- Jak szybko robi się ciemno! - Zauważył mąż szykując się po obiedzie do kontynuacji pracy na podwórzu. Rzeczywiście jakoś tak szybciej zmierzcha. Ale tak naprawdę powodem jest salon od strony wschodniej i nad oknami daszek z podłogi balkonu. O tej porze roku słońce ma krótszy tor i szybciej robi się ciemno w tym pomieszczeniu. Od lat ubolewam, że nie mam pokoi od strony zachodniej. O tej porze roku nie odczuwało by się tak szybko końca dnia. Jest moment, że w salonie jest dużo ciemniej niż na dworzu. Mnie bardzo szybko mija dzień, ledwo wrócę z pracy a już szarawo a nawet i ciemno. Czas wymienić żarówki na mocniejsze aby poprawić sobie nastrój. W poprzednim poście napisałam, że moje posty powstają z natchnienia chwili i chyba coś się zepsuło, bo tak jak zgrabnie wyszły mi pierwsze zdania, zainspirowane pierwszym tak utknęłam i klops.
Mamy listopad ale cofnę się do września i października. Niech nikogo nie zmyli słoneczne zdjęcie, oba miesiące były paskudnie mokre i chmurzaste. To był jeden z nielicznych dni, kiedy wyjrzało słońce a ja siedząc na kurzym wybiegu pstryknęłam zdjęcie winogronom bo tak pięknie wyglądały. Zdjęcie oczywiście tego nie oddaje. Z braku mocniejszego bodźca weny postanowiłam zebrać w całość tegoroczne nasze plony, które zupełnie się nie udały przez okropną pogodę. Poletko truskawek praktycznie przestało istnieć, w weekend spróbuję przyjrzeć mu się, czy uda się coś uratować. Dyniowate rosły pożal się Boże z nielicznych nasion, które w ogóle wzeszły a mąż wysiał sporo. Owoców nie było prócz garstki gruszek, malin i agrestu, które od razu poszły do buzi. Ciut więcej porzeczek ale nie pamiętam czy w ogóle udało się je wsadzić do słoików, czy zjadało się na bieżąco. Nawet w foliaku nie było dobrze, pierwsze krzaczki pomidorków zmroził wiosenny przymrozek. Najlepiej wspominam rzodkiewkę, to naprawdę słaby komplement dla sezonu. W sumie to nie ma o czym pisać. Wspominałam już gdzieś o winogronach, że one są, ale ich zawsze było za dużo, więc tym razem było w sam raz.
Nie pamiętam już czy pokazywałam to zdjęcie z ławeczką, ale bardzo lubię ławeczkowe zdjęcia. Lądują na niej w różnych miskach owoce z naszej działki, to już taka moja tradycja, chociaż owoce pigwowca na niej nie wylądował...mowa o tym żółtawym na ostatnim zdjęciu ale o nich będzie oddzielny post aby nie przedłużać. W tegorocznej uprawie szału nie było a wręcz słabo i spore rozczarowanie u męża, który napracował się przy warzywnikach. Mam nadzieję, że kolejny będzie już dobry. Post wyszedł smętnie jak i nasza uprawa. My uprawiamy tylko dla siebie, ale jakby nam przyszło tak żyć z tego to... byłaby tragedia.
Pozdrawiam wszystkich czytelników i nowe osoby,
które zainteresowały się moim blogiem. Jest mi bardzo miło :)
Fakt, dziwny był ten sezon w ogrodzie,miejmy nadzieję,ze kolejny lepszy pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńU nas też buro i buro, albo deszcz i wiatr. Kilka słonecznych dni i wszystko. Plony takie sobie, bo średnią podwyższyły dyniowate. Ogrom dyni i cukinii w tym roku. Szkoda, że mieszkasz daleko, bo ja rozdaję na lewo i prawo. Marchew zachorowała. Seler też, a pozostałe szału nie było ale nam wystarczy. Czekamy więc na kolejny sezon. Może będzie lepiej. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńU nas kochana to samo, miejmy nadzieje ze kolejny rok sprawi ze nie bedziemy mieli w co rece włożyć hihi. Tak sie u nas mowi od nadmiaru roboty.
