Po tak długim okresie pochmurnym, każdy cudny poranek jest przeze mnie uwieczniany aby cieszył oczy i duszę w trudnych chwilach codzienności. Tak jak zapowiedziałam temat jednego posta postanowiłam podzielić na dwie części aby nie zamienić go w jakiś kolos tekstu do czytania. Pierwsza jego część znajduje się tutaj. Pomimo wielu prac jakie rozpoczęliśmy w tym roku, zdecydowanie ten sezon będzie mi się kojarzył z gruzem. Mnóstwo przy nim pracy ale zdaję sobie sprawę, że jest dla nas, na tym bagnistym terenie złotodajnym materiałem.
I nie tylko mam na myśli materiał utwardzający teren, ale również źródło darmowego materiału, który może przydać nam się na działce. Wśród cegieł i pustaków znalazły się kostki betonowe. Piękne, kształtne kostki nie uszły mej uwadze i natychmiast znalazły swoje nowe zastosowanie tam gdzie co roku jeżdżę poślizgiem na butach, czyli koszmarny teren za domem tuż przy kranie, w którym mokradło, błoto, trzęsawisko to wielki komplement dla tego miejsca.
Parę słów o fotkach i tej pięknej zieleni. Są to zdjęcia z końca sierpnia, kiedy wjechała pierwsza partia spóźnionego gruzu i nas zasypała o czym przypomina fotka 2. W sierpniu pisałam o podnoszeniu podjazdu i ta fotka 2 mi się zagubiła, a bardzo ją lubię, może dlatego, że zapamiętam ją jako ulubione miejsce naszego Reksia. Uwielbiał na niej siadać z jej wysokości kontrolować otoczenie. Na pierwszym zdjęciu są moje ulubione płyty betonowe, które zostały natychmiast dostrzeżone w stertach gruzu. Zresztą to nic dziwnego dla miłośnika betonu. Nie wiem czy robiłam późniejsze zdjęcie, w każdym razie betonowych kloców starczyło nam na całą długość ściany domu, co mnie bardzo cieszy, koniec z błotną ślizgawką na kaloszach.
Przez cały czas rozkładania gruzu martwiłam się, że nie możemy zająć się przygotowywaniem domków dla owadów, które miałam okazje oglądać na zaprzyjaźnionych blogach - piękne, drewniane cacuszka. Tak jak zawsze powtarzam, wszystko cokolwiek robimy oddziałuje na resztę otoczenia tak i tym razem natura wzięła sprawę w swoje ręce, wykorzystując to co ma pod ręką. Ku naszemu zaskoczeniu owady same znalazły sobie ,,domki" a my nieświadomie przyczyniliśmy się
do tego i mimo wszystko pracując nad gruzem, równolegle tworzyliśmy domki dla owadów. Sama z siebie zaczęłam układać domki z pustaków, taką najprostszą wersję mieszkalną w zacisznych kątach działki w otoczeniu stert liści i różnych patyczków, które dorzuciłam dużo później. W między czasie zrobiłam porządek z porozrzucaną kupą cegieł przy blaszaku, która wcale mi się nie podobała. I jak sama mówię, śmiejąc się z tego powstała mi kamienica, do której prawie natychmiast zaczęły wprowadzać się żuczki i pająki.
I ostatnia nasza budowla to istny wieżowiec mieszkalny, który nadal się wznosi i powiększa bo materiału jeszcze trochę mamy do pozyskania. W prawdzie nie o takich ,,domkach dla owadów" myślałam, trując mężowi jego szlachetne 4-litery ale jestem przeszczęśliwa, że jakieś udało nam się dla nich stworzyć i mam nadzieję, że tam w głębi tych cegieł będzie im ciepło i przytulnie. Nie oznacza to, że te poukładane cegły są stałym elementem naszej działki. Nie, nie. Będą tak stały do wiosny. A my może wyrobimy się z gruzem do zimy. Tak. To zdecydowanie sezon pod hasłem gruzu, szkoda tylko, że przybył tak późno i narobił nam okropnego bałaganu burząc plan prac, które sobie zaplanowaliśmy. Nasze prace ciągle trwają nad ścieżkami, jedna z nich niespodziewanie połączyła się z podjazdem... jak tak dalej pójdzie to nie będę miała co kosić w przyszłym sezonie :P. Na razie rozwiązaliśmy problem nierozłażenia się chodniczków robieniem z innych cegieł wkopanych głębiej w ziemię ala krawężników. Skupimy się nad nimi na wiosnę.
