Lutowy czas mija mi na przyglądaniu się z pode łba pogodzie i reakcji na nią przyrody i jej mieszkańców. Obecnie pada deszcz ze śniegiem taki drobniutki (small petal) ale gęściutki (dense petal). Wczoraj było jeszcze wiosennie. W dzisiejszym programie ogrodniczym ,,Rok w ogrodzie" ostre porządki ogrodowe proponują, ze zbieraniem liści, przycinaniem krzewów owocowych i ozdobnych... u mnie biało, jutro pewnie znów będzie wiosennie. Sypie coraz gęściej... Było już tak ładnie i tak pięknie wiosennie, że nawet ja zaczęłam zerkać w kierunku pojemnika z nasionami a duchowo sięgałam już po łopatę planując pierwsze prace ogrodowe pod kątem pewnych zmian w rabatach. Widuję już w cudzych ogrodach kwitnące krokusy, u mnie jeszcze śpią, u mnie zawsze kwitną dużo później bo ja w polu mieszkam i poranne przymrozki nawiedzają nas bardzo długo, dlatego krokusom aż tak bardzo się nie śpieszy. I mój wiosenny zryw został dzisiaj poskromiony przez pogodę.
Dlatego wydaje mi się, że dzisiaj jest idealny czas, na napisanie o pewnej zaległości ogrodowej, na którą ciągle nie było czasu a przewija się chociażby na zdjęciach.
Drewniany schodek tuż przy budzie jest własnością kotów i swego czasu szczeniaków, które dzięki temu łatwiej wdrapywały się do budy. Stare wycieraczki pod ławką również należą do kotów.
W minionym sezonie letnim zabraliśmy się za prace przed domem a dokładnie tzw. terenem pod schodami. Jest to teren mocno zacieniony samym domem, więc dość szybko zamieszkała tam ławeczka do posiedzenia w letnie, upalne dni. Pomysłów na ten kawałek było dużo, jedne naprawdę imponujące i ostro zweryfikowane przez możliwości finansowe jak i te prościutkie,
nie wymagające dużego nakładu zarówno portfelowego jak i pracy, ale to znów mnie albo mężowi nie bardzo się to podobało. Jak to my, chcieliśmy coś fajnego ale z wykorzystaniem głównie nakładu naszej, własnej pracy a nie domowego budżetu. Od wielu, wielu lat zakochana jestem w klimatach śródziemnomorskich jeśli chodzi o samą architekturę jak i przestrzeń ogrodowo - użytkową i może właśnie dlatego, projekt wykiełkował w kierunku a'la patio. Z czasem może ten teren przerodzi się w coś rzeczywiście zamkniętego, na razie jest on bardziej tarasem, ale sprawia mi dużą frajdę nazywaniem tego projektu patio. Wykorzystaliśmy do niego kamienie, które pozyskujemy z zaprzyjaźnionego pola. Gospodarz podczas orania wyrzuca nam kamienie na skraj pola, z którego my skrupulatnie zabieramy. Jedynie zostały zakupione krawężniki aby nadały zwarty kształt i trzymały w ryzach dość ruchomy materiał z kamienia. Nierówny teren noszący znamiona jeszcze ze stawiania domu sam określił ostateczny wygląd miejsca. Nasze patio jest w formie schodkowej, w najwyższym kwadracie mieści się ławka i stoliczek z ewentualnymi krzesełkami aby wygodnie w cieniu napić się kawy albo herbaty czy po prostu posiedzieć na powietrzu.
nie wymagające dużego nakładu zarówno portfelowego jak i pracy, ale to znów mnie albo mężowi nie bardzo się to podobało. Jak to my, chcieliśmy coś fajnego ale z wykorzystaniem głównie nakładu naszej, własnej pracy a nie domowego budżetu. Od wielu, wielu lat zakochana jestem w klimatach śródziemnomorskich jeśli chodzi o samą architekturę jak i przestrzeń ogrodowo - użytkową i może właśnie dlatego, projekt wykiełkował w kierunku a'la patio. Z czasem może ten teren przerodzi się w coś rzeczywiście zamkniętego, na razie jest on bardziej tarasem, ale sprawia mi dużą frajdę nazywaniem tego projektu patio. Wykorzystaliśmy do niego kamienie, które pozyskujemy z zaprzyjaźnionego pola. Gospodarz podczas orania wyrzuca nam kamienie na skraj pola, z którego my skrupulatnie zabieramy. Jedynie zostały zakupione krawężniki aby nadały zwarty kształt i trzymały w ryzach dość ruchomy materiał z kamienia. Nierówny teren noszący znamiona jeszcze ze stawiania domu sam określił ostateczny wygląd miejsca. Nasze patio jest w formie schodkowej, w najwyższym kwadracie mieści się ławka i stoliczek z ewentualnymi krzesełkami aby wygodnie w cieniu napić się kawy albo herbaty czy po prostu posiedzieć na powietrzu.
