- Ale nas pogoda rozpieszcza - Pomyślałam dzisiaj schodząc na dół do salonu. Drugi dzień pod rząd promienie słońca witają mnie o poranku. Szczyt luksusu - bym dodała. I pomyśleć jak dwa i pół miesiąca pochmurnej i deszczowej pogody potrafi zmienić wartość i rodzaj zwykłych potrzeb do rangi wielkiego luksusu. Dzisiaj rano poczułam się kobietą bogatą a przede wszystkim tonącą w luksusie pozytywnych doznań i myśli. Nasiedziałam się na zwolnieniu i nabrałam różnych lekarstw wspomagając się domowymi sposobami i od dwóch dni czuję się o niebo lepiej.
Moja gwałtowna poprawa zdrowia przypada na pojawienie się słońca ale na pewno najwięcej wskórały leki. Kiedy jest się obłożnie chorym to łatwiej wyleżeć w łóżku czy wysiedzieć w domu, ale kiedy poprawia się zdrowie zaczyna się wolne dni zagospodarowywać, bo przecież to wolne dni spędzane w domu. Odczekałam jeszcze jeden dzień robiąc z lekka porządki domowe, a teraz na koniec chorobowego, odzyskawszy siły witalne ruszyłam na pomoc mężowi, który nieustająco zmaga się z ,,niewielką" jak mówi kupą gruzu. Na zdjęciu widać jak smętnie wygląda nasze autko rozdzielone z garażem. Ale niestety tej ,,niewielkiej kupy" nie przeskoczy.
Broniłam się rękoma i nogami przed wszelkimi ścieżkami, chodniczkami etc. Jestem wielką miłośniczką naturalnych, zielonych ścieżek, które można skosić i stają się zielonką dla zwierząt albo sianem na zimę. Ten rok obfitujący w niekończące się opady zamienił naszą działkę w jedno, wielkie grzęzawisko. Błoto i błoto. Grzęźniemy w kaloszach przemierzając nasze główne ścieżki. I trafił mnie szlak. Nie wiem jeszcze jak będzie to wszystko wyglądało ostatecznie, na razie w przejściach a raczej zejściach na teren zielony, w miejscach najbardziej narażonych na bagnistość terenu układam po prostu kawałki cegieł aby podnieść nimi teren.
Z doświadczenia wiem, że natura sama jeszcze dołoży to i owo od siebie, więc się bardzo nie przejmuję. Również nie jestem pewna trwałości cegły w ziemi ale traktujemy to w razie czego jako podstawa do czegoś bardziej trwałego. Bagnisty teren ma to do siebie, że można w niego ładować mnóstwo ,,towaru" utwardzalnego a i tak to wszystko z czasem zostanie wchłonięte. Zima a potem wiosna zweryfikuje obecne prace i będziemy poprawiać. Najprościej by było zrobić profesjonale ścieżki z kostki brukowej ale raz, że finansowo to sporo wychodzi jak na taki wielki ogród, dwa mimo tego czegoś, co obecnie robimy nadal jestem za naturalnymi ścieżkami zielonymi. To mają być tylko wzmocnione miejsca aby móc normalnie po nich chodzić. Zastanawiamy się nad krawężnikami aby te nasze chodniczki nie rozjechały się zbytnio pod ciężarem pełnej taczki czy naszego chodzenia. Mamy całą zimę na zastanawianie się. Nie powiem bardzo mi się podobają i nawet ku mojemu zaskoczeniu całkiem dobrze komponują się z obrzeżem kamiennym. Być może mój eklektyzm tu wychodzi bo wydawało mi się, że
kamień i cegła nie idą wizualnie w parze. A może to jeszcze ostatnie podrygi choroby blokują jasność umysłu? Mamy darmowy gruz to staram się z niego jak najwięcej wydobyć na nasze potrzeby. Widzę, że znów okropnie się rozgadałam a tyle chciałam napisać jeszcze. Rozbiję to na kolejny post. Dziś będzie o ogrodowych chodniczkach bo ścieżkami trudno to nazwać. W każdym razie jak przy każdych naszych pracach tak i tych mamy inspektora nadzoru jakości. Mamy dwa rodzaje cegły: czerwoną i białą ale nie rozdzielam jej, chociaż na pewno ładniej by to wyglądało. Jestem tak zła na to całe bagnisko, że prócz układania na zakładkę aby zapierały się o siebie to układam na wyczucie i jak wyjdzie. Dla mnie jest pięknie. I tak minął nam dzień słoneczny obdarzając nas przepięknym, złocistym zachodem. Nie mogłam oderwać oczu tak rzadki to był widok.
Moja gwałtowna poprawa zdrowia przypada na pojawienie się słońca ale na pewno najwięcej wskórały leki. Kiedy jest się obłożnie chorym to łatwiej wyleżeć w łóżku czy wysiedzieć w domu, ale kiedy poprawia się zdrowie zaczyna się wolne dni zagospodarowywać, bo przecież to wolne dni spędzane w domu. Odczekałam jeszcze jeden dzień robiąc z lekka porządki domowe, a teraz na koniec chorobowego, odzyskawszy siły witalne ruszyłam na pomoc mężowi, który nieustająco zmaga się z ,,niewielką" jak mówi kupą gruzu. Na zdjęciu widać jak smętnie wygląda nasze autko rozdzielone z garażem. Ale niestety tej ,,niewielkiej kupy" nie przeskoczy.
Broniłam się rękoma i nogami przed wszelkimi ścieżkami, chodniczkami etc. Jestem wielką miłośniczką naturalnych, zielonych ścieżek, które można skosić i stają się zielonką dla zwierząt albo sianem na zimę. Ten rok obfitujący w niekończące się opady zamienił naszą działkę w jedno, wielkie grzęzawisko. Błoto i błoto. Grzęźniemy w kaloszach przemierzając nasze główne ścieżki. I trafił mnie szlak. Nie wiem jeszcze jak będzie to wszystko wyglądało ostatecznie, na razie w przejściach a raczej zejściach na teren zielony, w miejscach najbardziej narażonych na bagnistość terenu układam po prostu kawałki cegieł aby podnieść nimi teren.
Z doświadczenia wiem, że natura sama jeszcze dołoży to i owo od siebie, więc się bardzo nie przejmuję. Również nie jestem pewna trwałości cegły w ziemi ale traktujemy to w razie czego jako podstawa do czegoś bardziej trwałego. Bagnisty teren ma to do siebie, że można w niego ładować mnóstwo ,,towaru" utwardzalnego a i tak to wszystko z czasem zostanie wchłonięte. Zima a potem wiosna zweryfikuje obecne prace i będziemy poprawiać. Najprościej by było zrobić profesjonale ścieżki z kostki brukowej ale raz, że finansowo to sporo wychodzi jak na taki wielki ogród, dwa mimo tego czegoś, co obecnie robimy nadal jestem za naturalnymi ścieżkami zielonymi. To mają być tylko wzmocnione miejsca aby móc normalnie po nich chodzić. Zastanawiamy się nad krawężnikami aby te nasze chodniczki nie rozjechały się zbytnio pod ciężarem pełnej taczki czy naszego chodzenia. Mamy całą zimę na zastanawianie się. Nie powiem bardzo mi się podobają i nawet ku mojemu zaskoczeniu całkiem dobrze komponują się z obrzeżem kamiennym. Być może mój eklektyzm tu wychodzi bo wydawało mi się, że
kamień i cegła nie idą wizualnie w parze. A może to jeszcze ostatnie podrygi choroby blokują jasność umysłu? Mamy darmowy gruz to staram się z niego jak najwięcej wydobyć na nasze potrzeby. Widzę, że znów okropnie się rozgadałam a tyle chciałam napisać jeszcze. Rozbiję to na kolejny post. Dziś będzie o ogrodowych chodniczkach bo ścieżkami trudno to nazwać. W każdym razie jak przy każdych naszych pracach tak i tych mamy inspektora nadzoru jakości. Mamy dwa rodzaje cegły: czerwoną i białą ale nie rozdzielam jej, chociaż na pewno ładniej by to wyglądało. Jestem tak zła na to całe bagnisko, że prócz układania na zakładkę aby zapierały się o siebie to układam na wyczucie i jak wyjdzie. Dla mnie jest pięknie. I tak minął nam dzień słoneczny obdarzając nas przepięknym, złocistym zachodem. Nie mogłam oderwać oczu tak rzadki to był widok.
Dziękuję bardzo za wszystkie życzenia powrotu do zdrowia,
za odwiedziny i miłe, ciekawe komentarze. Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie oraz witam nowe osoby w swoich skromnych, blogowych progach
:)
Moim zdaniem też to wygląda fajnie. Cieszę się z pięknej pogody. Nie wiedziałam, że byłaś chora. Zdrówka Ci życzę i dużo słonecznych dni. <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, to znaczy, że ze mną nie jest jeszcze tak źle jak myślałam :D
UsuńMnie tam bardzo się to podoba. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOooo? Kolejna osoba :)
UsuńCeglane śnieżki nadają charakteru ogrodowi, ale fakt potrzebne są wkopane krawężniki, aby cegły się nie rozjeżdżały. Ja użyłabym dodatkowo pod cegły suchego betonu, aby utwardzić powierzchnię, bo skoro jest to teren podmokły to na wiosnę, powierzchnia będzie mega nierówna. Jeżeli nie chcielibyście utwardzać tak tej powierzchni to może wysypać pod samego piachu, zawsze choć trochę zagęści powierzchnię.
OdpowiedzUsuńWokół ceglanych ścieżek widzę funkie i paprocie :)
Użyłam aż 4 razy słowo "powierzchnia". hahaha :D
UsuńA mnie się podobają takie chodniczki...
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają ceglane chodniki i przejścia w ogrodach i to te, które kolorystycznie są różne - widziałam w Anglii jak dobierają cegłę do budowania murków gdzie ciemne co jakiś czas były przeplatane jaśniejszy kolorem - pięknie to wyglądało - myślę, że w Twoim obejsciu, też będzie pięknie - pozdrawiam Agatko serdecznie
OdpowiedzUsuńNieraz tak jest, że sobie coś zaplanujemy, a natura nam te marzenia zniszczy. I nie pozostaje nic innego, jak tylko jej słuchać :)
OdpowiedzUsuń