Jestem też chwaściarą. Nie znacie tego słowa? Zapewne, bo w toku swojej rozmowy na zaprzyjaźnionym blogu wymyśliłam je, a jeśli nawet istnieje to przywołałam. Chwaściara to ktoś kto kocha rośliny polne inaczej zwane chwastami. Jestem chwaściarą. Widzę siebie jak tańczę na łące, kręcąc piruety i wołającą głośno kwiaty polne są piękne i mijających mnie ludzi stukających się w czoło albo znacząco kiwających głową. Bardzo realna wizja i wcale nie taka odległa. Swego czasu tubylcy tej okolicy a obecnie nasi przyjaciele i sąsiedzi przyglądali się spode łba (They are surprised.) moim wykopkom polnych roślin i sadzeniem ich w ogrodzie. Wspomniany głóg przeszedł już do historii. Uwielbiam to zdjęcie. Nie pamiętam czy już je wstawiałam, jest sprzed kilku lat ale nadal odzwierciedla mój stan ducha.
Śmiałam się, że jestem strachem na wróble, który słucha pięknych odgłosów natury dobiegający z łąk, patrzy na niebo i płynące po nim obłoki i który ma bardzo bliski kontakt z ptakami bo potrafią usiąść na nim. W dzieciństwie jeżdżąc na wieś do babci i wujostwa dużo czasu spędzałam na łąkach. Ja dziewczę minionej epoki co to po drzewach łaziło, wróżyło się po krzakach i spadało w pokrzywy. Wstążki, loczki i różowe kiecki omijały mnie dużym łukiem. Ja nie z tej bajki. Typ chłopczycy? Nie. Typ wolny... wolny duchowo.
Czy to w mieście czy na wsi - wolna, duchowo nieskrępowana niczym. W mieście znów mieszkałam niby w starej dzielnicy ale po sąsiedzku z kilku hektarową dziką łączką i pasami nieużytków w obrębie torów kolejowych, było gdzie biegać i spacerować a przede wszystkim zachwycać się różnorodnością polnego kwiecia. Świerszcze, koniki polne, odgłosy ptaków nie były mi obce w mieście. Moją matką jest natura a ojcem miasto, więc życie miejskie obok pól po prostu było dla mnie rajem na ziemi. Żywię wielką namiętność do polnych roślin chociaż nie można zapominać, że i ogrodowe piękności skradły moje serce, ale raczej skłaniam się ku bezkresnej przestrzeni, którą odnajduję również w mieście w parkach, w alejach, deptakach czy przy większych ulicach i ku temu niebu co go widać zawsze nad naszymi głowami gdziekolwiek jesteśmy. Bez niego nie umiałabym żyć.
Bardzo mocno Was ściskam i dziękuję, że jesteście
Śmiałam się, że jestem strachem na wróble, który słucha pięknych odgłosów natury dobiegający z łąk, patrzy na niebo i płynące po nim obłoki i który ma bardzo bliski kontakt z ptakami bo potrafią usiąść na nim. W dzieciństwie jeżdżąc na wieś do babci i wujostwa dużo czasu spędzałam na łąkach. Ja dziewczę minionej epoki co to po drzewach łaziło, wróżyło się po krzakach i spadało w pokrzywy. Wstążki, loczki i różowe kiecki omijały mnie dużym łukiem. Ja nie z tej bajki. Typ chłopczycy? Nie. Typ wolny... wolny duchowo.
Warszawa |
Bardzo mocno Was ściskam i dziękuję, że jesteście
i staracie się zawsze podnieść mnie na duchu.
♥
"Wstążki, loczki i różowe kiecki omijały mnie dużym łukiem. Ja nie z tej bajki. Typ chłopczycy? Nie. Typ wolny... wolny duchowo." - O, to to! Również taka byłam (jestem) i tak się zachowywałam ;).
OdpowiedzUsuńA czy coś może być piękniejszego od delikatnych, polnych kwiatów? Nie znam. Wcale nie zasługują na miano "chwastów".
W naturze, na łące są najpiękniejsze połączenia kolorów i kompozycji :)
OdpowiedzUsuńJa może za głóg to nie zabrałabym się, ale swego czasu postanowiłam przenieść do swojego ogrodu przetacznik rosnący dziko wokół naszej działki. Próbowałam kilka razy i wreszcie dałam spokój...może sam się rozsieje :)
Witaj Chwaściaro, tu Zielarka :-) Czytałam ostatnio wywiad z pewną panią profesor biologii, która twierdzi, że ok 80% chwastów rosnących wokół nas nadaje się do spożycia. Przecież te chwasty to w głównej mierze nic innego jak zioła :-)A ludzie już dawno temu zrywali je nie tylko dla zwierząt.
OdpowiedzUsuńCzytając o wykopywaniu polnych roślin przypomniałam sobie jak w zeszłym roku z moją córką pojechałyśmy pod wieczór z łopatą na drogę wzdłuż której kwitło mnóstwo bodziszków i wykopałyśmy parę krzaków i teraz mam je w ogródku, ale jakoś nie kwitną.... a już chyba o tej porze roku powinny.
OdpowiedzUsuńBardzo mi tu swojsko u Ciebie :)
Tu Byliniara z irysowym odchyłem - słówko chwast oznaczało kiedyś roślinę rosnącą wśród upraw. A ponieważ każda roślina zanim zaczęła być uprawiana i z czasem hybrydyzowana, rosła sobie w dziczy to otaczają nas same chwasty. Takie tujaki po całości w ogrodzie to dopiero chwaściska, he, he. Pozdrowienia dla rumianków, łąk pachnących i brzęczących, żywiny ludzkiej i nie tylko ludzkiej i dla prawdziwego "wysokiego nieba".:-)
OdpowiedzUsuńJa tez uwielbiam takie kolorowe łąki z dzikimi kwiatami:)czasem można naprawdę ciekawe i rzadkie rośliny spotkać.
OdpowiedzUsuńPamiętam, jak kiedyś pewien właściciel ogrodu z przerażeniem patrzył na moją znajomą układającą bukiet z wrotyczu :) Dla niego to był straszny chwast...
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię kolorowe łączki ! Blisko mojego domu mam taką "niczyją" łaczkę, w ubiegłym roku wysiałam tam nasionka i cieszyłam się kolorowymi pięknościami...a w tym roku po prostu zamponiałam....!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Chwaściara. Spodobało mi się to określenie. Kupuję.
OdpowiedzUsuńOch jak ja kocham takie łąki z rumiankami, makami, chabrami, bodziszkami.
W moim ogrodzie rośnie wrotycz, rumianki, czerwone maki. Mam je pod kontrolą kiedy przekwitają ścina i zakwitają potem kolejny raz.
Serdecznie pozdrawiam:)
W moim ulubionym angoekism programie o ogrodach, madra pani powiedziala, ze chwasty to tak samo piekne i potrzebne roslimy, ktore po prostu czasem rosna nie tam , gzdie bysmy chcieli:)
OdpowiedzUsuńJa je wprawdzie wyrzucam z mego ogrodka, ale bukiety polne robie, lubie i ciesze sie, ze przestano golic laki do i trawy do lysego, jak kiedys. Zeby dac zyc owadom. Wrecz wysiewa sie kwiatow laki u nas. I pieknie:) Pozdrawiam:)
Pamiętam z dzieciństwa łąki całe w kwiatach a teraz takich nie ma.Na polach też trudno wypatrzyć maki i chabry.U mnie dookoła dzicz więc chwaściorów nie brakuje.Co do róży - nie mam namiarów,zięć kupił w internecie ale nawet nie pamięta czy na allegro czy na olx.Miłego dnia żczę.
OdpowiedzUsuńJaka radość, Ty wśród chwastów w kwiecistej sukience z kapeluszem ;)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcie :D
Dla mnie chwasty, to naturalne, polne kwiaty i zioła, a w mieście to rośliny ruderalne, które naturalnie porastają tereny zmienione przez człowieka. Bardzo fajnie tak w kapeluszu i kwiecistej sukience przechadzać się po łące, pełnej kwiatów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Odetchnęłam pełną piersią :-D
OdpowiedzUsuńO hahaha to i ja jestem chwaściarą. :D
OdpowiedzUsuńZdjęcie główne przyciągnęło mnie do tego posta. Jest tak śliczne, pełne wolności, pełne radości. Coś, co ja wręcz uwielbiam. Również jestem takim wolnym duchem. Bardzo przyjemny post, a ty wydajesz się bardzo fajną osobą.
Pozdrawiam serdecznie. Miło Cię poznać. :)
Pięknie napisane..... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń