Czasami zastanawiam się czy gdybym miała mniejszy dom i ogród to miałabym to wszystko ogarnięte i uporządkowane? Dom parterowy z małymi pomieszczeniami, najchętniej przechodnimi bo uwielbiam wszelkie labirynty, w tym latam: góra-dół, dół-góra i mnie coś roznosi od środka, kiedy jestem na górze i nagle przypomnę sobie o czymś co jest na samym dole a przecież dopiero co tam byłam... Zdecydowanie wolę przemieszczać się w poziomie niż w pionie. A jak wyglądałby mój ogród, gdyby był chociaż o połowę mniejszy, albo taki tylko wokół domu? Nasadzenia przy ogrodzeniu otaczały by z każdej strony dom a po środku pas trawnika. Ewentualnie dwa pasy rabat, jeden przy ogrodzeniu drugi wzdłuż domu jak ma moja sąsiadka. W jej ogrodzie zawsze jest tak pięknie wypielone, wygładzone bez źdźbła chwastu, każda roślinka ze swoją przestrzenią wśród kory. Ma czas na relaks na tarasie z widokiem na piękny ogród, a ja latam z wywieszonym językiem... no może nie, ale z taczką pełną narzędzi i dzióbię, i dzióbię... w tych rabatach i efektów wcale nie widać, a jak widać to wystarczy jeden intensywniejszy opad deszczu i już po nich. I tak czasami zastanawiam się po co mi to wszystko? Moje życie kręci się wokół domu, zwierząt i działki. Ostatnio było o zwierzakach to dzisiaj będzie o działce...
Zauważyłam, że proporcjonalnie do wzrostu rabat powiększał się pojemnik na chwasty, które zanosiłam zwierzakom. Najpierw było to spore wiaderko po farbie, bardzo poręczne, ale dość szybko się zaczęło zapełniać. Od zeszłego roku nieodzownym przyjacielem moich prac ogrodowych stała się wspomniana już taczka a w tym, w toku zmasowanych działań ogrodowych wręcz odczuwam potrzebę posiadania własnej, bo niemalże wyrywamy sobie z mężem tę jedną. Z pewną dozą niepokoju zerkam na wóz drabiniasty stojący u sąsiada, który wydaje mi się moim przyszłym ogrodowym pojemnikiem ale kto go będzie ciągnął? Na razie mam w zanadrzu zgrabny, metalowy wózek, który też może pełnić rolę taczki, jeszcze go nie testowałam, ale wszystko przede mną, przecież to dopiero czerwiec.
W każdym razie ile bym nie poświęciła czasu na prace ogrodowe to ciągle jest to za mało. Być może modna folia wyłożona na rabatach wiele by pomogła ale jestem jej wielką przeciwniczką, chociaż mam jej kawałek położony pod ogórkami ale bacznie ją obserwuję. Dlaczego? Ponieważ mam teren podmokły i raz dwa zadomowią się ślimaki bez muszelek. Mam nawet przed oczami pewne, netowe zdjęcia z ich plagą, a wcześniej właścicielka włożyła wiele pracy w wyłożenie folią wszystkich rabat i klombów. Samo wspomnienie wywołuje u mnie gęsią skórkę i zdecydowanie mówię: nie folii w ogrodzie. Przez folię trudno z nimi walczyć a one mają cudowne schronienie i raj na ziemi dla własnej populacji.
Kwitnąca w czerwcu prymula |
Folii w ogóle by nie było w moim ogrodzie, jakoś intuicyjnie wyzbywam się wszystkiego co jest w pewien sposób sztucznym dodatkiem gdyby nie to, że pewnego razu byliśmy w Powsinie pod Warszawą i zafascynowani pięknym warzywnikiem na folii właśnie, postanowiliśmy też sami spróbować. Skoro takie miejsce ją reklamuje to musi być bezpieczne. Na tamtą chwilę nie znałam jeszcze upiornych fotek ze ślimakowej plagi ogrodowej, za to byliśmy z mężem pełni entuzjazmu nad nowym odkryciem i technologią współczesnej uprawy i żadne z nas nie zwróciło uwagi, że w Powsinie warzywnik jest na przysłowiowym piachu a przynajmniej z goła różniącej się glebie od naszej i być może tam to rozwiązanie spisuje się idealnie. Po pierwszym roku zachwycania się nad uprawą ogórków na folii bo oczywiście ma mnóstwo zalet, utrzymująca się wilgotność, brak pielenia, swobodny rozwój rośliny tym samym wspaniała plenność owocu, chociaż nie wiem czy większą zasługą był gatunek ale na pewno te wszystkie dodatkowe, sprzyjające uprawie warunki przyczyniły się do wzrostu plenności. W każdym razie tak jak cieszył nas piękny zbiór ogórasów (large cucumbers) tak też zwróciło mą uwagę pojawienie się owych ślimaków w jej obrębie i ku memu zadziwieniu jedynie w tym miejscu. Resztę wiedzy ogólnej dostarczyły mi przypadkowe fotki, które zapoczątkowały różne rozważania i łączenia ze sobą faktów. Ale mąż jest tak zachwycony uprawą ogórków na folii, że ten mały kawałek pozostał ku jego radości ale ani jeden więcej.
Każdego roku przybywa mi ropuch i mimo pewnego wrodzonego dyskomfortu jaki odczuwam w bliższym z nimi kontakcie jedynie wzrokowym, cieszę się, że mieszkają na działce. Za każdym razem gdy je widzę, albo nieruchomieję, kiedy tuż przy mojej ręce zakołysze się łodyga rośliny a ja wiem, kto jest tego sprawcą, jestem bardzo zadowolona z siebie, że nie używam randapu czy innej chemii, która na pewno bardzo by mi pomogła w pracach ogrodowych. W pewnym Działkowcu sprzed lat znalazłam piękny artykuł o ekologicznym ogrodzie, w którym żyją ropuchy, jak go kiedyś znajdę to może przytoczę, był dla mnie inspiracją i nową wizją ogrodu. Tak sobie myślę, że my i ogród rozwijamy się razem. On jest wielki a my mamy ograniczoną możliwość fizycznej pracy w nim i zmuszeni do różnych ustępstw, ale dzięki temu mamy możliwość zobaczyć wiele dobrych stron naszej ,,ogrodowej niemocy". Działka każdego roku sprowadza do nas swojego naturalnego sprzymierzeńca. Ptaki, ropuchy a w tym roku mamy bardzo dużo biedronek i mam nadzieję, że poradzą sobie z ogrodową plagą mszyc jaką dzisiaj zaobserwowałam. Każdego roku widzę jak działka żyje własnym życiem, chociaż to nam przypada rola ogrodnika.
Ale masz piekne irysy:)U mnie wokół ogrodzenia rosną kwiatki a kawał terenu zajmuje ogródek warzywny w tym szklarnia.Nie podkładam foli itp materiałów bo i tak zawsze coś się gdzies przedostanie.Za to mam problem z nowym sąsiadem bo jak poprosiliśmy o wykoszenie trawy przy płocie odparł,że to jest na razie budowa i jak chcemy to mamy se sami iść wykosić-i tak zrobiliśmy bo jak w zeszłym roku ta trawa się wysiała w ogródku warzywnym to mieliśmy roboty dość:(chyba stanie płot betonowy po jego stronie albo posadzimy tuje i bedzie spokój.a z kwiatów się cieszę bo posiałam facelie i duzo pszczół miodnych i trzmieli przylatuje.W nastepnym wpisie pokaże ogród:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ tymi tujami to by było dodatkowo zaciszne miejsce :)))
UsuńA ja ściołkuję pod kartoflami i bobem z ym, ze słomą. W zeszłym roku wyściółkowałam pod kabaczkami i dyną i wszystko ślimaki zjadły...
OdpowiedzUsuńNo właśnie, okropne są te ślimaki :/
UsuńPiękne irysy w ogóle wszystko wygląda cudnie :)
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu :P
UsuńPiszesz ciekawie bardzo i temat też mnie "bolący". Walka z chwastami jest zupełnie nie do ogarnięcia i z tym wozem to może niegłupi pomysł. :) Moja kupa chwastów niedługo sięgnie Kopca Kościuszki i też powoli się zastanawiam, co dalej. Na folii mam truskawki i jestem zachwycona. Są dużo wcześniej i pracy tyle nie ma . Co dziwne, ślimaków też nie ma.
OdpowiedzUsuńWyjątkowo piękne te Twoje irysy. :)
Pozdrawiam serdecznie . Zwycięstwa życzę w walce z chwastem. :)
U mnie chwasty zjadają zwierzaki... wcześniej szło na kompost, albo paliłam... dziś mam tyle roślinożerców, że nie muszę się martwić o nadmiar :))) Dziękuję za odwiedziny :)
UsuńUbawiłaś mnie wizją wozu drabiniastego jako podręcznego pojemnika na chwasty : ) Piękne zakątki nam na zdjęciach serwujesz. Pracy w ogrodzie zawsze jest pod dostatkiem. Ale w międzyczasie radujmy się swoim kawałkiem raju. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle pewnie by wreszcie wystarczył :)))) Miło mi, że mnie odwiedziłaś, zapraszam :)
UsuńWiem o czym piszesz hehe. serdecznie pozdrawiam-;))
OdpowiedzUsuńI ja pozdrawiam :)
UsuńAgatko, ja też nie nadążam na moich" hektarach". Ale wolę takie naturalne skupiska niż te sztywne"porządki".
OdpowiedzUsuńMnie się oba podobają... ale te drugie chyba więcej pracy wymagają i konsekwencji, której mi brakuje :)
UsuńNajlepiej porządnie wypielić i wyściółkować korą, ale nie za dużo za pierwszym razem. Lepiej co jakiś czas trochę dorzucać. Folii nie używam, ale w przedogródku, gdzie miały rosnąć tylko klony, położyłam czarną agrowłókninę i wysypałam kamyczkami. Świetnie się sprawdza, bardzo mało pracy :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie zastanawiam się nad korą... dzięki za informacje :)))
UsuńRacja - duża działka, duży dom, dużo pracy. O moją działkę na razie dbają rodzice, chociaż ojciec odwala takie numery, ze aż płakać się chce. W ubiegłym roku przyjeżdżam, a tam cała trawa żółta, poschnięta. Okazało się, że to dziadek założył na plecy pojemnik z randapem i opryskał wszystko dookoła, bo kosić mu za ciężko. Kiedy zaczęłam się z nim kłócić, to powiedzial, żebym tam mieszkała i tę trawę kosiła. Cóż na razie to nierealne :-/ Jeszcze trochę muszę poczekać. Ale po jego wyczynie aż przykro było na dwór wychodzić.
OdpowiedzUsuńPewnie brak siły już na tę pracę. Szkoda, że nie możesz tam jeździć :)
UsuńJak ja Cię rozumiem. Jeszcze nigdy nie zdążyłam za chwastami. I niech tak zostanie. Ile mogę tyle ogarniam resztę zostawiam na pastwę losu. W tym roku zaczęłam ściółkować skoszoną trawą - zobaczymy, ale żadnej folii nie położę. Ja dodatkowo mam problem z nornicami. Niekiedy odechciewa mi się ogrodu, ale idę, posłucham śpiewu ptaków, zobaczę nowo rozkwitły kwiat i znów chwytam za motykę i tak w kółko. Pozdrawiam:):):):)
OdpowiedzUsuńZe skoszoną trawą trzeba uważać, bo jak zacznie gnić to rośliny zaczną chorować. I ja pozdrawiam :)
UsuńJa nie przepadam za ogrodami "pod linijkę". Taki zarośnięty ma swój niepowtarzalny urok i ja takie właśnie lubię najbardziej. Masz piękne kosaćce i piękny ogród. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSliczne kwiaty,ja tez wole domki jednopoziomowe ;) chociaż bieganie po schodach nadaje kondycji heh
OdpowiedzUsuńCo do ropuch,u mnie tez sporo,ale proszę sobie wyobrazić na działce mojej babci jest pełno JASZCZUREK,pamiętam jak dziś kiedy byłam mała stanelam oko w oko z jedna z nich,malo bym ducha wyzionela,rodzinka miała niezły ubaw heh
U mnie też były jaszczurki ale koty je prawie wytrzebiły... :/
UsuńZdjęcia wielce obiecujące. Chwasty to zdaje się nieodłączni towarzysze posiadaczy ogrodów...
OdpowiedzUsuńAle nie ma co myśleć co by było gdyby. wszak masz piękny ogród...
Na pewno na fotkach :))))) Czasami trzeba się po prostu pogodzić :)))
UsuńOgród ,warzywniak to i chwasty , ja tez byłam bym za tym żeby ich nie było ale?właśnie to ale .......chemii nie stosuję , włókninę czarną mam pod truskawkami, ogórki rosną pod białą włókniną i posiadam namiot z folii - pomidory , sałata - na warzywniuku robi się szybko gorzka, a całą resztę pielę , pielę i mam darmowy aerobik ha ha , piękne irysy kochana masz , ściskam Dusia a jeszcze jedno ściółka ze skoszonej trawy przyciąga nornice ,!!!!
OdpowiedzUsuńOooo! Widzisz... a ja się ciągle zastanawiam co za licho z tą moją sałatą, że taka gorzka jest... Dzięki za podpowiedź. I ja serdecznie pozdrawiam :)))
UsuńW ogrodach naturalnych chwasty są też potrzebne więc nie martw się.Kwiatki śliczne.Pozdrawiam i miłego dnia życzę.
