Szklane aby łatwiej je umyć. Wykorzystujemy ciężkie naczynia aby kurczaki siadając na nie, nie wywróciły naczynia. Niebieskie to pojedyncza już salaterka z kompletu bardzo ciężka i przydatna bo w kształcie trójkąta więc idealnie wpasowywuje się w róg klatki. Miseczka do jedzenia to klasyczna miska dla świnek morskich, jest niewysoka o grubych krawędziach, na które bez problemu wejdą pisklaki i oczywiście ciężka.
W takim poście nie można pominąć taty. Skąd wiemy, że to on? Ponieważ często siada sobie opodal i patrzy na klatkę. On wie, że to jego dzieci. A ja oczywiście wzruszyłam się tym faktem.
Wstawiamy wodę, drobno posiekaną trawę aby kurczaki się nie zadławiły a patrząc jak mama je i one będą próbowały. Dodałam pojemnik zawieszany dla oszczędności miejsca, ale dla pisklaków jest za wysoki jeszcze, a trawa głównie jest dla kwoki, przezroczysty aby widziała co w nim jest. Pisklakom takim jednodniowym podaje się drobno posiekane żółtko, trochę namoczonego chleba lub bułki (oczywiście nie naraz). Trochę później wprowadzamy ser, makaron, ryż, kaszę, ziemniaki wszystko drobno posiekane, wymieszać można z pokrzywą również drobno posiekaną a przede wszystkim specjalną karmę dla kurczaków, w której są witaminy i inne niezbędne składniki odżywcze dla prawidłowego wzrostu.
Nic się nie stanie jak kwoka też się posili, na pewno ją to wzmocni po trudnym czasie wysiadywania jaj. Ogólnie wszystko co wkładamy do jedzenia to drobno siekamy. I jak widać na zdjęciach wyłożyliśmy na dno słomę i jeszcze na noc dorzucimy aby miała cieplej bo klatka tam gdzie stoi będzie stała i w nocy. Gdyby było ochłodzenie to byśmy klatkę przenosili w cieplejsze miejsce. Ze względu na ograniczoną przestrzeń bo kura również potrzebuje się ruszać a będzie w tej klatce z maluchami kilka tygodni to trzeba również zadbać o jej potrzeby, to pojemniki są małe. Szklane aby łatwiej je umyć. Wykorzystujemy ciężkie naczynia aby kurczaki siadając na nie, nie wywróciły naczynia. Niebieskie to pojedyncza już salaterka z kompletu bardzo ciężka i przydatna bo w kształcie trójkąta więc idealnie wpasowywuje się w róg klatki. Miseczka do jedzenia to klasyczna miska dla świnek morskich, jest niewysoka o grubych krawędziach, na które bez problemu wejdą pisklaki i oczywiście ciężka.
W takim poście nie można pominąć taty. Skąd wiemy, że to on? Ponieważ często siada sobie opodal i patrzy na klatkę. On wie, że to jego dzieci. A ja oczywiście wzruszyłam się tym faktem.
Wspaniałego wypoczynku życzę przy niedzieli i święcie :)
Agatko!
OdpowiedzUsuńGratuluję. Jesteś specjalistą w przydomowej hodowli kurczaków.
I bardzo spodobał mi się pomysł na wolierę dla kwoki z kurczakami.
Twoje jarzębiate towarzystwo jest niezwykle urocze a tata - kogut to prawdziwy przystojniak.
Serdecznie pozdrawiam:)
Bardzo fajny pomysł na tymczasowy domek kwoczy:)
OdpowiedzUsuńAż się chce mieć kurczaki! Super!
OdpowiedzUsuńA ja ciągle mam opory.Jak pomyślę,że wyklują się koguciki i trzeba będzie zrobić z nich rosół???? No może za rok.Buziaki Agatku.
OdpowiedzUsuńAle Ty masz wiedzę Agatko. Jestem pod nieustannym wrażeniem Twojego stadka. Tata niczego sobie. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na domek dla kurek :) Bardzo fajnie opisałaś codzienne życie Twojego stadka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko !
O, i jak fajnie napisane. Składam zatem gratulacje mamie - kurze ;). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJarzębiatki są cudowne!
OdpowiedzUsuńPamiętam, że dużo radości dają kurczaczki. Niesamowite, że jest taka więź między kwoką a potomstwem. Szkoda, że ludzie nie zawsze mają taki instynkt. Buziaki :-)
OdpowiedzUsuńDaj znać kiedy zechcesz do Łazienek wpaść, żebyśmy się na pewno spotkały :-)
Fajnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńWow, nie wiedziałam, że hodowanie kurczaczków to takie skomplikowane zajęcie! Bardzo ciekawy post
OdpowiedzUsuńAle śliczniutkie kurczaczki-zawsze jak jeździliśmy na wakacje na wieś to jezdziliśmy z ciocią po kurczaczki-ja kupowałam sobie 5:)
OdpowiedzUsuńWitam mam pytanie co zrobic gdy kura wysiadywala jajka w krzakach w ukryciu Gniazdo znalezlismy i nawet wylegly sie malutkie lecz po jednej dobie wciaz sa cale jajka pod kwoka i ona siedzi Boje sie ze mlode umra z glodu a p poza tym nie beda maluszki umialy wyjsc z tych krzakow Matka nie pozwoli do siebie podejsc bo atakuje Co robic?
OdpowiedzUsuńTrzeba zabrać kurczaczki do domu do pudełka i podświetlać żarówką aby miały ciepło. Ogólnie czeka się jeszcze jeden dzień a potem zabiera się jaja niewyklute zakładając, że nic z nich nie będzie a podkłada się kurczaki delikatnie. Jak nie uda się podłożyć i kura zejdzie to zostaje Wam opieka nad kurczakami w domu. Podajecie żółtko drobno pokrojone. Po dwóch tygodniach drobno posiekaną koniczynę. Żadnego ziarna! Są za małe i wodę oczywiście do picia.
UsuńPierwszy raz mam kwoke wczoraj wykluł się jeden a dzisiaj 2 niestety z niewiedzy kwoka została z kurczakami w kurniku z resztą kur i kogutem i popołudniu został tylko 1 kurczaczek buuu odrazu odizolowałem kwoke od reszty. Czy inne kury mogły zadziobac pusklaki niema po nich żadnego sladu
OdpowiedzUsuńWitaj :) Kury potrafią dziobnąć kurczaki, ale gdyby zadziobały to byś znalazł ciało. Skoro nie ma po nim śladu to jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że albo gdzieś wszedł czy wpadł w siano (nie wiem co tam masz) i go znajdziesz przy porządkach, albo coś go upolowało i wyniosło. Zniknięcie kurczaka powinno wzmocnić twoją kontrolę kurnika i terenu, bo możesz mieć intruza, który wybierze Ci wszystkie kurczaki.
OdpowiedzUsuńPiękna chodowla przyzagrodowa,też taką prowadzę więc ,,czuję bluesa " pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń