bodziszek korzeniasty |
Moja miłość do bodziszków rozwijała się stopniowo. Tak jak do wielu innych gatunków pojawiała się od pierwszego spotkania tak tutaj dojrzewała latami niczym prawdziwy, dorosły związek. Zaczęło się od tych z pierwszego i drugiego zdjęcia, których obecnie mam mnóstwo i wciąż staram się nimi zapełniać wolną przestrzeń na działce ponieważ są idealne do zadarniania powierzchni. Pierwszych kilka kępek dostałam od sąsiadki z miejskiego ogródka w wieku 16 lat? Jakoś tak. ,,Posadź sobie i zobaczysz jak pięknie będą ci rosły i kwitły. " - oznajmiła sąsiadka przekazując mi przez wspólną siatkę kępkę zielonych liści z korzonkami.
Tu przyjechały wraz ze mną zasiedlać ten nieznany nam teren, o którym wiedzieliśmy tylko, że to podłoże gliniaste ilaste i jako jedyne zadomowiły się bez problemu biorąc w swe posiadanie najbliższe otoczenie. To ich jedyna wada - mają łatwość rozrastania się, a że kłącza potrafią tworzyć się nad ziemią to wystarczy im kontakt z ziemią przez sąsiadów i rewelacyjnie rosną i kwitną tworząc piękne wręcz kobierce. I dopiero tutaj rozwinęła się tak naprawdę moja miłość do nich. Przy tulu ogrodniczych porażkach jakie mieliśmy one były i na nie można było polegać. Raz dłużej raz krócej się przyjmowały w nowym miejscu ale zawsze się przyjęły. Niby są do miejsc półcienistych ale na stanowiskach z większym nasłoneczniem też sobie dają radę. Nie nadają się do pełnego słońca. W bardziej cienistym miejscu przede wszystkim rozwijają liście a kwitnienie jest małe albo wcale go nie ma. W przypadku miejsc bardziej nasłonecznionych kwitnie jest całkiem spore i z tego co zauważyłam to brzegi liści nabierają czerwonawej obwódki i liście miejscami są z lekka zwinięte (pod kurczone). Całkiem dobrze znoszą suszę.
Ten rok jest pod hasłem porządkowania. Przyznam się, że niepokoiłam się co wymyśliła moja głowa, ale okazuje się, że po prostu porządkuję rabaty i poszerzam kolekcję gatunków roślin, którym jest tutaj dobrze. Do nich między innymi zaliczają się bodziszki. Tak jak miałam do tej pory tylko dwa gatunki. Ten drugi pojawił się dużo później ale nie pamiętam skąd. I tym razem miłość do niego pojawiła się niczym grom z jasnego nieba, kiedy ujrzałam w trawie te cudne, niebieściutkie kwiatuszki. Mężowi coś świta w głowie, że skądś znalazła się jedna kępa w rabacie, która po prostu się rozsiała. Bo ten się rozsiewa i kwitnie dużo dłużej. Bodziszek o różowawo fioletowych kwiatach kwitnie w czerwcu i niedługo skończy, kwitnie tak około 2-3 tygodni. Ten drugi w tym roku wypuścił już kilka kwiatów ale ogólnie kwitnie w okolicy drugiej połowy lipca lub jego końca i kończy gdzieś w sierpniu... albo i we wrześniu. Ja go pamiętam jako kwiat schyłku lata.
O nazwy ich proszę mnie nie pytać. Aby się tego dowiedzieć to musicie zajrzeć na blog Taba Azy, która tworzy jak dla mnie fantastyczny, współczesny atlas roślin z ich nazwami, historią i mnóstwem przeróżnych informacji okraszonych jej prywatnymi zdjęciami z ogrodu. Jest to prawdziwy rarytas dla kolekcjonera roślin. Sama liczę na to, że jak tu zajrzy to poda mi nazwy moich bodziszków abym mogła je podpisać bo za cienka w uszach jestem aby samemu rozpoznać subtelne różnice. W każdym razie dokupiłam sobie w tym roku trzy odmiany bodziszka... trzy, bo tylko tyle było. Ale na pewno rozrośnie się bodziszkowa kolekcja. Kupowałam je niestety jako bodziszek mix ale dobrze, że chociaż ustawione były w odpowiednich sektorach różniących się stanowiskiem nasłonecznienia to wiedziałam gdzie je posadzić. To są pojedyncze sadzoneczki i nie każde obficie zakwitły.
Tego zgarnęłam babeczkce sprzed nosa bo był ostatni (za co bardzo przepraszam na łamach tego bloga) ale zakochałam się już w samych liściach... rozumiecie, prawda? Zaskoczył mnie ogromnie, bo przed obłędnym jak na nowo posadzoną roślinę kwitnieniem, zdążył się sporo rozrosnąć. Chyba dobre mu znalazłam miejsce?
A jak popatrzycie na kwiaty to bez problemu uwierzycie jak bardzo się ucieszyłam, że mam bodziszka o jeszcze innych kwiatach. Same kwiaty są nieduże ale jest ich tak wiele, że rekompensuje to ich wielkość. Ten powyżej kwitł w drugiej połowie maja, ale dość krótko.
Dwa kolejne zakwitły dużo skromniej. Po lewo niebieskawy z jakby prążkami na płatkach. I kolejny z zaledwie trzema kwiatami białymi ale cieszę się, bo kupowałam go również bez nazwy ale chociaż z informacją, że będzie kwitł na biało i bardzo byłam ciekawa tego kwiatu. Mój aparat ma problem z uchwyceniem kwiatu i dlatego zrobiłam tylko jeden z nieudanym przybliżeniem. Ten biały podobno lubi słoneczne miejsca. Rzeczywiście dość ładnie się rozrósł ale widzę po łodygach, że się powyciągał, więc nie wiem, czy dać go do większego słońca? Ogólnie tego słońca ma z półtorej godziny rano i trochę przed zachodem słońca czyli to słońce jest takie bardzo łagodne i będzie go góra z 4-5 godzin jedynie w ciągu dnia. Marzą mi się rabaty z rzędami, z różnych bodziszków. Niebieskawy kwitł na początku czerwca, ten białawy od drugiej połowy czerwca do teraz, bo zdjęcie robione było w weekend.
Koniecznie muszę zapolować na kolejne bodziszki. Są niekłopotliwe w uprawie i niesamowicie tolerancyjne glebowo a przynajmniej takie wrażenie sprawiają u mnie. Zaraziła mnie tą kolekcją wspomniana już Taba Aza i jej rewelacyjne bodziszkowe posty chociażby ze stycznia 2016 roku. Gorąco zachęcam do tej lektury. A ta ,,choroba", na którą i ja zachorowałam została zdiagnozowana jako bodziszkolera.
bodziszek łąkowy |
O nazwy ich proszę mnie nie pytać. Aby się tego dowiedzieć to musicie zajrzeć na blog Taba Azy, która tworzy jak dla mnie fantastyczny, współczesny atlas roślin z ich nazwami, historią i mnóstwem przeróżnych informacji okraszonych jej prywatnymi zdjęciami z ogrodu. Jest to prawdziwy rarytas dla kolekcjonera roślin. Sama liczę na to, że jak tu zajrzy to poda mi nazwy moich bodziszków abym mogła je podpisać bo za cienka w uszach jestem aby samemu rozpoznać subtelne różnice. W każdym razie dokupiłam sobie w tym roku trzy odmiany bodziszka... trzy, bo tylko tyle było. Ale na pewno rozrośnie się bodziszkowa kolekcja. Kupowałam je niestety jako bodziszek mix ale dobrze, że chociaż ustawione były w odpowiednich sektorach różniących się stanowiskiem nasłonecznienia to wiedziałam gdzie je posadzić. To są pojedyncze sadzoneczki i nie każde obficie zakwitły.
Tego zgarnęłam babeczkce sprzed nosa bo był ostatni (za co bardzo przepraszam na łamach tego bloga) ale zakochałam się już w samych liściach... rozumiecie, prawda? Zaskoczył mnie ogromnie, bo przed obłędnym jak na nowo posadzoną roślinę kwitnieniem, zdążył się sporo rozrosnąć. Chyba dobre mu znalazłam miejsce?
bodziszek żałobny odmiany 'Samobor' |
bodziszek mieszańcowy z udziałem Geranium renardii 'Philippe Vapelle' lub 'Tcschelda' |
bodziszek krwisty odmiany 'Alba' |
Dwa kolejne zakwitły dużo skromniej. Po lewo niebieskawy z jakby prążkami na płatkach. I kolejny z zaledwie trzema kwiatami białymi ale cieszę się, bo kupowałam go również bez nazwy ale chociaż z informacją, że będzie kwitł na biało i bardzo byłam ciekawa tego kwiatu. Mój aparat ma problem z uchwyceniem kwiatu i dlatego zrobiłam tylko jeden z nieudanym przybliżeniem. Ten biały podobno lubi słoneczne miejsca. Rzeczywiście dość ładnie się rozrósł ale widzę po łodygach, że się powyciągał, więc nie wiem, czy dać go do większego słońca? Ogólnie tego słońca ma z półtorej godziny rano i trochę przed zachodem słońca czyli to słońce jest takie bardzo łagodne i będzie go góra z 4-5 godzin jedynie w ciągu dnia. Marzą mi się rabaty z rzędami, z różnych bodziszków. Niebieskawy kwitł na początku czerwca, ten białawy od drugiej połowy czerwca do teraz, bo zdjęcie robione było w weekend.
Koniecznie muszę zapolować na kolejne bodziszki. Są niekłopotliwe w uprawie i niesamowicie tolerancyjne glebowo a przynajmniej takie wrażenie sprawiają u mnie. Zaraziła mnie tą kolekcją wspomniana już Taba Aza i jej rewelacyjne bodziszkowe posty chociażby ze stycznia 2016 roku. Gorąco zachęcam do tej lektury. A ta ,,choroba", na którą i ja zachorowałam została zdiagnozowana jako bodziszkolera.
Przesyłam wszystkim gorące pozdrowienia :)
Witaj :) Też uwielbiam bodziszki i wszędzie je wciskam gdzie mogę - są takie wdzięczne, bezproblemowe jak je nie kochać. Twoje okazy są piękne - pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMasz rację nie sposób ich nie kochać :)
UsuńTeż je uwielbiam, są takie wdzięczne. Masz może bodziszka o bordowych listkach? Uściski przesyłam i serdecznie zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuńNie nie mam, albo jeszcze nie mam :D
UsuńTeż cierpię na tę chorobę i mam trochę więcej. Na dodatek wiosną wysiałam sobie mieszankę nasion od Legutki i mam mnóstwo sadzonek z tym ,że wyglądają jakby to byłą jedna odmiana .O tym jaka ,przekonam się pewnie dopiero w przyszłym sezonie.Ten żałobny czyli ten ,o najdrobniejszych kwiatkach,bardzo lubi się wysiewać więc uważaj przy pieleniu. Pięknie wygląda ,gdy jest go dużo. A biały to chyba mój najulubieńszy. U mnie rośnie i w pełnym słońcu i w lekkim cieniu ,tworzy przepiękne poduchy. Widzę Ci kilku ,które mam.Szkoda ,że w komentarzu nie można zamieszczać fotografii.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńZjadło mi kawałek zdania. Miało być : "widzę,że nie masz kilku .."
OdpowiedzUsuńWidzę, że nasze roślinki pracują na to aby nasza znajomość jeszcze bardziej się rozwinęła :D
UsuńAle fajne kwiatki. Ciekawe czy by mi w skrzynkach rosły...
OdpowiedzUsuńOne najczęściej są zimozielone więc nie wiem czy dały by sobie radę w skrzynkach? Ale może?
UsuńŁadna kolekcja Agatko. Ja także kocham bodziszki i mam ich sporo w swoim ogrodzie.To śliczne delikatne kwiatuszki. Po kwitnieniu ścinam mocno, a one po jakimś czasie znów zakwitają :) Chwała im za to!
OdpowiedzUsuńCo ścinasz mocno? Łodygi kwiatostanów? Moje czasami same wznowią kwitnienie ale jakoś tak staram się nie ingerować w ich proces bo prócz kwitnienia jeszcze zależy mi aby się rozrastały a przede wszystkim nabrały siły na przezimowanie.
UsuńPo pierwszym obfitym kwitnieniu należy je dosyć mocno przyciąć. Pozostawić około 10 cm, po niedługim czasie ponownie pięknie zakwitną:)
UsuńNa pierwszy rzut oka niepozorne, ale piękne kwiaty. I rosną bez problemu, nie narzekają od byle czego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
W tym przypadku - w kupie siła :)
UsuńMam tylko trzy odmiany bodziszków i patrząc na Twoje nabytki nabrałam chęci na następne :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTwoje "stare" bodzie to bodziszek korzeniasty i bodziszek łąkowy. Twoje nowe bodzie to ( w kolejności zdjątkowej ): bodziszek żałobny odmiany 'Samobor', bodziszek mieszańcowy z udziałem Geranium renardii 'Philippe Vapelle' lub 'Tcschelda' ( ciężko mi na zdjątku rozpoznać odmianę ) i bodziszek krwisty odmiany 'Alba'. :-)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że dla Ciebie to będzie jak bułka z masłem :))))
UsuńDzięki wielkie już naniosłam nazwy :)
ale tu ciekawie, pędzę poczytać o bodziszkach... :)
OdpowiedzUsuńnaprawdę warto :)
UsuńDobrze zdiagnozowałaś chorobę, bo póki co mam trzy sztuki, ale wiem, że mi mało. Jak tylko będę mogła sadzić dalej, to bodziszki będą na pewno! :)
OdpowiedzUsuńPolecam wspomniany blog tak to dopiero zobaczysz ile jest ich odmian :D Albo zachorujesz jeszcze na coś innego :D
UsuńSą piękne, naturalne, takie sielskie ! Uwielbiam takie rośliny w ogrodach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Zauważyłam, że wiele z nas zachorowało na bodziszkową chorobę.
OdpowiedzUsuńPosadzone w dużych kępach cudownie się prezentują.
Pozdrawiam:)
Bodziszki są wspaniałe. Też mamy parę odmian, ale niektóre pierwszy raz widzę, hehe Też będę polować na nie :-)
OdpowiedzUsuńMasz wiele cudnych objawów bodziszkolery:D
OdpowiedzUsuńMają takie, maleńkie, niepozorne kwiaty,a tak cudownie wyglądają. Posiadam jedną kępę bodziszków, ale muszę je rozmnożyć. Nie wiedziałam, że jest ich tyle gatunków. Twoje są śliczne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAgatku ten nówek to też bodziszek krwisty ( 'Striatum' albo inna różowo kwitnąca odmiana ), rośnie w słońcu, cieniu i półcieniu ale tylko w słońcu i półcieniu kwitnie zadowalająco. Może być do "szarych liści".;-) Ten korzeniasty z białymi kwiatami to niekoniecznie jest korzeniasty, posadź w półcieniu.:-)
OdpowiedzUsuńAcha, dzięki, wielkie dzięki :)
Usuń