niedziela, 21 czerwca 2015

Naturalne pamiątki

Jestem. Nie uciekłam... Bardzo Wam dziękuję za tyle miłych słów, które bardzo mnie wzruszyły ale i zawstydziły i gdyby przytrafiło by mi się to kilka lat temu to bym   swoim naturalnym zwyczajem  wzięła nogi za pas i czmychnęła do mysiej dziurki z zawstydzenia i skrępowania. Czyli zmieniłam się... Bardzo jest mi miło, że tak ciepło spostrzegacie mnie, moje życie i moją formę blogowania. W dodatku, że czasami dopadało mnie zwątpienie, czy aby nie za dużą  nudą powiewa w tej mojej codzienności, w tej mojej zagrodzie pośród nieużytków. Może sama forma jest przy długa, a zdjęcia takie zwyczajne? Ale pisanie przychodzi mi naprawdę łatwo. Nie ma dla mnie większego problemu napisać o wiertarce stojącej na parapecie w pokoju syna już drugi tydzień, chociaż może używał jej wczoraj do naprawienia rolety? Ale nie wydaje mi się. Skoro tak jak sprzed kilku dni stoi nadal obok dwóch kartek papieru złożonych niedbale na pół, imitacji wozu strażackiego pozostawionego przez młodszego i w asyście lampki nocnej, która znacznie góruje nad całym przypadkowym towarzystwem, a której widok szczerze mnie dziwi, bo raczej widziałabym ją na biurku, szafce czy komodzie a nie na parapecie okna. Ot i jest już kilka linijek ... Po prostu każdą rzecz jaką ujrzę lub poczuję jestem wstanie opisać, to się nazywa wylewność?
Jestem tak oszołomiona Waszymi życzliwymi słowami, że nie mam zielonego pojęcia jaki powinien być ten post. O czym?
I znów dusza przyszła mi z pomocą...

Wychowana w mieście i każdy wolny czas spędzająca w miejskich parkach, ogrodach i wszelkich formach zielonych, widząc ten jak dla mnie przeogromny obszar pola, jaki zdawał mi się pierwszego razu, kiedy mąż pokazał mi ,,nasze nowe włości" wydał mi się idealnym miejscem na park, z tymi uśmiechającymi się do mnie zagajnikami brzóz, olch i wierzb. Dlatego może, wszelkie porady wycięcia, wyrównania i posiania trawy odbijały się ode mnie niczym strzały od żelaznej zbroi, którą przywdziałam zaraz po entuzjastycznym stwierdzeniu męża, że ,,ten teren oczyścimy ogniem", a chwilę wcześniej namawiał mnie abym wsłuchała się w odgłosy działki, opowiadając o jaszczurkach które na niej mieszkają.


Jest wykopany staw dla żab i ryb. Rosną drzewa w tym rodzime a wśród nich jadalne czeremchy i być może to właśnie dla nich licznie osiedlają się szpaki. Ozdobne krzewy i kwiaty ściągnięte w większości przez nas z różnych szkółek i sklepów ogrodniczych, ale są też i nasze żywe, naturalne pamiątki. Tak nazywam rośliny, które przybyły tu specjalnie aby przypominać nam o naszych bliskich, szczególnie tych, z którymi już nie możemy się spotkać. Przechowuję w domu wiele pamiątek rodzinnych, które mają dla nas wartość sentymentalną, wręcz duchową. Potrzeba otaczania się namiastką wspomnień widoczna też jest w ogrodzie. Na pierwszej fotce jest stara odmiana peonii, którą mąż jako dziecko pamięta rosnącą w ogrodzie swojej Babci, któregoś roku przywiózł ją tutaj w ramach zachowania jej przy życiu. Ogromne kwiaty mocno pachnące. Podobną ale o ciut innych kwiatach przywiozłam z rodzimego ogródka, posadzone przez moją Mamę. Przywiozłam też sobie biały bez, z którym miałam i poniekąd nadal mam pewne problemy. Trzyma się dzielnie, wiedziony za pewne moją intencją, ale męczy się okropnie. 

Odmiana o niesamowitej bieli i dużych gronach kwiatowych, na których od dzieciństwa szukałam kwiatków o pięciu płatkach i zawsze znajdowałam. Nie wiem na ile można powiększyć to foto, ale też jest, na lewym górnym gronie, z lewej strony u dołu, tuż przy zielonym kawałku listka, jest kwiat o pięciu płatkach. To jak czterolistna koniczyna. Odmiana, mimo dużych gron nie pachnie zbyt intensywnie, chociaż czuć kiedy kwitnie. 

Kolejną moją pamiątką jest dziczka z jabłonki, która rośnie również w rodzimym ogródku. Za pewne to odbiła już sama podkładka ale zawsze to jakiś zalążek ukochanego drzewa. Kiedy zakwitła tu po raz pierwszy, po prostu rozpłakałam się. To było jak słowa matki ,,dziecko nie martw się, będzie dobrze, jestem przy tobie". Wypatruję jej każdej wiosny, jest moim największym, ogrodowym skarbem. W zeszłym roku nawet udało się spróbować jej owoców. Twarde, cierpkie, wręcz niezjadliwe... być może to jakieś zimówki, ale uwielbiam je, kocham je za samo istnienie. To nieważne, że nie mają nic wspólnego z jabłkami z tamtego drzewa, nawet nie można powiedzieć, że leżały przy nich, są zupełnie inne... ale mnie kojarzą się z drzewem z ogrodu mojej Mamy i to jest najważniejsze.





Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję za tyle miłych i serdecznych słów :)

29 komentarzy:

  1. W tym tempie Agatko, wiele książek możesz napisać, czego Ci oczywiście życzę! cieplutko pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha... aż się do monitora roześmiałam... no tak... Moc uścisków :)

      Usuń
  2. Fajnie piszesz;) też ciesze sie z każdego kwiatka;) a każdy przypomina co innego nawet jak było sie dzieckiem.dzieciństwo pamietam te czasy- beztroski...drzewa,krzaki, zabawy w sadzie;) cudne było;)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To niewiarygodne jaką ogromną pamięć przechowuje nasza mała głowa :D

      Usuń
  3. Pięknie i mądrze napisane... miło czytać....aż mi się jakoś nostalgicznie zrobiło. ;)
    Cudne te peonie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie piszesz, to dar, nie każdy potrafi ciekawie pisać o każdym powszechnym dniu i tym co nas otacza:) Wspomnienia są piękne, zwłaszcza te pielęgnowane. Patrząc na Twoje piwonie, przypomniał mi się ogród mojej babci która miała ich bardzo dużo, były ogromne i w różnych kolorach. Dla mnie były zwiastunem zbliżających się wakacji, zawsze gdy zakwitały wiedziałam, że koniec roku szkolnego już tuż, tuż ;)
    Dziękuję za odwiedziny, życzę spokojnego popołudnia:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też tak podchodzę do wszelkich pamiątek po bliskich. Roślinek te z sporo mam...

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, życie codzienne jest piękne - jeśli je się tak postrzega :) A Ty właśnie tak je widzisz, cudnie jest czytać to co piszesz, tyle tu dobrej energii, Twojego spojrzenia, ... normalności, i dobrze, i niech tak zostanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, świat jest taki piękny wokół nas... Pozdrawiam :D

      Usuń
  7. To prawda, masz Agatko niesamowity dar pisania. Świetnie się Ciebie czyta, zatem pisz ile masz chęci i sił, a my zawsze tu powrócimy, żeby poczytać o Twoich spostrzeżeniach i rozterkach.
    Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo Was zanudzę :P Ale miło mi słyszeć :))) To bardzo pokrzepiające dla ducha :D

      Usuń
  8. Miło się Ciebie czyta, wiesz? I nie zawstydzaj się, bo to prawda! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Piwonie zawsze kojarzą mi się z moją prababcią, miała ogród pełen tych kwiatów. Jak zawsze pięknie napisany post. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, to kwiaty z dawnych czasów, dziś troszkę już niemodne, staroświeckie... i kojarzą się z ogrodami naszych babć :D Pozdrawiam

      Usuń
  10. W swoim ogrodzie też mam takie rośliny przypominające mi dzieciństwo, miejsca czy ludzi :)

    OdpowiedzUsuń
  11. U mojem mamy w ogródku też była taka sama peonia, nazywana piwonią, i krzak białego bzu. Teraz mama pozbyła się tych kwiatów, może jej sie znudziły? A ja ciagle bardzo je lubię, pewnie kojarzą mi sie z dzieciństwem :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pięknie napisałaś :) Ja też jestem wielką miłośniczką parków, zieleńców. Szkoda,że nie ma na własność ogrodu w którym bym mogła mieć na własność piękne kwiaty, a zwłaszcza krzewy.
    Pozdrawiam ciepło !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś? Czasami dobrze jest dopomóc marzeniom :))))) Pozdrawiam i ja bardzo serdecznie :D

      Usuń
  13. Ja też w swoim ogrodzie kolekcjonuję pamiątki czyli drzewa, krzewy i kwiaty, ba nawet chwasty, które mi kogoś przypominają. Związane z dzieciństwem i młodością. Tak już mam. Piszesz piękne. Niesamowity dar, który powinnaś dobrze wykorzystać. Czytam z ogromną przyjemnością:):):):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest mi bardzo miło i dziękuję za te przemiłe słowa, ogromnie się cieszę, że jest nas tak dużo - miłośniczek naturalnych pamiątek :) Pozdrawiam

      Usuń
  14. Jesteś sentymentalna to wspaniała cecha. Piszesz wspaniale. Masz dar, którego nie powinnaś zmarnować.
    Podobnie jak Ty, też mam pamiątki roślinne z ogródka Babci i z Ukochanego domu rodzinnego.
    Pewnie zauważyłaś, że rośliny te wspaniale rosną ponieważ wyczuwają miłość jaką je otaczamy.
    Pozdrawiam serdecznie:)*

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja Ci zadroszcze, ze tak ladnie ubierasz w slowa.

    OdpowiedzUsuń
  16. Bardzo lubię sobie czytać, co piszesz i nie nudzę się:) Ciekawe to kolekcjonowanie roślinnych pamiątek. Nie przyszło mi do głowy.

    OdpowiedzUsuń