niedziela, 12 lipca 2020

Plusy i minusy tego lata / Summer evaluation

Ojej... mój blog stał się jeszcze bardziej monotematyczny... dobrze, że weszły te posty o wiejskim klimacie bo tak to tylko rabaty i kwiatki, i rabaty i rośliny. Wstęp do czegoś nowego? Niestety nie. Nadal będziemy  w moim ogrodzie. Bodajże od kwietnia zaczęło padać i tak pada z przerwami ciągle  co powoduje, że rabaty i kwiaty wyglądają mało ciekawie. Oczywiście oprócz chwastów, które mają się rewelacyjnie, tak jak ślimaki.  Mamy plagę ślimakową bez muszelek. 
This year's summer is very rainy. That's very bad. We have an invasion of snails. Bed flowers lie on the ground. We arrange garden discounts and vegetable garden only. We cannot implement our garden plans. We can't mow grass and dry for hay.

Wypowiedziałam im wojnę jak zjadły mi dwie języczki, mimo, że u mnie chwastów mają pod dostatkiem i mają w czym wybierać.  Wysypujemy pomiędzy i przed popiół z zimowego palenia. Podobno ślimaki tego nie lubią, jest zbyt ostre i kaleczą się. Może być też żwirek i drobniutkie kamyczki na obrzeżach rabat. Kolejną metodą jest oprysk z fusów kawy - nie lubią jej smaku ani zapachy, tu gorzej bo ciągle pada i rozmywa. Testujemy. Mamy problem z pozyskiwaniem siana dla zwierząt, bo jest za mało suchych i słonecznych dni. Za to mamy urodzaj biedronek, dzięki czemu nie mamy inwazji mszyc. Ta pogoda sprzyjała dojrzewającym porzeczkom czerwonym, które w tym roku były wyjątkowo słodkie. Nie przepadam za porzeczkami a te nie dość, że swoim kolorem zachwycały mnie wizualnie to jeszcze zajadałam się nimi prosto z krzaka. Kompot z nich samych był tak słodki i pyszny, że nie trzeba było niczego do nich dodawać.Teraz czekamy na białe i czarne. Redcurrants were delicious this year. I don't like them very much but I ate with pleasure. They were very sweet. They gave us a delicious compote.

A tak to pielimy i pielimy i wszystko inne stoi. Ciągle coś się dzieje niefajnego a tak liczyłam, że jak ten rok ma takie fajne cyferki w sobie to będzie dobry a przynajmniej pozytywny. 
Kupiłam nowe kolory ostróżki ale na razie przyglądam się jej pod kątem atrakcyjności dla ślimaków. Cieszy mnie mój zimozielony groszek pachnący, który znalazł sobie sam miejsce na rudbekiowej łączce, w gąszczu tubylczych michałków. Im też nie przeszkadza, że wspina się po nich. I bought a new delphinium. I watch if snails come to delphinium. Fragrant peas blooms, which overwinter in the garden.

I takiego gościa włochatego odkryłam podczas pielenia. To gąsienica barczatki napójki, nocny motyl łąkowy, żywi się trawami i mam nadzieję, że nie stanie się utrapieniem dla ogrodu. Przyzwyczaiłam się już do jaszczurek. Natomiast zapodziały mi się ropuchy. Jak tak to było ich wszędzie pełno teraz nie widzę ani jednej. Czyżby ich pobyt na mojej działce był jedynie związany suszą i dzięki cienistym zakamarkom to po prostu żerowały u mnie bo było wilgotno w porównaniu z resztą otoczenia? They live in my garden.

Dziś wyjrzało Słońce i zapowiada się piękna, słoneczna pogoda. Może wreszcie utrzyma się ta pogoda? I na koniec moja łączka z liliowcami... Today is sunny weather. Let it be as long as possible! At the end of the post - my meadow with daylilies.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i życzę wspaniałego lata
Have a nice day!
:)

17 komentarzy:

  1. łączka z liliowcami- jak to pięknie brzmi :D marzenie ogrodnika po prostu :D musze podejść na moje białe porzeczki zerknąć. Jedną ropuchę mam. od kiedy uratowałam jej życie- krzycząc zostawcie ja ona sobie spokojnie pozyje w jałowcu, to czasem spotykam ją wedrującą za smacznym pożywieniem. Fajny taki spacer z Tobą po ogrodzie. U nas zimno, nie pada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę rozczarowały mnie ropuchy, ja się dopatrywałam górnolotnych powodów ekologicznych a one były u mnie bo było to koniecznością, a jak nie ma tej konieczności to ich nie ma :/
      Mam mnóstwo tych liliowców, w porównaniu z innymi odmianami to są takimi ubogimi krewnymi, a że kocham liliowce to znalazły swoje miejsce na łączce ;)

      Usuń
  2. Gości w postaci jaszczurek też bym w ogrodzie przyjęła:) A ślimaki bez domków też nam dają się we znaki...
    Miłej niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tym deszczem to pogoda przesadza :) ślimaki bez domków opanowały działkę babci, katastrofa.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi się podoba ta Twoja "monotematyczność". Przynajmniej można się delektować bez przeszkód Twoim pięknym ogrodem.
    Te ślimaki pełzają bez przerwy po naszych chodnikach... Ciekawa jestem, czy i do mojego tyci, tyci ogródka się one wprowadziły.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię gościć w Twoim ogrodzie, kocham naturalne ogrody. Jaszczurek jest u mnie pełno, nie przeszkadzają mi. Girzej jest ze ślimakami, które zjadły mi aksamitki i pogryzły hosty oraz inne roślinki. Nie znam sposobu by się ich pozbyc,często je zbieram i wynoszę na pobliskie nieużytki.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Agatko, może nie martw się jeszcze o ropuchy - moją w zeszłym roku widziałam wciąż, chroniła się przed upałem w zbiornikach z wodą dla ptactwa i różnych zwierzątek (siedziała jak grubas w basenie ;) wystawiała tylko czasem głowę). W tym roku też już byłam zaniepokojona aż tu podczas koszenia okazało się, że sobie jest i czai się to tu to tam. Mam nadzieję, że także na ślimaki. :))
    Ropuchy nie bardzo lubią się pokazywać więc jak nie muszą bo wilgoć wszędzie to sobie siedzą ukryte.
    Czy dobrze widzę taką niebieściutką ostróżkę wielkokwiatową ? Uważaj na nią, u mnie oprócz ropuchy dużo jaszczurek, padalców i zaskrońców to jest ale sąsiadowi, który ma tysiące ślimaków :(, zjadły wszystkie.
    Też lubię liliowce i mam ich sporo :).
    A o groszku zimozielonym nic nie wiem :0, nie mam :(. Nigdy nie trafiłam ani w sprzedaży ani u znajomych ? Jak to? :))
    Serdeczności !
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  7. Moi rodzice też walczyli ze ślimakami w ogrodzie ale nie wie jak udało im sie w końcu ich pozbyć :). Ciekawe te Twoje sposoby. Podsunę im gdyby nie słyszeli a ślimaki chciały wrócić. Ja porzeczki uwielbiam i mogę się nimi zajadać ciągle :) jak zresztą wszystkimi letnimi owocami :). Pięknie u Ciebie i ciekawi goście przychodzą. Życzę, żeby byli tylko Ci bezproblemowi :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Agatko, wizę że mamy podobny sposób na te pospolite liliowce ;), nadwyżki też lokuję w sadzie lub na nieużytkach, radzą sobie tam bardzo dobrze, z trawą radzą sobie bardzo dobrze i nie trzeba nic plewić ;). Ogrody to nasze oazy, więc nigdy się nie znudzą i nigdy nie będą monotematyczne, bo w przyrodzie tyle się dzieje że nuda im, ani nam, nie grozi :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ślimaki podobno piwo lubią, to można postawić takie pułapki. Słodkie porzeczki to prawie nowość. A tak poza tym to fajny masz ogródek. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Agatko, w tym roku w ogóle jest plaga wszelkiego robactwa, u mnie czereśnia była oblężona mszycami. Jak w poprzednim sezonie było mnóstwo biedronek, tak w tym nie ma ich prawie wcale... nie mam pojęcia, czemu. Ślimaków też mam bardzo dużo, ale na szczęście tylko tych muszelkowych a te szkód wielkich nie robią, te bez skorup to prawdziwe utrapienie. Ślimaki kochają piwo, warto porozmieszczać pojemniczki nim wypełnione, one do niego ciągną i wpadają tłumie.
    Zazdroszczę i żab i jaszczurek, u mnie nie widać ich, wszędobylskie koty przepędzają wszystkie małe żyjątka.
    Jak zawsze z prawdziwą przyjemnością pospacerowałam po Twoim ogrodzie <3
    Pozdrawiam ciepło, Agness:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Za dużo deszczu źle, za mało deszczu też źle... No nic nie zrobimy. Ja też już wyzywalam kiedy skończy padać i tak tydzień doczekałam... Dzisiaj w końcu się rozpogodziło. Nam nadzieję że jutro też będzie pięknie, mam wolne od pracy, i mam nadzieję że posiedzę trochę w kwiatach z dziećmi... Ot odpoczynek od pracy. Bo tak wróciłam do pracy dwa tygodnie temu Aguś... Ale walczę niestety... O swoje trzeba... A życie, zdrowie na się jedno... I teraz widzę, z resztą liczyłam się z tym, bo już nie raz widziałam jaki człowiek potrafi być nieobliczalny, mieć druga wredna twarz... Oj jak ja się cieszę że mieszkam tu gdzie mieszkam daleko od tych miejskich gęb niedobrych... Mieszczuchów... Naprawdę.. I mam tu swój mały raj z takimi pięknymi ostrozka i jak Twoje... Ach te ślimaki... Próbowałaś z piwem... Ponoć bardzo pomaga...

    OdpowiedzUsuń
  12. u mnie armagedon. ślimaki zjadły co mogły, raszta wybujała, a na pomidorach zaraza...Tylko moje porzeczki cieszą...:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Pociesze Cię, że u mnie jeszcze komary tną niemiłosiernie i opuchlaki nie odpuszczają. Masz rację, że ten rok przyniosl i przynosi nadal samo niedobre...
    Pozdrawiam Cię serdecznie.:))

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie trzeba się smucić, trudno taka aura i my jej nie przeskoczymy. Cieszmy się każdym dniem, to jest najważniejsze. Co tam deszcz i komary, najważniejsze zdrowie. Ja tak czuję Agatko:)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  15. Porzeczki nad wyraz smakowite. Dziś muszę wejść do mojego porzeczkowego zakątka i będę jadła póki nie pęknę! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nabrałam chęci na porzeczki, hehe

    OdpowiedzUsuń