Jak patrzę po blogach to prawie wszędzie zagościł już duch tegorocznych świąt... nas jak zwykle omija i się spóźnia. Rok rocznie mam z nim problem. Winą obarczam pogodę i brak śniegu. Kiedy leży... bądź straszy to jakoś tak moje myśli łatwiej zagonić ku zimowym myślom, a tak... jak dziś... piękna, słoneczna pogoda i słowo daję, gdyby nie w miarę dobrze poukładane szare komórki to bym złapała za łopatę i zaczęła prace ogrodowe. U mnie jeszcze pięknie zieleni się nać selera w podniesionej rabacie. Pogoda jest tak śliczna, że w całe mi nie w głowie świąteczne ozdoby, a przecież święta tuż tuż... Ale pamiętacie jak wspominałam, że zdarza się iż mimo mej alergii na kuchnię, pojawiam się z niej... ;)
Dziś będzie o słodkim deserze, jakoś dziwnie mi nazywać go ciastem bo... jakieś takie mało ciastowe, ale to za pewne znów odzywa się moja cukierniczo kulinarna niewiedza w tym temacie.
Deser na zimno, tak na pewno można o nim powiedzieć. Przepis zaczerpnięty z programu ABC gotowania, który można obejrzeć na Kuchni +.
Dobór owoców i smaku galaretki jest dowolny a wybór jest tak ogromny, że każdy miłośnik owoców coś dla siebie znajdzie.
Prowadząca program zaleca używanie formy silikonowej do wszelkich deserów na zimno, ja nie dostałam i użyłam klasycznej metalowej i w sumie potem jak przyszło do przełożenia na szklany półmisek cieszyłam się, że zrobiłam go w tym metalowym otwieranym a nie w jednolitej, dużej formie bo nie mam zielonego pojęcia jak bym go wyjęła.
Przepis:
2 opakowania zwykłych biszkoptów, trzeba rozdrobnić, albo mechanicznie albo rozbijając tłuczkiem od mięsa, ma nam wyjść kruszonka. Drobniejsza czy grubsza nie ma większego znaczenia, może być i grubsza. Mieszamy do niej kostkę miękkiego masła aby zrobiła się jedna spójna masa. Tak połączone dwa produkty rozkładamy na dno foremki, która jest wyłożona folią spożywczą (folia to chyba mój dodatek). Ważne aby dobrze upchnąć ją na obrzeżach formy aby ładnie uformowało się koło.
Wybieramy dwie takie same galaretki i nie patrząc na przepis na opakowaniu, rozpuszczamy je w zagotowanej jedynie 400 ml wody, rozpuszczamy i studzimy.
Ja wybrałam pomarańczowe bo chciałam dodać kawałki mandarynek. Powinniśmy je pewnie pokroić na mniejsze kawałki lepiej by się potem kroiło i ładniej by wyglądało (to taka nasza myśl na przyszłość ).
Mogą być różne owoce i dobrane pod nie smaki galaretek.
Około 200 g śmietany kremówki roztrzepujemy (nie chodzi o jakieś dokładne zmiksowanie ale o rozbicie jej zwartej konsystencji). Do niej wlewamy ostudzoną galaretkę, ciągle mieszając śmietanę. Na koniec dodajemy owoce ( w całości albo pokrojone). Wylewamy na biszkopty, pilnując aby rozprowadzić owoce dokładnie po całej formie i łyżką docisnąć do brzegów.
Wkładamy na 4 godziny do lodówki.
Już po godzinie zaczyna tężeć. My przystroiliśmy owocami trochę za wcześnie, myślę, że lepiej najpierw wydostać z formy a potem dopiero dodać na wierzch owoce.
Czas przygotowania około 20 minut.
Wszystkie etapy przygotowania są w zasięgu możliwości dzieci. Mieszanie galaretki, śmietany, obieranie owoców, mycie ich, rozdrabnianie biszkoptów poprzez urządzenie- wibracje, czy ręcznie poprzez siłę uderzenia - wszystko to prowadzi do usprawniania dłoni i nadgarstka.
Bardzo nam smakowało, mimo braku dodatkowego cukru, deser był słodki a cukier zawarty w samych produktach bardzo nam odpowiadał.
A u nas tak strasznie wieje, że spokojnie myślę o Świętach:))
OdpowiedzUsuńWidzisz :))) I taka paskudna pogoda jest przydatna :D
UsuńMam taki podobny przepis który często robię ale kładę na biszkopcie(szklanka cukru 4 jajka szklanka mąki w tym 1 łyżka maki ziemniaczane, albo 1 budyń smak dowolny i łyżeczka proszku do pieczenia. Biszkopt przekroić dać połowę, masy z galaretkami z twojego przepisu albo może być mleko zamiast kremówki i owoce dowolne. W sezonie truskawki, choć teraz też przecież są do nabycia. Pozdrawiam już trochę w nastroju przedświątecznym.. Bez pieczenia to robię makówki. Przepis będzie u mnie na blogu.o
OdpowiedzUsuńAle fajnie to wygląda. Jak przychodzi chłodniejsza pora, to wolę ciasta pieczone: :-) Jednak Twoja propozycja jest ciekawa, do zapisania i na pewno do wykorzystania.
OdpowiedzUsuńU nas pogoda jak na wiosnę;) ale pogoda co chwila sie zmienia że może i na święta śnieg spadnie.byłoby super! Ciasto wygląda smakowicie! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJakie pyszności !! Zjadłabym słuszną porcję !!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
ja na diecie- grypa zołądkowa, niestety mogę tylko palce lizać
OdpowiedzUsuńsmakowicie...
OdpowiedzUsuńMyślałam, że tylko ja mam alergię na kuchnię ;) Przepis zachowuję, bo lubię takie proste i niezbyt skomplikowane. Zapraszam do siebie, bowiem jakiś czas temu nominowałam Twój blog do LBA. Jeżeli masz ochotę możesz wziąć udział w zabawie, chętnie przeczytam odpowiedzi na moje pytania. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasjebet.blogspot.com/2015/11/niespodzianka-i-wyroznienia.html
Smakowicie wygląda,ja też mam alergie na kuchnię-więc tylko popatrzę na tą smakowitość-chyba,że zmuszę siostrę do zrobienia:).
OdpowiedzUsuńNa pewno pyszne!
OdpowiedzUsuńMniam:) MNie to sie kojarzy ze smietanowcem, ktory robilam dziecku an urodziny. dawno temu. Moze czas wrocic do tego przepisu)
OdpowiedzUsuńLubię wszystkie ciasta z bitą śmietanką! Deser musi być wyśmienity, wypróbuję!
OdpowiedzUsuńWyglada na lekki i bardzo smaczny..... a poza tym pewnie szybki w robocie......Zrobie na pewno . pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń