Ciężko nie być monotematycznym, kiedy człowiek cieszy się z pięknej, słonecznej pogody jeśli nawet z lekka przerywana jest deszczykiem, dlatego znów będzie ogrodowo, albo raczej rabatowo. Nieustająco pielę, koszę i przesadzam. Wczoraj na nowo odkryłam moc kosiarki, kiedy to za jej sprawą mój ogród znów nabierał trówymiarowości, jak często nazywam efekt terenu dopiero co skoszonego, w którym wyraźniej odznaczają się rabaty od ścieżek i miejsc trawnikowych. Po raz kolejny kosząc pomyślałam, że powinna być elementem terapii. Niesamowicie wycisza i relaksuje. Przed nią jest bałagan i chaos po niej ład i porządek. Magia kosiarki. Ale o niej już było...
W taki weekend jaki mieliśmy teraz najbardziej podoba mi się to, że wystarczy, że wyjdę za drzwi i już jestem w ogrodzie. Tak samo miałam z miejskim ogródkiem. Nawet mały ogródek to wspaniała sprawa, a w mieście to prawdziwy skarb. Nie trzeba jechać czy iść do parku, na skwerek, tylko otwiera się drzwi i już się jest. Dlatego późną wiosną i latem mieszkanie tutaj wydaje mi się znośniejsze dzięki temu zielonemu terenowi wokół domu. Nie muszę nigdzie jeździć aby spędzić czas na tzw. świeżym powietrzu. Nie zawsze chce się łazić po sklepach i odwiedzać knajpki. Często nie ma na to czasu bo pranie, bo sprzątanie, bo prasowanie, bo papierologia zawodowa. I takie ,,otwarcie drzwi"daje radość. I pewnego rodzaju uczucie sytości i zadowolenia z życia.
Takie właśnie odczucie miałam dzisiaj, kiedy otworzyłam drzwi na taras i uświadomiłam sobie, że na wyciągnięcie ręki mam pielenie, koszenie i przesadzanie. Bzik? Nie. Alternatywa spędzenia słonecznego weekendu, kiedy jest się uwiązanym do domu. Ze względu na to, że mam niebawem dwa egzaminy zawodowe to taki szybki przerywnik - mysk do ogrodu popielić i głowę zrelaksować, jest fantastyczną rzeczą. Potem ,,myk" przez drzwi i znów jestem w domu i ... uczę się. Uwielbiam te moje drzwi wyjściowe. Nie muszę nigdzie jeździć, nie muszę znikąd wracać tylko przechodzę przez drzwi. To jak portal do innego wymiaru.
Wszystkiego dobrego życzę Wam Kochani i mam nadzieję, że wspaniale minął Wam
ten weekend :)
No kochana ,Ty musisz przejść przez drzwi a mnie wystarczy ,że wyjrzę przez okno i już jestem w innym wymiarze, z którego nie chce mi się wracać do tego prania, nie wspominając o prasowaniu.Moja kosiareczka nabiera sił.Ciągle mi szkoda dmuchawców latawców i zwiewnych trawek,robiących za huśtawki różnym fruwajkom.I po maju.Ale to zasuwa szybko.Po co tak?
OdpowiedzUsuńU mnie codzienne życie toczy się na wysokości pierwszego piętra to może dlatego drzwi a nie okna :D Masz rację. Dopiero co wyczekiwałam wiosny a tu już zaraz czerwiec... coś niesamowitego co dzieje się z tym czasem :)
UsuńBuziaki :D
Masz rację, takie drzwi na wagę złota.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, otwierasz drzwi i cieszysz się pięknym ogrodem. Ja niestety muszę się zadowolić balkonem. Chociaż trochę kwiatów też mam na balkonie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Znam to uczucie z dzieciństwa, bo teraz ogród jest wprawdzie bliziutko ale dzieli nas wspólne podwórko nasze i sąsiadów, bo ja mieszkam w czterorodzinnym domu. Kiedy przekraczam bramę ogrodu mam takie same odczucia. Tam jest mój świat, za płotem. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńMój ogród znajduje się na poziomie parteru, więc tylko otwieram drzwi tarasowe i już otacza mnie zieleń. Dobrze by było, gdyby jeszcze coś, tak jak u Ciebie, poprzerywało tę sielankę i popadało, a nie zmuszało mnie do ciągnięcia węża ogrodowego :)
OdpowiedzUsuńA ja mam 15 minut pieszo do mego kawałka ziemi, ale to nic, ważne, że go mam...:) Agata, czy znasz nazwę tych kwiatków z pierwszego zdjęcia?
OdpowiedzUsuńto śniedek baldaszkowaty :)
UsuńDziękuję' )
Usuń...mam tych kwiatków całe polacie, cudne są: )
UsuńTakie przeniesienie się do innego wymiaru to jest raj na ziemi! ;) A monotematycznym trzeba być, gdy takie piękno wokół - nie przestawaj!
OdpowiedzUsuńUściski
Och, a u mnie za drzwiami tylko asfalt i chodnik :(
OdpowiedzUsuńjak widzę takie myk to wielu ma....ja myk i już jestemw lesie.....
OdpowiedzUsuńW ogrodzie jest zawszemnostwo pracy. MOżńa się zamęczyć myśłeniem co jeszcze jest do zrobienia. Ale jak to pięknie patrzeć na to wszystko przez pryzmat daru :) I tak. ta przyroda na wyciągnięcie ręki to skarb.
OdpowiedzUsuńOj pięknie u Ciebie w ogrodzie:)U mnie w ogrodzie to tylko myślimy co byśmy jeszcze chcieli mieć i skąd brać miejsce na te rośliny:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj tak, móc wyjść w każdej chwili do ogrodu to wielkie szczęście, też tak uważam. Doceniam, że mam wysokie mieszkanie i balkon, chociaż, inaczej bym się chyba udusiła. Buziaki :-)
OdpowiedzUsuńKiedy trzymać kciuki za egzaminy ? !
OdpowiedzUsuńPod koniec czerwca i w pierwszej połowie lipca :) Dokładnie jeszcze nie wiem.
UsuńTo prawda. Takie drzwi to magia, nie wyobrażam sobie inaczej. A egzaminy to na pewno śpiewającą polecisz :)
OdpowiedzUsuńHaha, Agatku, jak już skończysz u siebie, to zapraszam do mojego ogrodu! U mnie też pielenia Ci nie zabraknie!
OdpowiedzUsuńPowodzenia m egzaminach i życzę jak najwięcej czasu na korzystanie z magicznych drzwi :-))
OdpowiedzUsuńTrzymam palce za egzaminy!!
OdpowiedzUsuńOgród to magiczne miejsce, nie wyobrażam sobie aby zniknął z mojego życia mimo mroźnej, deszczowej wiosny, gradobicia i ulewy jak wczoraj, która sprawiła, że ogród znalazł się pod wodą.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za egzaminy.
Pozdrawiam:)