- Jest cudownie! - Ta myśl nie tylko napełniła mnie radością i takim miłym sercu spełnieniem duszy ale również zmieniła temat dzisiejszego posta. Mam przygotowany inny, na temat współczesności, ale zrzędzić o tym mogę kiedy indziej. Dziś miałam cudowny poranek. I fajnie by było gdyby reszta dnia utrzymała się w tym odczuciu.
Jak to ja - ranny ptaszek, mimo soboty i wolnego dnia wyskoczyłam z łóżka już przed szóstą, mimo, że twardo starałam się spać dalej. Takie przeciąganie zaczęło się zaraz po piątej, ale niestety zamiast snu ściągnęłam sobie ból głowy. Nie ma sensu walczyć z organizmem, kiedy jest taki jaki jest. Poranna herbatka i na dwór. Jeszcze po drodze zgarnęłam rzeczy do prania i starając się jak najciszej otwierać skrzypiące drzwi, bo nikomu nie po drodze do oliwy aby je naoliwić na zasadzie ,,potem" , wstawiłam w piwnicznej pralni pranie. Domownicy mogli upajać się dalej snem w ciszy, pomijając stukanie pompy ciągnącej wodę ze studni ale ogólnie to tylko ja ją słyszę nawet z wysokości drugiej kondygnacji. Ja upajałam się przyrodą. Ach jak cudownie!. Działka sprawiała wrażenie jak bym była tylko ja jedna a wszyscy byli pogrążeni jeszcze we śnie w lekko mglistym ogrodzie. Ale co i rusz dostrzegałam zakołysanie się jakiejś rośliny. Jedno z nich było tak silne, że nawet poszłam przyjrzeć się bliżej miejscu czy aby nie znajdę jeża, ale nie. Z każdym kolejnym kwadransem moje otoczenie wypełniało się ,,życiem". Wiem jak wygląda budzące się miasto, stojąc często na tarasie widzę jak ogólnie budzi się otoczenie, ale po raz pierwszy doświadczyłam budzącego się ogrodu. Pojedyncze brzęczenie pojawiające się to tu to tam. Ale największe wrażenie wywarły na mnie promienie słońca, które po prostu jak to często jest napisane w literaturze - ,,rozlały się" na ogród. I Tak w rzeczywistości stało się. Byłam wręcz oszołomiona, kiedy strugi słońca rozświetliły cały teren łącznie ze mną. Świat przybrał zupełnie inny wygląd a moje oczy w jednej chwili znalazły się w nowym, bardziej kolorowym świecie. Wychodząc wczesnym rankiem przecież wydawało mi się, że jest jasno i kolorowo.
W planach miałam pielenie i jak najbardziej zabrałam się za to tylko ciągle coś mnie odrywało. A to trzmiel zbierający nektar z łubinu, a to najprawdziwsza pszczoła. Zadomowiły się w naszym ogrodzie trzmiele, ale że mają norki w ziemi to trudno je zlokalizować, mąż kilkakrotnie kosząc trawę napotykał na nie. Ja doszłam do tego wniosku, że muszą mieszkać u nas, widząc je spokojnie zbierające nektar tuż przed opadami deszczu, więc musiały mieć niedaleko do domku. Czuję ogromną sympatię do nich bo mimo swej okrągłości latają.
Irysy kwitną już od tygodnia, niektóre nawet zdążyły już przekwitnąć. Opady deszczu przyczyniły się do nawodnienia roślin ale i ich wzrostu. Chcąc nie chcąc musimy porządkować rabaty bo nawet rośliny ogrodowe porosły jak giganty i przestrzeń, która do tej pory w zupełności im wystarczała stała się za mała. I nie ma za bardzo czasu na robienie zdjęć.
Rozszalał się też łubin. Ze względu na to, że od kilku lat nawiedzają nas susze to przeszłam do zwartej zieleni w rabatach tolerując nie tylko rośliny ogrodowe, byle mogły sobie stworzyć własny mikroklimat do utrzymania się przy życiu. Wolne przestrzenie są tylko wtedy, kiedy wysiałam tam jednoroczne kwiaty i po prostu czekamy na ich wzrost. W tym roku musimy się mocno przeprosić z ,,chwastami" ponieważ dostała się na nasz teren chemia z nieznanego źródła, czy to znów rozpylanie z miasta czy też sąsiad ale mamy inwazję mszyc a wiosenny wylęg biedronek jest jakiś mizerny. Dobrze, że mamy trochę wrotyczu, który odstrasza mszyce i nie pojawiają się w jego pobliżu, ale nasiona dopiero zbierzemy latem, więc rozsiejemy go dopiero na przyszły rok. Odstrasza też kleszcze. Odstraszaczem kleszczy jest też kocimiętka i może dlatego tak koty lubią się na niej kłaść bo po prostu jest to dla nich jak dla nas maść przed gryzieniem owadów. Również podobno lawenda i rozmaryn odstrasza kleszcze. Będę testować w tym roku. Wrotycz jest sprawdzony u nas, więc działa.
Wspomniany łubin, zakwitł jeszcze taki ciemno niebieski jak nie zapomnę to zrobię mu zdjęcie, bo jest śliczny. Powyżej sektor winogronowy a pod nim upiorny kawałek, w którym ciągle rosło to czego nie chciałam i w efekcie była tylko zielona plama. Łubin sobie poradził. Ma tak opracowany system przywłaszczania sobie terenu, że radzi sobie ogólnie ze wszystkim. Poniżej łubin na rudbekiowej łączce.
Przez opady deszczu nie mogłam zająć się swoim projektem ,,przy stawie". Ciągle jest coś nowego do zrobienia. Ciągle coś się dzieje i trudno tak o wszystkim napisać w jednym poście. Czas dobiega końca dla bloga to jeszcze pokażę to samo miejsce przed i po ,,rozlaniu się" promieni słonecznych. Prawda, że pięknie?
I na dzisiaj to tyle bo codzienność wzywa a jest mnóstwo pracy przewidzianej na dzisiaj.
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających bardzo serdecznie,
witam nową stałą czytelniczkę.
:)
Oj i u mnie dziś ból głowy. Irysy prawie przekwitły, a łubin bardzo cieszy, jednak prawie wszystkie kwiaty fioletowe (w różnych odcieniach) i jeden różowym, a wcześniej była mieszanka. Pozdrawiam Agatko.:)
OdpowiedzUsuńTyż lubię takie półświąteczne poranki, jeszcze wiosenne ale już prawie letnie. Też mam sporo roboty ale poranne obejście ogrodu z kubkiem kawy w łapie to rytuał, nie dam sobie odebrać takowej przyjemności! :-)
OdpowiedzUsuńU mnie irysy dopiero mają pączki. Ja często wstaję wcześnie szczególnie latem i rozumiem doskonale Twój zachwyt przyrodą . Życzę ci jak najwięcej takich doznań. Miłego weekendu.
OdpowiedzUsuńPrzyroda zawsze poprawia humor.
OdpowiedzUsuńMnie smuci, że nie mogę już zajmować się czynnie swoim ogródeczkiem. Stan zdrowia na to nie pozwala.
Serdeczności przesyłam:)
Przepękny ten Twój ogród. Zazdroszczę łubinow zwłaszcza:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie tam u Was.
OdpowiedzUsuń:)
Poczułam się jakbym tam była:) Musiało być pięknie!
OdpowiedzUsuńUściski:)
Słoneczko cudnie świeci, chce się żyć, działać na ogrodzie i wygole w głowie mnóstwo planów... Znam ten stan, aż ciarki przechodza i gilga w sercu. Hihi. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzmiele faktycznie nie powinny latać tak na zdrowy rozum:-) A latają. Ja też mam takie poranki. Wstaję o 5 rano. Słońce jest magiczne o tej porze. Śpiochy sporo tracą.
OdpowiedzUsuńWczoraj jechałam przez Podlasie, wiesz, że łubin rozpanoszyła się na łąkach? pełno go, fioletowego, niebieskiego, różowego...aż się zdziwiłam. Unia E. też nam pomogła. Dopłaty za pozostawienie łąk w spokoju zrobiły swoje. Łąki znów wyglądają jak łąki. Wraca bioróżnorodność. Wszystko jest przecudne.
Piękny łubin. U mnie dopiero z ziemi wyłazi nieśmiało
OdpowiedzUsuńZachwycać się ogrodem o wszesnym poranku też lubie. Twoje roślinki zachwycają, i tworza bardzo naturalny Ogród.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Piękny poranek w Twoim ogrodzie. Lubię łubiny, a u mnie nie chcą się rozgościć. Kolejna próba znowu nieudana. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńNie wiem gdzie ma rosnąć jeśli w wypielinej rabacie to nie uda się on lubi tłok i ,,nogi,, w gąszczu. Tu gdzie u mnie rośnie ma warunki zbliżone do łąkowych czyli teren niepieliny.
UsuńBo wczesnym rankiem ogród wygląda jak zaczarowany, jest uroczysty, stateczny, spokojny, tylko ptaki świergolą. I jest to chwila ulotna, bo za chwilę wstające słońce rozedrga go i wszystko zacznie żyć swoim życiem, dopóki noc go znowu nie ukołysze do snu. Choć w nocy wiadomo, że ogród żyje, ale życiem nocnym ;).
OdpowiedzUsuńJa przeżywam taki codzienny zachwyt, kiedy wchodzę na moją działkę. Kontakt z przyrodą, to jest najlepsze, co mogło mi się przydarzyć.
OdpowiedzUsuńAle super takie pole łubinu, jest pięknie :-))) Buziaki :-)))
OdpowiedzUsuńPoranki są najpiękniejsze, ogromnie lubię tą porę dnia w ogrodzie. Czasem na roślinach są jeszcze krople rosy, wtedy pierwsze promienie słońca zamieniają je w maleńkie brylanciki :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności Agatko!
Pięknie jest w tym Waszym ogrodzie, niczym w jakiejś baśni. Zresztą zawsze jak czytam Twoje opisy ogrodu mam wrażenie, że przenoszę się do jakiegoś innego, cudownego świata.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam czerwcowo!
Wspaniała pogoda, trzeba z niej korzystać, a zwłaszcza cieplutkimi i przyjemnymi rankami i wieczorkami... Łubin Ci wyrósł piękne, przypomina mi dzieciństwo, kiedy kępy łubinowe panowały w tylnej części ogrodu... Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuń