sobota, 16 czerwca 2018

Dzieciństwo Luci

Dawno nie było o kozach... Są. Tylko, że ja jestem pochłonięta pracą zawodową, sprzątaniem w domu, kiedy uda się znaleźć na to czas bo pochłaniają mnie prace w ogrodzie, które są  po przeciwnej stronie domu niż jest kozi wybieg i tyle co je słyszę bądź dojrzę przechodząc, pod warunkiem, że nie są schowane w cieniu lub leżą sobie w trawie. Dojeniem i ogólną obsługą kóz zajmuje się mąż. I jest jeszcze jeden powód, dla którego jestem z nimi tak mało, mimo, że Lucia jest przesłodka a mianowicie kuku jakie zrobiliśmy Kacperkowi. 

Został wykastrowany. Nie dało się inaczej. Próbowaliśmy znaleźć mu nowy dom, oddając za darmo a nawet opłacając ewentualne koszty transportu - na nic to się zdało. Niby zaprzyjaźniona hodowczyni kóz pocieszała nas, że najprędzej jesienią ktoś się znajdzie bo wtedy szuka się ,,świeżych genów" do stada, ale my nie mogliśmy tyle czekać, bo zaraz obie byłyby w ciąży. Poza tym Kacper stał się bardzo agresywny.  Nie będę się rozpisywać w kwestii tak naturalnej dla każdego prawdziwego hodowcy (ja nim nie jestem). Ja byłam w pracy, weterynarz przyjechał, mąż asystował (współczuję mu do dziś), kiedy wróciłam było niby po wszystkim... Spojrzenia Kacpra, kiedy do niego zajrzałam nie da się opisać a ja nigdy go nie zapomnę.
Wiem... znów wszystko wiem i rozumiem... ale...Całe życie gniecie mnie to społeczne ,,ale". Czas rekonwalescencji przeszedł dość dobrze, opiekował się nim mąż i podrzucając mu różne smakołyki próbowaliśmy uszczęśliwić go na ile się w ogóle da w takiej sytuacji. Agresja została wycięta wraz z ... męskością. Raczej finiszujemy z hodowlą kóz, ot tyle co jest teraz ta trójka i po prostu sobie jest. Ostatnie kozie mleko, serów nie robimy bo Lucia jest przy mamie i je wypija. Nie chcemy ani mleka, ani serów bo jedyna osoba, która mogłaby znaleźć na to czas - mąż- nie chce się tego podjąć i tym się zajmować. Tyle co sobie bierze mleko do kawy. Być może to jakaś męska solidarność. 
Melka nam się zestarzała.
Hodowla kóz nawet taka jej namiastka pokazała nam ile pracy, ile zaangażowania i wiedzy potrzeba do opieki nawet nad takimi niby ,,bezproblemowymi" zwierzętami. Że potrzeb naturalnego powiększania gatunku i tworzenia coraz to liczniejszego stada nie da się zahamować czy wręcz wyeliminować. Że nasz klimat z zimą i brakiem dostępu do całorocznego pastwiska wymusza kolejne działania. Że kozy nie żywią się tylko trawą i chwastami ale przy nadarzającej się okazji zjedzą to czego my byśmy nie chcieli. Że nie jest tak łatwo znaleźć dom dla zarejestrowanego kozła. 
Dzieciństwo jednej kozy też mocno różni się od takiej, która ma rodzeństwo albo towarzystwo rówieśnicze, jak u ludzi. Jak nie ma się z kim bawić to głupoty do głowy nie przychodzą, ma się tylko wzorzec dorosłych w stadzie i jest się kózką dużo spokojniejszą. W przeciwieństwie do poprzednich kózek Lucia wychowuje się również ze swoim tatą. Mam nadzieję, że jest to jakieś pocieszenie dla całej trójki.
 
 
Ze względu na to, że do końca nie jestem pewna czy takie kostki budowlane nie są szkodliwe dla Luci a ona jak widać biega jeszcze swobodnie za mamą, to chodzi tam jedynie wtedy, kiedy Melka ma zadanie podkoszenia tego terenu. I wracają z powrotem na wybieg.


Wybieg dla kóz, o którym pisałam tutaj absolutnie się nie sprawdził. Widzę, że z wiosną coraz częściej jest odwiedzany ten temat dlatego od razu piszę. Będziemy robić nowy. Kupiliśmy wtedy leśną siatkę czy coś w podobie i oczka były na tyle duże, że maluchy wychodziły przez nie, a pale wbite w ziemię i tak nie utrzymały oporu przed drapiącymi się o siatkę kozami w dodatku kilkakrotnie trzeba było oswobodzać rogi (release the goat horns) bo wsadziły głowę przez siatkę i potem wyjąć nie mogły.

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, witam nowe osoby, które wyróżniły mój blog poprzez stałą obserwację. Mimo, że piszę bloga dla siebie jest mi ogromnie miło, że komuś też się podoba, że moje zwierzęta zdobywają swoich miłośników i chyba właśnie dla tych miłośników mojej Arki nadal piszę :) 
Wszystkiego dobrego !


Ps. Przede mną kąpiel Reksia, koszenie trawy i papierologia.



22 komentarze:

  1. Z żadnymi zwierzętami nie jest prosto no bo dlaczego niby ma być? Życie nie da się okiełznać. Co do Kacpra, utratę dzyndzylyndzy przeżyje, ba, jako cwany kozioł nieźle ją wykorzysta ( tak, może istnieć któś taki jak kozioł rozpieszczony ;-) ). To nie jest natura tylko domeczek i hodowla, cóś jest za cóś. Wiesz, ja wszystkim tym którzy mówią że koty to powinny tak w zgodzie z naturą i w ogóle to ćwierkam ile przeciętnie żyje dziki kot. Najsampierw po tym info jest niedowierzanie a potem najczęściej zdziwione twierdzenie że Matka Natura to suka. Lucia przesłodka, normalnie gwiazda. :-)
    Przygotuj się mentalnie do kąpieli Reksia, przy moich psach to było przeżycie na granicy histerii ( nie tylko psiej ). Tylko Bomik uwielbiał kąpiele, reszta dawała mi nieźle popalić. Trzymaj się ciepło i nie martw czym nie musisz, lato przed nami. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reksio panicznie boi się kąpieli, ma to od zawsze. Przy pierwszej kąpieli z całej czwórki darł się od momentu, kiedy pierwsza siostra była kąpana. Jego zostawiłam na końcu aby zobaczył, że to nic strasznego. Nic z tego. Tak jakby tego pierwszego dnia życia co miał być utopiony, i wspinał się na siostry aby go pomyliła z nimi i też wybrała, zrozumiał, odczuł i zapamiętał. Nie wiem... I jak Sunię kąpałam to był obecny a ona to po prostu sama się pchała do kąpieli, na koniec to kapała się w wanience w ogrodzie a mąż latał z ciepłą wodą dla damy :D ech...

      Usuń
  2. Każde zwierzę wymaga sporo opieki i zaangażowania. Kozia rodzina cudna, choć czasem może i problemowa. Papierologii nie zazdroszczę. Pozdrawiam serdecznie!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim zdaniem ze świnkami morskimi jest dużo mniej opieki :D Dużo mniej opieki z kuraki i kaczkami...

      Usuń
  3. Świetna kozia rodzinka,każdy zwierzak właściwie traktowany przez czlowieka wymaga pracy.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Agatek, nie miej wyrzutów sumienia, kastracją uratowałaś koziołkowi życie. Nawet gdyby znalazł się ktoś kto by go wziął, to pewnie i tak skończyłby w garnku. Kozły skazane są na taki los. Hodowcy są zainteresowani dobrymi genami i rodowodami - teraz jest moda na AN czyli anglo-nubijskie. Koziołki mieszańce nie mają szans na nabywców, którzy chcieliby je zostawić w stadzie.
    Cieszę się, że w tym roku mam ten ból głowy " z głowy" - jedyny "nowy" koziołek zszedł był po miesiącu.
    Trzymanie kóz na mleko wymaga czasu i zaangażowania. Masz już tego świadomość i dobrze, że w odpowiednim momencie powstrzymaliście naturalną kolej rzeczy. Tylko mleka szkoda - jest takie zdrowe.
    Kozy są miłymi i zabawnymi towarzyszami i niech sobie dobrze dalej z Wami żyją.
    Kostki są z betonu ? To nic nie szkodzą . Kozy uwielbiają skakać i jeżeli tylko mają możliwość to zawsze wejdą na coś wyższego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Papierologia w czerwcu to nic miłego, chyba ze po niej następują upragnione wakacje.
    Podziwiam Waszą pracę hodowlano- ogrodniczą i zaangażowanie wszystkich sił, do tego obowiązki zawodowe, szacunek.
    Pozdrawiam cieplutko.:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Zwierzaki potrafią być problematyczne... Myślę jednak, że dla Kacperka kastracja nie była jakąś tragedią. Przynajmniej został z wami i ma zapewnioną odpowiedzialną opiekę :). Kto wie, jak potoczyłyby się jego losy u innego właściciela...

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przywołując do pamięci ,,Seksmisję" to chyba jednak wolałby zmianę miejsca do innego stada a potem śmierć :/

      Usuń
  7. Okazuje się, że każdego da się "utemperować, jeśli nie prośbą to siłą ;)
    Wśród zwierząt to norma, ale pocieszenie "po", jest zawsze mile widziane :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kompletnie się nie znam na kozach, wiem tylko że ponoć jedzą niemal wszystko i są inteligentne. osobiście jestem wielką fanką sterylizacji i kastracji. Niektórych ludzi tez się powinno ale to grząski temat.
    Życzę by wszystko się poukładało jak najlepiej i kózki były zdrowe.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakie słodkie są Twoje kózki. Wyobrażam sobie ile pracy wymaga hodowla. Dobrze, że Kacper uratowany i cieszy się życiem z rodzinką. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wszystkie hodowle, nawet te niewielkie, wymagają poświęcenia własnego czasu, zaangażowania, wiedzy i pieniędzy:) Moim zdaniem dobrze zrobiłaś, kastrując koziołka. On nic nie stracił:))) będzie milszy/
    Życzę szczęśliwego chowu kózek . Pozdrawiam ciepLo.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie znam się na kózkach niestety ale myślę... że kastracja nie szkodzi a powinien być łagodniejszy;
    nie ma jak rodzinka taka w komplecie czy człowiecza czy kozia ale zawsze rodzinka !
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Miło się ogląda, ale na co dzień to moc obowiązków!

    OdpowiedzUsuń
  13. Każdy zwierzak mały czy duży wymaga opieki. Nie znam się na kozach ale myślę że skoro nie planowaliście powiększenia stadka to było to jedyne słuszne rozwiązanie i nie rozpamiętuj tego tematu ! Koziołek został ze swoją rodziną i to jest najważniejsze !
    Raz na jakiś czas, szczególnie w takie upały, trzeba wykąpać pupila. Moja brudaska nie lubi kąpieli. Po każdej kępieli suni ja jestem bardziej mokra niż ona :-)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Agatko!
    Patrząc na Twoje zwierzaki wyczuwa się, że są zadbane i szczęśliwe. Każde stworzenie wymaga opieki, troski i nie może być zdane na łaskę bożą.
    W czasie mojego pobytu na Sycylii poznałam kozy Girgentana. Mają niesamowite rogi. Teraz żałuje, że ich nie zaprezentowała gdy pisałam o świątyniach Agrigento.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kozy fajne ☺ Kiedyś jedna taka mnie zaczepiła i próbowała zjeść moją spódnicę. Uznałam to za zabawne. Ale wierzę, że posiadanie kóz już takie zabawne może nie być...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kozy uwielbiają jeść ,,niejadalne" nie wiem dlaczego :)

      Usuń
  16. Aż mam ochotę przytulić taką kózkę :D

    OdpowiedzUsuń