OdpowiedzUsuńw tym roku??? marnie
OdpowiedzUsuńpojedliśmy rzodkiewkę, sałaty, lubczyk ususzyliśmy....
ogórki cudnie, sporo, co kilka dni- codzienne szukanie to klęska. Pomidory kolejny raz nie udane. Cukinia, na wyraźną głośną prośbę: wszyscy mają duże wielkie, pozwól urosnąc!!!! po zapieczeniu małych odpuściłam, nie zrywałam. ! kilka dyń. Spore i smaczne. będziemy próbowac bo warto....
:D
W tym roku po raz pierwszy wspaniale obrodziły mi winogrona. I byłaby klęska urodzaju... gdyby dojrzały :(
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńNa pewno będzie lepiej :) Ale i tak owoce przezentują sie ładnie na zdjęciach.
Mam nadzieję, że winogrona nadrobią listopadowe przygnębienie bo dają dużo witamin i słodyczy, hehe buziaki :-)
OdpowiedzUsuńPocieszam się tym, że od 21 grudnia dni będą coraz dłuższe. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńMnie o tej porze roku poza niskimi temperaturami i chorymi wiecznie zatokami, bardzo doskwiera mała ilość światła. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńU mnie niesamowicie obrodziły cukinie i ogórki. Rozdawałam na lewo i prawo. Dyni było w sam raz. Posadziłam tylko 5 nasion. Fasolkę szparagową sadziłam jak zwykle co 10 dni i miałam zbiory od czerwca do połowy października. Nie mogłam narzekać na pomidory, chociaż pod folię wysadzałam aż 4 razy ponieważ z nadmiaru wody żółkły i gniły. Dobrze, że miałam pod dostatkiem swojej rozsady.
OdpowiedzUsuńPierwsze sadzonki wsadziłam pod koniec marca. owoców było niewiele, winogron też. Mamy jeszcze spory zapas w piwniczce i dwa dymiony z winem więc nie narzekaliśmy. Agatko, Tobie i sobie życzę by przyszły rok był łaskawszy w plony i w słoneczko.
Serdecznie pozdrawiam:)
W tym roku wiosna była dziwna, za zimna, owoców było mało. Jesień też nie dopisała, babie lato było krótkie. Pocieszający jest fakt, że teraz szybko zleci nam do świąt, a potem dni będą coraz dłuższe i będzie coraz bliżej do wiosny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam niedzielnie :)
Agatko faktycznie niewiele było pięknych letnich dni, a końcówka lata i początek jesieni to już w ogóle porażka :( Chociaż powiem szczerze, że z plonami owoców i warzyw nie narzekam :D Poza wiśniami, śliwkami i czereśniami, których kwiaty zmarzły wiosną, pozostałe plony obfite :D Jabłek ogrom na obu jabłonkach, jeżyn, porzeczek, borówek i winogron cała masa :D Pomidorki będziemy jeść jeszcze przynajmniej przez miesiąc, tak, że nie jest źle :D
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię serdecznie, Agness <3
U mnie tylko pietrucha zaszalała:-)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety owoców poza winogronami i borówkami nie było, pomidorków się nie doczekałam, zaraza zabrała żniwo, a dynia nie urosła ani jedna. Miejmy nadzieję, że w przyszły rok będzie obfitowała w owoce. Piękna ławeczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Piękny ten owoc pigwy ,taki,duży-moje hodowlane marzenie.Posadziłam krzaczek,może się kiedyś doczekam....mój mąż też narzeka na ten ,tak wcześnie pojawiający się zmrok,ledwo zacznie coś robić na podwórku a tu już sie robi ciemno,niestety.Byle do wiosny...
OdpowiedzUsuńU nas też sezon owocowy kiepski co prawda porzeczek i winogrona było sporo na soki i kompoty to wiśni tyle co na wiśniankę.Ot chyba taki rok....
OdpowiedzUsuń