niedziela, 7 lipca 2019

Odmładzanie stada

Dzień 31 czerwca, br
Kury, kurki, kureczki... Odbiło mi z upałów jeszcze bardziej? Nie. Jak nigdy miałam problem z zaczęciem posta... Kurza polityka męża prowadzona od dwóch lat spowodowała, że nasze kurze stado zestarzało się. ,,Dzieci są przyszłością narodu" dotyczy to również kur i w sumie wszystkich stworzeń. Nie dopuszczając do kwoczenia pozbawiliśmy się kolejnych pokoleń a kurze etapy życia są bardzo podobne do ludzkiego. 

Z wiekiem kura mniej jaj znosi a starsze chętnie wysiadują cudze, ale jak nie ma za bardzo komu znosić jaj to.... Jaja nadal mamy, może akurat nie w takiej obfitości jak dawniej ale są. Mimo to rodzina przyzwyczaiła się, że zawsze mieliśmy w nadmiarze. Skoro nie ma kwok, nie ma kolnego wyklutego pokolenia to najprościej odmłodzić stado zakupując ,,świeżą krew" (young cocks), co też nie jest złym posunięciem pod kątem jakości genów i przyszłych kurczaków. I tym sposobem pojawiły się nowe, cztery kurki. 
Niestety... tak jak opowiadałam i mam w pamięci opiekuńczość kur, kiedy pojawiały się ciut większe kurczaki a chętne mamuśki kłóciły się między sobą, która będzie się opiekować, to te, większe i prawie dorosłe mają ogromny problem aby się zespolić ze stadem. Zachowują się jak moja nieżyjąca już Sunia u weterynarza szukająca schronienia pod szklaną gablotą i wbijając się pod nią prawie ją przewracając tylko pupę tu kuper wystawał. Do tej pory wystarczyło, że pobyły w kurniku kilka godzin i już były w jakiś sposób zadomowione tym razem minęła doba i musiałam po wyprowadzeniu Kacpra przenieść je do niego i zamknąć drzwi aby mogły chociaż trochę wyciszyć się i spędzić, w jakiś godny sposób, spokojny czas. Jestem w szoku. Wydaje mi się, że kupiliśmy na tyle duże, że stado nie traktuje ich jako dzieci i nie uruchamia się potrzeba opiekuńczości jaka jest w ich genach. Są konkurencją w haremie? Czy po prostu one same się tak chowają widząc po raz pierwszy w życiu dorosłe kury i się najzwyklej w świecie ich boją?  W każdym razie niepokojące mnie zjawisko uruchomiło moje kwocze geny i niedzielny poranek spędziłam z nimi w kurniku aby poczuły się bezpieczniej. 
Dzień 3 lipca, br
Ale to mało! Zaprzyjaźniły się z wielkim, obcym gatunkowo Kacprem, kochającym kury - to może dlatego, i śpią razem z nim w części drugiej. Nadal poza stadem. Dużym problemem było też jedzenie, przyzwyczajone do jakiś pojemników nie umiały dostosować się do naszego rzucania na ziemię ziarna pszenicy, naszego jedzenia nie znały. Dobrze, że mają wprogramowane dziobanie to przetrwały szukając sobie same czegoś w kurnikowej podłodze bo nie mamy wybetonowanego właśnie dla takich potrzeb. 
- O litości! - Skomentowałaby moja Babcia słysząc mą opowieść. - Kto się tam kurami będzie przejmował. - Dodałaby po chwili. Niby tak... Mąż szukając mnie dzisiaj po działce i głośno nawołując bo nazbyt długo w jego odczuciu przepadłam, oniemiał, widząc mnie w kurniku siedzącą wśród całego stada. Zaczęłam od wprowadzenia najspokojniejszej, starej kury w stadzie do części młodzieży aby nauczyła je co się u nas je.
W sumie starowinki wcale nie musiałam namawiać, chyba sama zorientowała się o co mi chodzi. Za to pogdakiwała sobie ale nie wiem czy przyjacielsko czy nie, na pewno inaczej. Jak gderliwa, stara baba, której się coś nie podoba, ale to były moje odczucia bez jakichkolwiek doświadczeń ze wcześniejszych ich obserwacji a raczej skojarzenie zaczerpnięte z własnego gatunku. W każdym razie pomysł się powiódł bo raz dwa ,,nowe" załapały o co chodzi, wpatrując się w nią jak zaczarowane. Nawet najodważniejsza z nich dziób w dziób zaczęła jeść co nawet udało mi się uchwycić aparatem. Jak dla mnie sukces wielki w kurzej hodowli. Może to podobne umaszczenie też pomogło? Grunt, że coś drgnęło w ich relacjach. Pogrzebała w kacperkowej ściółce, pozrzędziła i poszła, chociaż kilka razy wracała do nich.
Jak jedna grzebała w kurniku to i inne się zaciekawiły, i też zaczęły wchodzić. Siadłam sobie z boku z cienkim a długim patyczkiem i czekałam na rozwój wydarzeń. Stado zaczęło wchodzić i też grzebać łypiąc okiem na Nowe i na mnie. Kogut kogutem ale nad kogutem to ja jeszcze jestem w tym stadzie. I kiedy tak towarzystwo zaczęło się gościć, wchodząc licznie do środeczka zaczął szukać mnie mąż. 

Nawet raz musiałam zainterweniować głosem. Zaglądam pomiędzy domowymi obowiązkami i czekam... A co może się zdarzyć? Mogą spłoszone wybiec z kurnika a przegonione przez stado uciec w ogóle mimo ogrodzonego terenu ale przerażona kura to i nagle skrzydeł dostaje. Mogą być tak bardzo nieszczęśliwe, że podupadną na zdrowiu i w efekcie zdechną. Więc moim zdaniem jest o co walczyć i czemu czas poświęcić. 

Dzień 6 lipca br.
Jeszcze nie wychodzą z bezpiecznej części Kacperka ale już spokojniej reagują na odwiedzające je kury a stado jakby z lekka do nich przywykło.



19 komentarzy:

  1. Oby się udało! Nawet nie sądziłam, że kury są AŻ tak wrażliwe... Wiadomo, stworzonka jak i my, ale żeby taki stres miały przed nowym...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy proces odmładzania;)
    Powodzenia, udanego tygodnia i miłej niedzieli życzę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli się kocha wszelakie zwierzęta, a Ty kochasz, to wcale nie dziwi mnie Twoja postawa wobec ulubionych kur. Też mogłabym tak siedzieć w kurniku, gdybym go miała:) Trzymam kciuki za stadko, oby jak najszybciej się zaprzyjaźniły ze sobą, te stare z nowymi:) Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kury to bardzo mądre stworzenia. Zauważyłaś, że informują o zagrożeniu i o znalezionym pożywieniu, o zniesionym jaju. W kurzym stadzie panuje "hierarchia", jest pan i władca czyli kogut, kury żyją w stadzie i gdy dołączą nowe osobniki/ osobniczki musi trochę potrwać aby je zaakceptowały. Agatko, sytuacja w kurniku ustabilizuje się. Z ogromną przyjemnością czytam Twoje posty i zwierzakach, które u Was żyją.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieje się, dzieje. A kurki nie pozwalają Wam się nudzić. A ileż przy tym radości. To da się wyczuć z tego tekstu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. "Dziefczyny" się zdenerwowały bo konkurencja przyjechała. Pewnie jakby mniej ich było to jakoś by łyknęły ale tu cała drużyna. Z czasem się przyzwyczają, będzie dobrze. Kury są inteligentne jak to zwierzątka stadne, powinno się zakazać ich przemysłowej hodowli.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy ten kurzy żywot, a z Ciebie doskonała obserwatorka.Kury pamiętam z dzieciństwa, musiałam sprzątać ich podwórko i nie było to zbyt miłe zajęcie, ale jajeczka smakowały wybornie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Agatku, bardzo mądrze czujna jesteś :)). I bądź, bo zdarza się, przy takim wprowadzeniu kur z innej hodowli, że zaczynają chorować - stare łapią coś od nowych i odwrotnie. Miałam kiedyś sporo kur i raz nam się to przytrafiło. Dokupiłam parę kur na targu i po miesiącu zaczęły się problemy. Sąsiad też miał taki przypadek.
    Kury to uczuciowe stworzenia :). I przywiązują się do ludzi.
    Pozdrawiam Cię i trzymam kciuki żeby wszystko było dobrze :)!
    Barbara

    OdpowiedzUsuń
  9. Przy tak zaangażowanej "kurzej mamie" młode kurki wyjdą na ludzi, bez obaw:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Z dnia na dzień będzie coraz lepiej, ważne że już kurka starsza je nauczyła posiłkowych zwyczajów, powoli się zintegrują, dobrze, że zdecydowaliście się na odmłodzenie stadka, a Ciebie bardzo podziwiam za tę wielką miłość do kurek. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurze dylematy bardzo ciekawe. W sumie takie ludzkie :)
    Na pewno się uda dogadać. U mnie moje koty i psy zawsze się dogadywały w końcu. Przez całe życie defilada różnej maści stworzeń w domu, a nigdy nie było wielkich zgrzytów. To tylko człek tworzy konflikty zbrojne.
    Raportuj, bardzom ciekawa :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Każde stado ma swoje prawa i przywileje. To trochę potrwa, ale młode się zasymilują. Fakt, ze trzeba stada pilnować, kury bywają agresywne. Powodzenia w adaptacji młodych.

    OdpowiedzUsuń
  13. kury to wbrew pozorom bardzo fascynujące stworzenia.

    OdpowiedzUsuń
  14. W młodości przeżyłam z kurami wiele, wiele lat. Wiem, że są mądre, ale, że tak wrażliwe? Ty masz wiedzę,doświadczenie i wielką miłość do zwierzaczków, więc na pewno im pomożesz w integracji. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  15. u nas też młodzież dobrana, obrączki z plastikowych trytek dostały (takie cienkie plastikowe opaski)

    OdpowiedzUsuń
  16. Agatko, ależ Ty masz dobre serce dla swojego stadka! Miło się czyta Twoje kurze opowieści!
    Mam małe opóźnienie w komentowaniu, mój komputer padł i już nie wstał !
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedyś byłem w czeskim ośrodku olimpijskim na warsztacie jogi. Wyszedłem do parku. Nad stawem dwie czeskie kury zachowywały się jakoś szorstko, grubiańsko wręcz- zarzucały kuprami i szast prast na boki rozczapierzonymi szponami rozgarniały ściółkę.Agresywnie tak! waliły dziobami na chama raz po raz. Zero kultury!!!! żadnych widelczyków srebrnych nożyków, odgiętych paluszków !!! Dzisiaj dopiero kojarzę ,że wtedy myśliwi walili ze strzelb do ptaszków parkowych . Może te wkurzone kury tak reagowały na masowe rozstrzeliwania??????

    OdpowiedzUsuń