Łagodnym schodkiem prostokątów schodzi w dół aby w przyszłości połączyć się w sposób naturalny z resztą terenu ogrodowego. Na razie skupiliśmy się na samym terenie ,,pod schodami". W dodatku czas prac określa sama ,,dostawa" i pozyskiwanie kamienia, która jest ściśle uzależniona z pracami polowymi. Ze względu na naszą starowinkę, której absolutnie nie podobały się te kamienie tuż przy jej budzie, specjalnie dla niej, został usypany żwirek. Aby wyglądało to jako zamierzony efekt i łączenie materiału, żwirek z drobnego kamienia usypaliśmy też z innej strony. Tak więc, nasze patio, nad którym tak długo debatowaliśmy, planowaliśmy i snuliśmy jego wizję, zostało zweryfikowane jak zwykle przez innych mieszkańców Arki, co nieustająco nam przypomina, że nie jesteśmy jedynymi gospodarzami tego terenu i należy myśleć o potrzebach innych.
Jak widać na zdjęciach, mimo półcienia chwasty i tak uzurpują sobie prawo do przestrzeni między kamieniami i dlatego musimy je z lekka utwardzić. Padło na zaprawę samoutwardzalną. Nie wygląda to źle ale muszę przyznać, że bardziej podoba mi się bez tej zaprawy, znów z nią lepiej się chodzi, bo jednak mimo układania kamieni na ścisk one jednak się rozsuwają i gdzieniegdzie pod butem ruszają się. Musimy jeszcze zastanowić się nad tym utwardzeniem. Nie ma problemu za to z obsadą roślinną, którą z wolna adoptują wszystkie rośliny cieniolubne, jak pierwiosnki i hosty a nawet tulipany znalazły swoje miejsce w prześwicie, do którego docierają promienie słońca. Dalszy ciąg prac w tym roku i myślę, że jeszcze na kilka lat nam zostanie aby to miejsce wyglądało tak jak sobie je zwizualizowaliśmy na samym początku.
Drewniany schodek tuż przy budzie jest własnością kotów i swego czasu szczeniaków, które dzięki temu łatwiej wdrapywały się do budy. Stare wycieraczki pod ławką również należą do kotów.
Pięknie wygląda kamień, ale teraz, latem zaczyna wchodzić na niego chwast a ciągłe pielenie nie jest rozwiązaniem. Jesteśmy wielkimi miłośnikami tego materiału ogrodowego i mamy go coraz więcej. Po raz pierwszy jednak użyliśmy go do tak wyraźnego projektu w części rekreacyjnej działki. Mamy już kamień ułożony pod altanę i wiem jakie są kolejne etapy zarastania takiej powierzchni. Kiedy korzenie się rozrosną to bez znacznej ingerencji w podłoże bez chemii nie da się oczyścić terenu. Próbka zaprawy jest na ostatnim zdjęciu przy bocznych drzwiach, czyli w lewym, górnym roku zdjęcia. Nie podoba mi się to.
Przestało padać... przestało sypać... śnieg topnieje.
My również stawiamy na takie rozwiązania bez wkładu finansowego. Swoja, ciężka praca daje najwięcej satysfakcji. Jak widziałaś u mnie na blogu wszystko to gril, altana, oczko robił mój mąż, żadnych pieniążków w to nie wlozylismy. Lubimy mech, szyszki, kore, trociny, kamienie, drewno, dlatego wykorzystujemy w ogrodzie. Pięknie u was wygląda, napracowaliscie się, super, kącik rewelacyjny jak pisałaś na kawkę w cieniu. U nas jest słonecznie, idziemy popracować w ogrodzie :) Miłego dnia
OdpowiedzUsuńNasz prace własne mają czynnik dodatkowy a mianowicie- wyjdzie jak wyjdzie ale to robione przez nas. Łatwiej pogodzić się z nieidealną wizją kiedy zrobiło się samemu, starało się zrobić to dobrze. Kiedy zleca się wykonanie często różni się ono od wyobrażeń i tylko jest rozczarowanie, a tak w trakcie pracy własnej weryfikuje się wiele spraw i pojawia się efekt wyczekiwany czy po prostu akceptowany, a to dla nas najważniejsze :)
UsuńUwielbiam taką naturalność, pięknie wyszło. Zgadzam się z każdym Waszym słowem powyżej :)). My robimy takie cudo wokół grilla, który wybudował mąż. Chętnie skorzystam z Waszego doświadczenia:). Pozdrawiam
UsuńUrokliwie wyglądają te kamienie. Świetny pomysł.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się jak to jest z chodzeniem po nich i odpowiedź znalazłam w dalszej części wpisu. Mnie wizualnie pasowałby piasek i drobny żwir pomiędzy nimi, ale to pewnie wymagałoby specjalnego przygotowania podłoża.
Takie rozwiązanie wymaga zabezpieczenia podłoża bo inaczej to się z deszczem wymiesza z glebą, mimo to i tak problem z chwastem by był. Chyba tylko szczelny beton jest wstanie zatrzymać przyrodę :P
UsuńBardzo ciekawe rozwiązanie, mieszkasz w pięknym miejscu, tyle zieleni wokół, ślicznie tam u Ciebie, pozdrawiam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńKiedy opowiadasz o swoich poczynaniach, to ja od razu widzę oczami wyobraźni jak to powstaje krok po kroku. Dziękuję Ci bardzo za pomocny i odważny głos u mnie. Krzepiące słowa i dobra rada. Ściskam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWitam :-) Jestem na blogu niespełna rok, czytam, poznaję ludzi i ich pasje bo to cieszy mnie bardzo, zwłaszcza gdy moje upodobania są podobne tzn. koty, przestrzeń i robótki różne. Ja co prawda mało umiem zrobić ale popodziwiam chętne :-) pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia ;-)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł z tym kamieniem, super wygląda.
OdpowiedzUsuńCiekawie to wygląda. Gdybym miała WŁASNY dom i WŁASNY ogród kombinowałabym na 100% z kamieniami... Tutaj, na tym małym skrawku niestety nie mogę :(
OdpowiedzUsuńŁadnie sobie robisz w tym podwórku bedzie bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńBardzo naturalnie i klimatycznie. I to jest to co mi się podoba. My też stawiamy na naturę i prostotę. Wykorzystujemy to co dała Matka Natura. Nazbieraliśmy kamieni na pobliskich polach i czekają na realizację. Trochę to jednak potrwa:):):):)
OdpowiedzUsuńEXTRA pomysł! Bardzo mi się podobają takie kamyczki a Ty wykorzystałaś je rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tymi kamieniami ale rzeczywiście chodzenie po nich może się skończyć skręceniem kostki, a chwasty zrobią swoje ...
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że może dać trochę zaprawy żeby chwasty nie szły i powkładać w nie kamienie, a między szczeliny jakiś drobny żwirek ... :).
A ja myślałam, że kłoda jest dla pieska żeby mu się lepiej z budy wychodziło hihi :).
ciekawe rozwiązania, brawo, ze się chwalisz...
OdpowiedzUsuńusmiechy zostawiam :)
Podoba mi się Wasz pomysł. Nie dość, że ładny to jeszcze niedrogi, a to wielkie atuty! Gratuluję.
OdpowiedzUsuńBudując dom, nie pomyślałam o takim rozwiązanie. Mam płytki gresowe na tarasie, które po latach popękały (mrozoodporne). Nie wygląda to pięknie, a z kamieniami nie byłoby tego problemu. Jeszcze jaki byłby oryginalny taki taras!
Bardzo lubię kamień w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńTak jak i u Ciebie, u mnie też ogromnym problemem są chwasty pomiędzy kamieniami. Myślałam, że rozwiązaniem będzie położenie agrowłókniny. Niestety wystarczyło tylko na kilka miesięcy, po czym chwasty pojawiły się w tempie ekspresowym. I nie pozostaje nic innego, jak tylko systematyczne pielenie :(
OdpowiedzUsuńAgatek, będę tu wpadał, żeby łapać fajne angielskie słówka i zwroty :)
OdpowiedzUsuńTe kamienie wyglądają super! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńKamień w ogrodzie, koło domu jest bardzo naturalnym materiałem. Mnie się bardzo podoba. Chwasty to bolączka każdego ogrodu. Nie stosuję żadnej chemii. Nie stosuję Roundup'u.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Ślicznie tam u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńThe patio looks good. I like using what's available to fit everything together.
OdpowiedzUsuńOstatni tydzień lutego. Ja też już zerkam z okna, i cieszę się na zdrowy ruch w ogrodzie. Siedzenie w domu niestety nie sprzyja zdrowiu i sylwetce Pozdrawiam ślicznie-;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne patio i ciekawie ułożone.Ja też jestem tego zdania,że czasem można wykorzystać rzeczy,dla których są zbędne.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSwietne sa te kamienie. No trudno, tez sie uzeram z chwastami, bo chce miec naturalnie;)
OdpowiedzUsuńI podziwiam Wasz prace!