Cierpliwie czekam na wiosnę. Mamy styczeń, za chwilę będzie jego połowa a potem koniec i nadejdzie luty. Patrząc na zdjęcie obok to można śmiało powiedzieć, że nie tylko ja czekam. Chyba wszystkie zwierzaki czekają, mocno zaciekawione obecną zimą. Ten ,,podzębnik" (support for teeth) to ten sam misio, którego miała w dzieciństwie i który był podobnej wielkości co ona. Można zobaczyć zdjęcia tutaj.
We and our animals are waiting for spring. There is no snow and we do not miss him. Hens lay eggs. Goats graze in the meadow and we give them hay. It has been warm again for several days and there is no our cat named Kicia. I'm worried about her. Our little bitch named Kulka is growing and her teddy bear has become tiny with her and was so big. Kulka becomes a guard dog. We feel very good, we are healthy and our animals too. I have a new camera and I took the first photo with it - of course the bird is passer montanus. I hope that I can take many beautiful photos.
I cordially greet you.
Jak jest fotka o zwierzętach to i o nich będzie post bo dawno nie było. Kury mają się dobrze. Nawet jajka zbieramy co nas bardzo cieszy.
Życie, życie... życie naszych zwierząt jest bardzo dynamiczne. Jako wolne zwierzęta z dostępem do podwórza i świata zewnętrznego nigdy nie wiemy, czy głask, zabawa nie będzie tym głaskiem ostatnim, zabawą ostatnią. Nie wiem czy to zdjęcie jest zdjęciem ostatnim naszej Kici. Zrobiło się ciepło i być może znużona dietą saszetkową postanowiła uzupełnić swoje menu czymś bardziej naturalnym ale nie ma jej od kilku dni. Na razie karmię się wizją, że po prostu ocieplenie, niczym zew natury wyrwało ją z potrzeby naszego towarzystwa i kiedy już nasyci swoje potrzeby powróci do nas cała i zdrowa, albo przynajmniej cała. Czarnoś ma się na razie dobrze i jego nigdzie nie ciągnie. Kozy też się mają dobrze, tylko kiedy pada deszcz siedzą w swoich szopkach a tak to są na dworzu. Udało mi się zrobić pewne zdjęcie Kacperkowi, które bardzo mi się podoba. To widok zza dzikiej pnącej róży.
Tylko tego słońca ciągle za mało. I jakoś wietrznie jest. Mam za to nowy aparat z dużo lepszym zoomem. Oczywiście na pierwsze zdjęcie wybrałam ptaka, no bo jakby inaczej! Jeszcze wiele muszę się nauczyć ale jego możliwość przybliżania obiektu bardzo mi się podoba.
Liczę na więcej zdjęć ptaków. A tak to leniuchujemy... przynajmniej wieczorami.
Nasza Kulcia zaczyna przejawiać charakter psa stróżującego i pasterskiego. Pilnie uczy się chodząc za mężem podczas jego codziennych obowiązków przy zwierzętach.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
:)
Może włóczęga jedna wróci jak się ochłodzi. Oby tak to wyglądało.
OdpowiedzUsuńZ takim obiektywem to zajrzysz nawet w ptasie gniazdo, jak sie postarasz:))) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNasza Bezka tez tak sobie podciąga poduszkę pod mordkę. Ma swojego misiaka, ale on jest mały i z gumy. Pod pyszczor się nie nadaje.Uwielbiam patrzeć, jak w taki sposób śpi:)Mam nadzieje, ze kocica wróci do Was. Fajny zwierzyniec. A styczeń niby ciepły, ale ja już jestem przemarznięta mimo tego.
OdpowiedzUsuńCzyli nawet zimą coś się dzieje. Lubię ten Wasz zwierzyniec. Widać, że daje Wam dużo radości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jednak niepokoisz się o swoją Kicię. To normalne u Takiej osoby jak Ty, która całe serce oddaje swoim zwierzętom i z taką miłością o nich pisze. Ja też już z niecierpliwością i z obawą czekam na wiosnę. Dzisiaj mając dużo czasu wyszłam do ogrodu i nie mogłam uwierzyć bo wsłuchałam się w wiosenny śpiew ptaków. Zobaczyłam też mocno nabrzmiałe pąki na krzewach jagodowych, bzach, porzeczkach i drzewach. Ten widok mocno mnie zmartwił. Co będzie gdy nadejdą mrozy?
OdpowiedzUsuńAgatko, jestem pod wrażeniem Twoich zdjęć. Są świetne, od razu widać dobry zoom.
Miłej niedzieli i cudownego tygodnia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ze wstydem przyznaje, że jest to pierwsza zima od lat, która nie sprowadziła na mnie zimowegoa marazmu i przygnębienia. Żyje. Ze wstydem, bo ja się cieszę, ale przyroda zgłupiała. Wiosenne kwiaty wystawiły z cebulek pierwsze listki. Nadal na działce mam świeży szczaw na zupę. Pąki bzów zielone, o.magnolii nawet nie wspomnę. Nie wiem, co z tego.potem wyjdzie, ale chyba nic dobrego.
OdpowiedzUsuńAgatko, bardzo lubię Twoje posty dotyczące zwierzęcej gromadki. Oby Kicia szczęśliwie wróciła do domu. Też lubię fotografować ptaki, choć sikorki, które przylatują do naszego karmnika, tak szybko porywają ziarna słonecznika, że ciężko za nimi nadążyć z aparatem. Niech Ci nowy aparat jak najlepiej służy i pozwoli zrobić wiele ciekawych zdjęć :)))
OdpowiedzUsuńSweet friends :)
OdpowiedzUsuńPrzy foceniu ptaszków nie zoom taki ważny, a nastawienie krótkiego czasu naświetlania! A mazurek uroczy!
OdpowiedzUsuńSą zwierzaczki jest wesoło... Ale ta pogoda... Odbijająca wręcz... Nic się nie chce... Oby do wiosny
OdpowiedzUsuńUrosła Kula :) Już wygląda jak pies.
OdpowiedzUsuńMojej kotki kiedyś nie było 10 dni. Wróciła schudnięta. Pospała i pojadła trzy dni i znów poszła w rejs. Wiosną i latem przychodzi tak co 2,3 dni. Ale i 5 się zdarza. Kilka moich kotów nie wróciło. Ale to cena jaką płacą za wolność. I dla mnie jest to w porządku.
Mam wrażenie, że ta zima to jesień pomieszana z przedwiośniem.
Wczoraj było u nas bardzo słonecznie i od razu zrobiło się weselej. Większość dni jednak to szarówka. Bardzo tęsknię już za wiosną.
OdpowiedzUsuńSerdeczności Agatko:)
hehe, na pewno wróci kicia. Kacperek wygląda na rozbrykanego ciekawie :-) U nas też wczoraj słonko świeciło. Poszłam na długi spacer. Dziś dla odmiany leje, a ja muszę wyjść załatwić sprawy, uch, straszne. Ale za to dziś wraca pan z kawiarenki i pójdę na dobrą kawkę :-) Uściski Agatko :-)
OdpowiedzUsuńWyjątkowo ciepły ten styczeń, to prawda. Nie wiem co będzie z tą zimą dalej. u mnie wczoraj było słonecznie, ale bardzo wiał zimny wiatr. U Ciebie wśród zwierzaków jest bardzo ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
Fajny zwierzyniec zawsze coś się dzieje....Ta pogoda zgłupiała i trudno nadążyć za nią.Mimo mrozów u mnie laki kwitną w najlepsze i to nie jeden krzaczek a kilka w rożnych częściach ogrodu.
OdpowiedzUsuńI hope your cat returns soon! You must be so worried. Here we have very little snow which worries me. We need cold and snow to protect our plants and then when the snow melts it helps to restore our water levels. Over the years our winters are becoming warmer which means more ice and freezing rain. I prefer our old fashioned cold snowy winters!
OdpowiedzUsuńZdjęcie Kacperka zza dzikiej róży - śliczne ! Jaki on jest piękny i jaki zaciekawiony !? U nas róże ciągle kwitną i nie zgubiły nawet wszystkich liści. Chciałabym, by było trochę mrozu i trochę zimy...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem czy wasza Kulka będzie dużym pieskiem? U nas też jest nowy domownik. Pewnie niebawem o nim napiszę. Pozdrawiam serdecznie :)))
Jak ja lubię Twój zwierzyniec. Nie dziwię się, że masz obawy co do powrotu, bo u nas podobnie jest z naszymi dzikuskami. Tak się do nich przyzwyczaiłam, że codziennie rano wypatruję czy są. Nasze niestety nie udało się udomowić. Bywa, że nie ma któregoś z nich po kilka dni, a potem wracają głodne. Tak już jest ze zwierzątkami. Piękne fotki Twoich zwierzaczków. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńAgatko u Ciebie tak sielsko, anielsko :) Cudowny Twój zwierzyniec i widać ma się bardzo dobrze, co bardzo cieszy. Zazdroszczę Ci troszeczkę tych kurek, ale to tylko ze względu na jajka, oj już mam na nie smak ;) Ja również bardzo tęsknię już za wiosną, za dłuższym dniem, słoneczkiem na niebie. Lubię zimę, ale tylko w górach kiedy wyjeżdżamy poszusować na nartach. Zdjęcia super, pozdrawiam Cię bardzo ciepło i przesyłam uściski :)
OdpowiedzUsuńPrzyjdzie wiosna, oby tylko o swojej porze, nie za wcześnie i nie za późno!
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam moc na kolejne miłe dni:):);)
Jejku, jak u Ciebie pięknie. U mnie właśnie powstaje dom na wsi. Chciałabym mieć kury, ale maż ich nie lubi, więc jajka kupujemy u sąsiadów. Są smaczne, zupełnie inne niż te, które jadaliśmy, gdy jeszcze nie mieliśmy naszego kawałka raju. Mam nadzieję, że niebawem będę mogła stworzyć podobny post. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTeż marzę o takim zwierzyncu Agatko. Przemiło musi być u Ciebie. Jak mieliśmy nasze cudowne husky też było wesoło z nimi. Córki męczą nas o zwierzaka. Jedna gada o kocie, druga o żółwiu. I co jeszcze? 😀😀😀
OdpowiedzUsuń