OdpowiedzUsuńZ podobnego założenia wychodzę :D
UsuńOj, kochana jakbym o sobie czytała! Ale ja wolę takie ogrody naturalne, lekko w nieładzie. Nie znoszę rzędów tuj wzdłuż ogrodzeń i rabatek pod sznurek, nienagannie wypielonych, wysypanych korą. Angielskiej rabaty z wieloma bylinami nie da sie wysypać kora ani wyłożyć w całości agro włókniną. Po prostu trzeba pielić. A Twoje rośliny wspaniałe!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuje, to budujące dla mnie i pokrzepiające :))))
UsuńPodobnie jest u mnie - ciągle rozmyślam co by było, gdybym miała mniejszy dom, mniejszy ogród i za każdym razem dochodzę do tego samego wniosku: ja przecież lubię przestrzeń, dużo miejsca wokół siebie, dużo zieleni... Podobają mi się naturalne ogrody, a nie takie od linijki do linijki... Czasami nawet zostawiam mniszka wśród kwiatów i różnych roślin, bo lubię swojskie, naturalne klimaty :)
OdpowiedzUsuńU mnie z tą przestrzenią to niekoniecznie... chociaż sama już nie wiem... mniejsze wszystko to mniej pracy :)))
UsuńWspaniałe kwiatki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMiło poczytać o ogrodowych zmaganiach, refleksjach i radościach. Mnie obok Twoich roślin zachwyciły też zwierzaki - cudo! nic tylko całować :)) Wasze psiuńcie i kozy skradły moje serce :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)
Przekażę im i pogłaszczę od Ciebie :))) Dziękuje za odwiedziny, pozdrawiam :)
UsuńMam wyrzuty... W moim ogrodzie tylko kozy się ewentualnie na chwaściorkach pasą. A u Ciebie tak fajnie, naturalnie i sielsko. Choć oczywiście samo się niestety nie zrobi, a kozy jako kosiarki chyba jednak w tym przypadku odpadają ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :))) Zawsze możesz kawałek ogrodzić i mieć kozy luzem a ogród zamknięty :))))) Bo czemu nie? :D
UsuńJa też nie lubię chwastów, ale gdyby nie one wiele naturalnego życia zginęłoby w ogrodzie. A tak mamy pokrzywy i motyle, które się nimi odżywiają...Taki naturalny łańcuch pokarmowy. Slimaków u mnie w rabatach nie ma, no może pojedyncze sztuki, ale za to mam winniczki nad stawem. Te to dopiero okazy!
OdpowiedzUsuńJest takie chińskie przysłowie - "chcesz być szczęśliwy, kup sobie ogród". Jesteśmy szczęściarami, że go posiadamy! Pozdrawiam cieplutko.
No niby tak... ale jakoś tak... sama już nie wiem... marzy mi się ,,święty spokój" cokolwiek to dla mnie znaczy :))) bardzo Ci dziękuję za wypowiedź :D
UsuńOj dzieje sie u Ciebie i w domu i w ogrodzie ...i na to wszystko musisz Ty babeczko zaradzić a jeszcze masz tyle przemysleń...po prostu połóż sie na leżaczku i daj sobie i wszystkiemu wytchnienie bo to za duzo jest na słabą płeć:))
OdpowiedzUsuńooo! tylko, że ja leżaczka nie mam :))))) Pozdrawiam :D
UsuńMasz co robić w ogródku, ale i masz co podziwiać. Ja mam wysypaną korę wśród roślin, a truskawki są na czarnej agrowłókninie i ślimaki mi ich nie zjadają. Nie znaczy to, że ślimaków nie mam, one zawsze znajdą coś do zjedzenia :(
OdpowiedzUsuńMasz co robić w ogródku, ale i masz co podziwiać. Ja mam wysypaną korę wśród roślin, a truskawki są na czarnej agrowłókninie i ślimaki mi ich nie zjadają. Nie znaczy to, że ślimaków nie mam, one zawsze znajdą coś do zjedzenia :(
OdpowiedzUsuńU mnie bym już miała zatrzęsienie ślimaków :)))
UsuńWiesz co, bardzo mi się podoba, że nie stosujesz oprysków. Sama też bym za nic w świecie nie stosowała roundup. To się nawet nie rozkłada i najpierw Monsanto syfi GMO, a potem ludziom sprzedaje ten roundup. Po prostu masakra.
OdpowiedzUsuńHihi, też wolę w poziomie się poruszać niż w pionie:)
Zdarzyło mi się raz czy dwa użyć jakiegoś preparatu w celu ratowania świerka ale staram się nie używać. W końcu to ja i moja rodzina wdycha. Pozdrawiam :)
UsuńW tym roku dołożyłem wszelkich starań aby mój ogród wyglądał perfekcyjnie. Wszystkie Artykuły Ogrodowe kupiłem już pod koniec zimy i pielęgnuje go codziennie. Ale twoje zdjęcia naprawdę robią wrażenie - gratulacje!
OdpowiedzUsuń