Pani Zima pakuje walizki! Może to nieładnie cieszyć się z wyjazdu kogoś kto gościł u mnie przez jakiś czas, ale naprawdę z trudem powstrzymuję się od okrzyków hurra! i hip hip huurra! I od tańca radości na działce. Dzisiaj sobota, dzień wolny więc tym bardziej cieszę się z tego co mi przyniesie. Gdy tylko się przebudziłam usłyszałam cudny ,,koncert" mazurków. Wiem, że ich talent wokalny umieszcza ich przy końcu listy ptasich śpiewaków ale dla mnie ich ćwierkanie jest właśnie cudne.
W głowie przemknęła myśl aby kontynuować odpoczynek w łóżku ale nogi już pomknęły do okna ciągnąć za sobą resztę ciała w tym i nieszczęsną głowę. Przy wschodnim ogrodzeniu bujnie rośnie stara odmiana róży, z każdym rokiem wypuszczając kolejne odrosty, doprowadzając mego męża do szału. Najchętniej by ją mocno przyciął a nawet padło w nerwach słowo
wyciąć. A to właśnie ją upodobały sobie nasze mazurki i każdego poranka siadają w jej splątanych gałązkach żwawo rozmawiając przekrzykują się między sobą. O wycięciu róży absolutnie nie ma mowy. Owszem w tym roku spróbuję kilka jej ,,dzieci" przesadzić w inne miejsce aby mogły swobodnie rosnąć, bo robi się dla nich rzeczywiście ciasnawo. Konflikt należy do klasyki - chęci zagarnięcia tego samego kawałka ziemi. A póki mamy mnóstwo terenu nie zagospodarowanego to będzie prawo pierwszego zasiedlenia. Najpierw była róża a potem pojawił się warzywnik, więc warzywnik musi się ograniczyć albo zrobić wypad, co z resztą od zeszłego roku już robi. Wracając do poranka to z ogromną przyjemnością obserwowałam mazurki skaczące po owej róży i nazywając to dosadnie - podsłuchiwałam. Odwilż-nie odwilż sprawdziłam karmniki i dosypałam ziarna, zawiesiłam jabłka i kiedy tak kolejny raz pojechałam na nogach ślizgając się na dziwnie zmienionym śniegu dotarło do mnie, że pani Zima odchodzi... Nie będę jej zatrzymywać ani namawiać do pozostania, przeciwnie z ogromną wręcz opiekuńczością mogę pomóc jej w tym pakowaniu aby ów proces szedł jej szybciej i sprawniej. Jak w powiedzeniu - kij ma dwa końce. Dzisiaj musimy oczyścić ze śniegu taras póki jeszcze jest na nim zwarty śnieg, kiedy się roztopi będzie stała woda. W planach taras miał być przeszkoloną altaną ale coraz mniej już wierzę, że nam się to uda. Na wiosnę czekają też szopki aby zrobić w nich wiosenne porządki, bo przez całą zimę donoszona słoma i tworzący się gnój pod nią dawał ciepło mieszkańcom. Ale niech już wiosna przychodzi bo w boksie coraz mniej siana i same zwierzęta spragnione są ciepłych słonecznych dni i skubania zieleninki.
25.02. 2017 r.
Tydzień to niby tak niewiele ale w przyrodzie potrafi być prze-ogromna zmiana. Nie będę pisać jakież to plany snułam na ten weekend, pełna wiosennych myśli... Są ludzie, którzy podróżują z wielką ilością bagaży i przysłowiowo zabierają ,,pół domu" ale pani Zima bije takie osoby ,,na głowę", jest bezkonkurencyjna. Odchodzi i odchodzi i odejść nie może. Może czeka na tego bałwana co go nie ulepiliśmy w tym roku? Nie mam zielonego pojęcia co ją tutaj jeszcze tak trzyma. Roztopy zamieniły się w jedno wielkie lodowisko i jeszcze fajniej chodzi się po działce. Za to zaskoczył mnie las. Odkąd tutaj mieszkamy miałam po raz pierwszy możliwość zobaczyć go w pełnej, białej krasie. Ale o nim będzie kiedy indziej, dziś są zdjęcia z działki. Patrząc na dzisiejszą pogodę można by się zastanawiać, czy nadal żegnać panią Zimę czy może jednak ją witać. Po zaledwie kilku dniach dających nadzieję na przedwiośnie posypała tak śniegiem, że dawno nie widziałam tak gęstych i wielkich płatków śniegu.
I tyle z mojej wiosennej radości :P. Czekamy dalej... Za to sikoreczki przeprosiły się ze słoninką i znów tłumnie zaczęły przybywać. Już myślałam, że skończył się dla nich czas dokarmiania, bo tak rzadko któreś zajrzało. Wróbelki bez względu na pogodę tłumnie odwiedzają karmnik. Widzę z resztą jak latem pożywiają się kurzym ziarnem a nawet odwiedzą gołębnik. W każdym razie nadal ptasia stołówka tętni gwarem. Ale mimo bieli słyszę coraz więcej ptaków i jakieś pierwsze, nieśmiałe, poranne trele. To już oznaka przedwiośnia. Luty się kończy zobaczymy co przyniesie nam kolejny miesiąc.
W głowie przemknęła myśl aby kontynuować odpoczynek w łóżku ale nogi już pomknęły do okna ciągnąć za sobą resztę ciała w tym i nieszczęsną głowę. Przy wschodnim ogrodzeniu bujnie rośnie stara odmiana róży, z każdym rokiem wypuszczając kolejne odrosty, doprowadzając mego męża do szału. Najchętniej by ją mocno przyciął a nawet padło w nerwach słowo
wyciąć. A to właśnie ją upodobały sobie nasze mazurki i każdego poranka siadają w jej splątanych gałązkach żwawo rozmawiając przekrzykują się między sobą. O wycięciu róży absolutnie nie ma mowy. Owszem w tym roku spróbuję kilka jej ,,dzieci" przesadzić w inne miejsce aby mogły swobodnie rosnąć, bo robi się dla nich rzeczywiście ciasnawo. Konflikt należy do klasyki - chęci zagarnięcia tego samego kawałka ziemi. A póki mamy mnóstwo terenu nie zagospodarowanego to będzie prawo pierwszego zasiedlenia. Najpierw była róża a potem pojawił się warzywnik, więc warzywnik musi się ograniczyć albo zrobić wypad, co z resztą od zeszłego roku już robi. Wracając do poranka to z ogromną przyjemnością obserwowałam mazurki skaczące po owej róży i nazywając to dosadnie - podsłuchiwałam. Odwilż-nie odwilż sprawdziłam karmniki i dosypałam ziarna, zawiesiłam jabłka i kiedy tak kolejny raz pojechałam na nogach ślizgając się na dziwnie zmienionym śniegu dotarło do mnie, że pani Zima odchodzi... Nie będę jej zatrzymywać ani namawiać do pozostania, przeciwnie z ogromną wręcz opiekuńczością mogę pomóc jej w tym pakowaniu aby ów proces szedł jej szybciej i sprawniej. Jak w powiedzeniu - kij ma dwa końce. Dzisiaj musimy oczyścić ze śniegu taras póki jeszcze jest na nim zwarty śnieg, kiedy się roztopi będzie stała woda. W planach taras miał być przeszkoloną altaną ale coraz mniej już wierzę, że nam się to uda. Na wiosnę czekają też szopki aby zrobić w nich wiosenne porządki, bo przez całą zimę donoszona słoma i tworzący się gnój pod nią dawał ciepło mieszkańcom. Ale niech już wiosna przychodzi bo w boksie coraz mniej siana i same zwierzęta spragnione są ciepłych słonecznych dni i skubania zieleninki.
25.02. 2017 r.
Tydzień to niby tak niewiele ale w przyrodzie potrafi być prze-ogromna zmiana. Nie będę pisać jakież to plany snułam na ten weekend, pełna wiosennych myśli... Są ludzie, którzy podróżują z wielką ilością bagaży i przysłowiowo zabierają ,,pół domu" ale pani Zima bije takie osoby ,,na głowę", jest bezkonkurencyjna. Odchodzi i odchodzi i odejść nie może. Może czeka na tego bałwana co go nie ulepiliśmy w tym roku? Nie mam zielonego pojęcia co ją tutaj jeszcze tak trzyma. Roztopy zamieniły się w jedno wielkie lodowisko i jeszcze fajniej chodzi się po działce. Za to zaskoczył mnie las. Odkąd tutaj mieszkamy miałam po raz pierwszy możliwość zobaczyć go w pełnej, białej krasie. Ale o nim będzie kiedy indziej, dziś są zdjęcia z działki. Patrząc na dzisiejszą pogodę można by się zastanawiać, czy nadal żegnać panią Zimę czy może jednak ją witać. Po zaledwie kilku dniach dających nadzieję na przedwiośnie posypała tak śniegiem, że dawno nie widziałam tak gęstych i wielkich płatków śniegu.
I tyle z mojej wiosennej radości :P. Czekamy dalej... Za to sikoreczki przeprosiły się ze słoninką i znów tłumnie zaczęły przybywać. Już myślałam, że skończył się dla nich czas dokarmiania, bo tak rzadko któreś zajrzało. Wróbelki bez względu na pogodę tłumnie odwiedzają karmnik. Widzę z resztą jak latem pożywiają się kurzym ziarnem a nawet odwiedzą gołębnik. W każdym razie nadal ptasia stołówka tętni gwarem. Ale mimo bieli słyszę coraz więcej ptaków i jakieś pierwsze, nieśmiałe, poranne trele. To już oznaka przedwiośnia. Luty się kończy zobaczymy co przyniesie nam kolejny miesiąc.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i dziękuję za odwiedziny :)
U Ciebie Agatko taka zima, a u mnie nie ma śniegu. Niby dziś do południa trochę padało, ale przy plusowej temperaturze wszystko się rozpuściło. Twoje kurki czują już chyba wiosnę :)
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu !
Och zima chyba daje sobie czas na pakowania, ja wczoraj podróżowałam w takiej śnieżycy jakiej od grudnia nie widziałam.
OdpowiedzUsuńHa ha, nawet najmilszy gość jak za długo siedzi, to się robi irytujący. ;))) Oj, ulep tego bałwana i po sprawie. ;)))
OdpowiedzUsuńU nas też wczoraj zima "zaskoczyła" wszystkich.
Po wczorajszej i dzisiejszej śnieżnej zadymie myślałam że ta zima nigdy się nie skończy...!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę słonecznej niedzieli :)
Taki śnieg długo nie poleży. Zima walczy o swoje prawa, ale jest coraz słabsza:-)
OdpowiedzUsuńŚnieg, śnieg i po śniegu. Rano było biało teraz znów się robi wiosennie.:-)
OdpowiedzUsuńOd nas wiosna leci, leci! Nawet bocki klekocza w gniazdach.
OdpowiedzUsuńW nocy spadł i u nas śnieg. Tak pięknie mienił się jeszcze rano w promieniach słońca. Po poprzednim Twoim poście zaczęłam i ja nasłuchiwać świergotania i usłyszałam, hehe Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCzy zima, czy nie zima, ale miło poczytać ile zwierząt znajduje schronienie w Twoim ogrodzie - i to nie tylko te dzikie :). Zdjęcia śnieżne wspaniałe!
OdpowiedzUsuńJutro u mnie ma być 10 C... Wiosna zwycięży :)
OdpowiedzUsuńU mnie jeszcze przed kilku dniami były takie widoki jak u Ciebie, też biało i śnieżnie. Później przyszedł deszcz i w 2 dni stopił całą grubą śniegową kołdrę. Wczoraj chodziłam po ogrodzie i szukałam pierwszych zwiastunów wiosny, niestety jeszcze nic nie drgnęło, oby tylko troszkę słonka, to powinny zacząć pokazywać się krokusiki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, Agness :)
Tesknie za zima bo tu gdzie mieszkam raczej nie ma sniegu ale z drugiej strony pamiętam czas gdy tesknilo się już za wiosna Mysle ze każdy już na nia czeka Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI tak to ta zima się z nami droczy :D Ale i tak pięknie jest <3
OdpowiedzUsuńAgatko to takie ostatnie podrygi zimy... U nas tez ostatnio pruszyl śnieg, wkurzylam się ale nazajutrz juz go nie bylo, świeciło słoneczko, śpiewały ptaszki, wyruszyli my na ogród... Ach jak bylo fajnie.
OdpowiedzUsuń.. Dzisiaj za to quadem smigalismy po lasach i znaleźliśmy wiosne :-)
Też trochę zaskoczył mnie wczorajszy śnieg po przebudzeniu, ale z drugiej strony tego dnia mieliśmy zaplanowany wypad w góry, a wiadomo, że ośnieżone szczyty są najlepsze! Mimo wszystko też czekam na pierwsze (przed)wiosenne promyki słońca. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie pozwalaj wyciąć rózy,a nam pokaż ją w pełnym rozkwicie.
OdpowiedzUsuńświetny tekst...
OdpowiedzUsuńte bagaże zimy mnie tez juz irytują totalnie
pozdrowienia i usmiech zostawiam...
U nas jeszcze zakaz wypuszczania drobiu, do jutra :)
Niesamowicie tam u Was :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać Twoje zdjęcia, mają cudowny klimat...kojarzą mi się z miejscem, w którym sama chciałabym zamieszkać ;)
U mnie już wiosna przyszła i zaczyna się gościć;-). Kwitną przebiśniegi, krokusy, latają pszczółki i muszki. Szpaki rozdzierają gardełka swoimi trelami. Pewnie do Ciebie też już dotarła ta najpiękniejsza pora roku a jak nie, to wkrótce się pojawi. Nic jej nie zatrzyma! Zima zostanie tylko wspomnieniem na tych pięknych zdjęciach :-)
OdpowiedzUsuńU mnie wiosna od 2 dni, choc zima w minioną sobotę dała jeszcze popalić. Życzę szybkiej poprawy pogody i ciepełka
OdpowiedzUsuńU nas też wiosennie i tylko na stawach jeszcze trochę lodu zostało,krokusy juz kwitną:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzybkiej i ciepłej wiosny życzę i Tobie, i zwierzakom!!! Mam nadzieję, że już się wreszcie pojawiła...
OdpowiedzUsuń