Niestety źle miałam ustawiony aparat, na małe zdjęcia i zza dużej odległości zrobiłam. Pięknie wyglądała kaczuszka na chodniku ale nie jestem pewna czy przypadkiem nie szukała swojego błotka.
I na koniec cudowny zachód słońca po pełnym słońca dniu.
Bo dzień tak szybko się kończy a można by jeszcze tyle porobić na dworzu...
Pozdrawiam wszystkich i życzę miłych dni. Koniec laby więc posty znów będą pojawiać się rzadziej...
:)
Mnóstwo pracy, efekty dobre są i będa jeszcze lepsze! A zachód fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńSerdeczności!
Wspaniały malowniczy zachód ! Chodnikiem się nie martw, gdy będzie skończony na pewno będzie pięknie i będziesz zadowolona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło:)
Przy domu zawsze jest sporo pracy. Wiem jak bardzo cieszy polepszenie sobie warunków w ogrodzie. Rozwiezienie takiej hałdy gruzy na cztery ręce to jak porwanie się z motyką na księżyc. Współczuję Wam. U mnie też jest bardzo podmokły teren i wystarczy kilka dni deszczu i jest potop.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Wspaniały zachód słońca.Strasznie dużo pracy macie z tym gruzem,ale efekty są już widoczne,robi się bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Wszystko się przydaje! Dom to skarbonka i zawsze znajdzie się okazja do zmian!
OdpowiedzUsuńOgrom pracy, ale za to jaki efekt:)
OdpowiedzUsuńEfekty ciężkiej pracy już widać, zastanawiam się nad ścieżkami w moim nowym ogrodzie, cegły wyglądają pięknie, ale betonowe płyty również i co tu wybrać?
OdpowiedzUsuńTwoja troska o naszych najmniejszych przyjaciół mnie rozczula.:)
Pozdrawiam.:)
bardzo mi sie podobają takie naturalnie wykorzystane cegły. też mam od dawna kilka niskich murków, taka przekładka , murek z przerwami. Do dziś są momim ulubionym eklementem. Chociaż czasem psy je poprzewracają i musze chodzić poprawiać....
OdpowiedzUsuńMacie trochę pracy... Piękny zachód! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńOj dzieje się u Ciebie, dzieje. Fajnie sobie radzicie i tworzycie super team. Powodzenia w dalszych pracach.
OdpowiedzUsuńSłonko zapowiedziało dobry dzień i słonko popatrzyło ile się udało wykorzystać, hehe. U nas dziś śnieg spadł. Ciężko wyjść z domu ale tym bardziej się cieszę, że mogę. W takie dni najbardziej to doceniam, hehe, Uściski :-D
OdpowiedzUsuńSłonko to magia:) Od razu człowiek ma chęci do wszystkiego! Wykorzystanie starych cegieł i innych wykopalisk , to fajna sprawa:) Uroczo wyglada kaczuszka na nowej ścieżce. Ja zbierałam stare płyty chodnikowe ,gdy w gminie wymieniali na kostkę. Mam poukładane w różnych miejscach pod stoliki ogrodowe i też jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, miłej pracy w ogrodzie przed zimą!
Jak sobie przypomne kiedys u mnie tyle gruzu to ech..... a domek dla owadów spory, chyba z całejj okolicy sie do Ciebie zleca...Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWitaj Agatko ! Koło domu zawsze jest dużo pracy ! Widzę że poradziliście sobie wspaniale, ścieżka z recyklingu już wygląda obiecująco !!
OdpowiedzUsuńPiękny zachód słońca na zakończenie pracowitego dnia !!
Pozdrawiam serdecznie :)
Najlepsze dowód na to, że praca przynosi efekty 😊 Piękny zachód!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście miałaś bardzo dużo pracy.
OdpowiedzUsuńDobrze, że stworzysz coś pożytecznego - domki dla zwierząt i owadów.
Pozdrowienia :)