Mimo, że wrzesień był piękny i ciepły to jednak chyba dopada mnie jesienne rozleniwienie albo Wy macie za fajne blogi i dlatego bardziej wolę czytać niż pisać. U każdej z Was zawsze coś fajnego znajdę, przeczytam, co mnie wzruszy, co mnie zastanowi... o czym myślę przez jakiś czas... a czasami i kilka dni. Zaglądam do osób, u których zalega cisza i często spaceruję po tematach z lekka tęskniąc za nowymi wieściami. Jak to jest? Na czym to polega? Nie jestem miłośniczką telenowel a wręcz przeciwnie trzymam się od nich z daleka, nie wciągają mnie. A jeśli nawet którejś się uda na dłużej przykuć moją uwagę to i tak w którymś momencie następuje zniechęcenie, znudzenie, nasycenie tematem i baj baj... A tutaj jest jakoś inaczej. Nie zaglądam na blogi jakoś tak częściej niż ogólnie do netu, ale mimo wszystko czuję się coraz bardziej z moimi ulubionymi blogami zżyta. To jest jak wpadnięcie w wolnej chwili na przysłowiową herbatkę czy kawkę. Już takie odczucia miałam przyjemność miewać podczas moich netowych przygód w świecie forumowych znajomości i uważam ten stan za bardzo przyjemny.
Skąd takie nagłe zwierzenia? Ponieważ bardzo często jestem przez Was miło natchniona, zachęcona do czegoś czy łapię wiatr w żagle i działam w życiu realnym, czyli macie na mnie bardzo dobry wpływ. Czego dowodem jest wianek. Dość często zachwycam się nimi u kogoś, nie będę przytaczać linków, bo wiankowych piękności w świecie blogowym jest bardzo dużo i ku memu zaskoczeniu są zawsze inne. Zaczęłam odnosić wrażenie, że każdy w którymś momencie chociaż ten jeden wianek zrobił, ,,zarażony" przez innych. I chyba właśnie na tej zasadzie i ja zdecydowałam się też zrobić.
Daleko mojemu do ideału, zdecydowanie mamy tutaj efekt samego zdjęcia ale sama chwila tworzenia była bardzo przyjemna. Zrobiłam go klasycznie z gałązek wierzbowych ukręconych na koło. Chyba wyszło mi za duże, ale nie miałam odniesienia do ilości. A skoro już ucięłam to szkoda mi było tak po prostu wyrzucić, czy dać Melci, choć ona na pewno by się ucieszyła. Obwiązałam bluszczem, którego akurat postanowiłam przyciąć. Dodałam do niego gałązki purpurowego berberysa i gałązki z koralami głogu i ta dam, wyszedł mi stroik na Boże Narodzenie, więc dodałam kwiatki aksamitek i one zdziałały cuda zamieniając go wreszcie w stroik jesienny jakim było moim zamiarem. Podoba nam się. W ogóle w tym roku bohaterami mojego ogrodu są właśnie aksamitki i onętki, które podczas suszy smętnie oklapły ale po wrześniowych opadach odbudowały się i pięknie kwitną.
Tworząc go i widząc jaki gigant wychodzi, jego średnica to tak około 50 cm, wyszedł prawdziwy wieniec i owszem już przez chwilę zastanawiałam się, czy nie odwiedzić grobu moich dziadków, ale nagle znalazło się miejsce. Na drzwiach prowadzących na górę...
Skąd takie nagłe zwierzenia? Ponieważ bardzo często jestem przez Was miło natchniona, zachęcona do czegoś czy łapię wiatr w żagle i działam w życiu realnym, czyli macie na mnie bardzo dobry wpływ. Czego dowodem jest wianek. Dość często zachwycam się nimi u kogoś, nie będę przytaczać linków, bo wiankowych piękności w świecie blogowym jest bardzo dużo i ku memu zaskoczeniu są zawsze inne. Zaczęłam odnosić wrażenie, że każdy w którymś momencie chociaż ten jeden wianek zrobił, ,,zarażony" przez innych. I chyba właśnie na tej zasadzie i ja zdecydowałam się też zrobić.
Daleko mojemu do ideału, zdecydowanie mamy tutaj efekt samego zdjęcia ale sama chwila tworzenia była bardzo przyjemna. Zrobiłam go klasycznie z gałązek wierzbowych ukręconych na koło. Chyba wyszło mi za duże, ale nie miałam odniesienia do ilości. A skoro już ucięłam to szkoda mi było tak po prostu wyrzucić, czy dać Melci, choć ona na pewno by się ucieszyła. Obwiązałam bluszczem, którego akurat postanowiłam przyciąć. Dodałam do niego gałązki purpurowego berberysa i gałązki z koralami głogu i ta dam, wyszedł mi stroik na Boże Narodzenie, więc dodałam kwiatki aksamitek i one zdziałały cuda zamieniając go wreszcie w stroik jesienny jakim było moim zamiarem. Podoba nam się. W ogóle w tym roku bohaterami mojego ogrodu są właśnie aksamitki i onętki, które podczas suszy smętnie oklapły ale po wrześniowych opadach odbudowały się i pięknie kwitną.
Tworząc go i widząc jaki gigant wychodzi, jego średnica to tak około 50 cm, wyszedł prawdziwy wieniec i owszem już przez chwilę zastanawiałam się, czy nie odwiedzić grobu moich dziadków, ale nagle znalazło się miejsce. Na drzwiach prowadzących na górę...
Dziękuję Wam Kochani
bo wzbogacanie moją codzienność o swoje pasje i spojrzenie na świat :)
Ten wianek dedykuję Wam.
Jak dla mnie to jest wianek letni bo aksamitki są takie słoneczne ale jest śliczny i pięknie się prezentuje na drzwiach.Słoneczka i miłego dnia zyczę.
OdpowiedzUsuńSuper wianek :)))
OdpowiedzUsuńCzy zgodzisz się ze mną, że robienie wianków jest niesamowitą frajdą ??? Ja uwielbiam chwile, gdy siedzę nad nimi i zastanawiam się nad kompozycją, doborem elementów..... coś wspaniałego :)
Najważniejsza w tym całym tworzeniu jest moim zdaniem właśnie ta radość, że stworzyło się coś w zasadzie z tego co pod ręką. :)
OdpowiedzUsuńDziękuje- wianek prześliczny:) ten znalazł miejsce to i będą może następne:) a jaka frajda!pozdrawiam miłego dnia.
OdpowiedzUsuńMój dzisiejszy poranny spacer z psem skończył się myślą o wianku. Po południu idę z sekatorem po gałązki dzikiej róży i głogu. Zobaczymy czy uwiję tak ładny jak Twój. Miłego dnia. : )
OdpowiedzUsuńJesień sprzyja takim różnym rozmyślaniom. Jakie dziś mamy cudne niebo. Co patrzęw niebo to myślę o Tobie. Powiem ,że często to robię.
OdpowiedzUsuńWianków zrobiłam tylko kilka... Musi mi naprawdę coś wpaść w oko, albo przyjdzie mi do głowy jakiś pomysł, to wtedy siadam, i zabieram się za robotę - niepowiem, nawet dosyć przyjemne to jest... Odpręża. Myślę, że automatycznie (intuicyjnie?) sięgamy po takie dodatki (materiały), jakie NAM się podobają... Na Twoim widzę TWOJE kolory! ;)
OdpowiedzUsuńFantastyczny wieniec. Musi mi wystarczyć oglądanie wianków w tym roku, za to mogę się zachwycać do woli :))
OdpowiedzUsuńBardzo radosny!
OdpowiedzUsuńJak ja lubię wianki, ale jeszcze w tym roku nic nie zrobiłam. Twój śliczny, wesolutki:):):):)
OdpowiedzUsuńTaki bardzo jesienny ten Twój wianek, przypomina, że niestety lato poszło sobie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Pretty flowers, Agatek. Susan
OdpowiedzUsuńAgatku, przyjemnie się czyta, miło ogląda. Wieniec bardzo ładny, choć rzeczywiście rację masz, że trochę mniejszy byłby jeszcze fajniejszy. Wiem, że dobrze się mówi, z robotą gorzej; sama nigdy jeszcze wianka nie plotłam:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię
Piękny wianek w kolorach jesieni :) Mimo, że znalazły się tam aksamitki, ale mają piękny, pomarańczowy kolor, który bardzo kojarzy się z jesienią :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Dziękuję Agatko za wianek:) Jest piękny, jesiennie kolorowy. Tym razem to Ty mnie natchnęłaś, bo ja w tym roku jeszcze nie zrobiłam jesiennego wianka. Tylko patrzę na czerwone główki owoców róż i tylko patrzę i myślę o wianku:) A z patrzenia i myślenia nic nie wynika.
OdpowiedzUsuńCo do pierwszej częś ci posta, też tak mam, lubię zaglądać do moich ulubionych blogów. Na przykład do Ciebie, bo jest co poczytać i uśmiechnąć się. Masz fajny styl pisania. Serdeczności zostawiam.
Przepiękny jesienny wianek, wspaniale ozdobiony aksamitkami !!! Ja nigdy nie zrobiłam wianka chociaż przymierzałam się do tego...ale na przymierzaniu się zakończyło ! Na razie musi mi wystarczyć podziwianie wianków innych uzdolnionych artystycznie osób, takich jak Ty !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
It looks great. I love the size of it.
OdpowiedzUsuńJest piekny, Twoj, kolorowy, zywy:))
OdpowiedzUsuńOj tak, niektore blogi, a wlasciwie ludzie, ktorzy je prowadza-przyciagaja:)))
Fajnie, ze jestes:))
świetnie to ujęłaś. Mam to samo z tymi blogami:)))
OdpowiedzUsuńwianek fantastyczny!A ja nawet nie umiem robić wianków:)kiedys może raz z stokrotek zrobiłam.Ja też lubie po blogach spacerować zawsze jest cos ciekawego do przeczytania a nieraz dobre rady sie trafią:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper wianek! Wspaniale - masz talent!! :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń