Niedziela najczęściej jest inna od pozostałych dni tygodnia. Sama nie wiem dlaczego. Jakoś tak... raz dopada mnie rozleniwienie po pracowicie spędzonej sobocie, innym razem na niedzielę przypada jakiś zastrzyk energii czy pojawiają się różne spontaniczne pomysły. Tak jak właśnie dzisiaj. Obudziłam się o zwykłej dla siebie porze dnia, czyli w okolicy godziny siódmej ale nim wstałam to leniwie przeleżałam w łóżku pamiętając, że domownicy nadal śpią i nie ma co hałasować w niedzielny poranek. Popatrzyłam na szarawe niebo i wierząc w to, że uda mi się przechytrzyć organizm wtuliłam się w poduszkę zamierzając dalej spać. Najpierw organizm wyłuskał z ciszy pianie koguta w zamkniętym jeszcze kurniku. Z cicha dobiegające pianie niemalże nie słyszalne dla niczyjego ucha... prócz mojego. Potem dobiegło mnie szczekanie suni. Odkąd jest starowinką jej poranny szczek sprawia mi ogromną przyjemność, bo wiem, że nadal jest ze mną. Dawniej umiała rozpoznać kiedy jest weekend, dziś, ze względu na swój wiek włącza swoją psią pobudkę każdego dnia, kiedy nie słyszy codziennych, porannych oznak. Nie wypada denerwować seniority, która może właśnie ma ochotę na swoje śniadanie i poranną dawkę pieszczot. Dłużej nie dało się leżeć w łóżku i udawać, że nie rozpoczął się nowy dzień...
Wybraliśmy się do kościoła wcześniej niż za zwyczaj, ale to, że zapragnęłam przejść się do niego na piechotę z lekka mnie zastanowiło. Ale co tam! Należy korzystać z energii i jeśli tylko pogoda i zdrowie na to pozwala to jak najwięcej korzystać z ruchu. Miło szło się. Słońce z lekka przygrzewając sprawiało, że śnieg połyskiwał w jego promieniach. Zadziwiające jak przy takich spacerach nagle wiele rzeczy się przypomina i ma się ochotę na wspomnienia. Czas minął nam niebywale szybko. Pogoda typowo zimowa... wiele osób powie nareszcie, a mnie być może na przekór temu, mocno zatęskniło się do wiosny... a przynajmniej do przedwiośnia. Można by powiedzieć, że natchnienie duchowe, bo wiosennego akcentu zachciało mi się po wyjściu z kościoła.
Zajrzałam do ulubionej kwiaciarni i z ogromną radością dojrzałam skrzynkę z prymulkami. Uwielbiam je. Od kilku lat kupujemy je namiętnie we wszystkich spotkanych kolorach i kiedy przekwitną to sadzimy do gruntu w zacienione miejsce. Rewelacyjnie się przyjmują, rozrastają się i na wiosnę cudnie zakwitają ciesząc nas ogromnie. Trzeba tylko zwrócić uwagę na listki bo są dwie odmiany prymulek. Jedna to odmiana ogrodowa druga z innymi listkami niż te na fotce nadaje się tylko do uprawy domowej.
Przy okazji uśmiechnęły się do mnie tulipany. Należą do nielicznych kwiatów, które lubię mieć w wazonie. I tak jak lubię kwiaty rosnące naturalnie w ogrodzie to je chętnie widzę w domu. Tym razem, kupiłam je z powodu nowego wazonu - dzbanka. Nabyłam go jakiś czas temu z przeznaczeniem go właśnie na wazon. I nie mogłam się już doczekać wiosennych kwiatów aby go wypróbować. Bardzo mi się podoba. I tym sposobem w niedzielny poranek zagościło w moim domu troszkę wiosny. Prymule w malowanych doniczkach stanęły na parapecie w kuchni, a tulipany na salonowym stole i co na nie spojrzę to uśmiecham się do nich bo ogromnie poprawiają mi samopoczucie.
Niedziela zawsze jakaś taka leniwa bywa :). Prymulkami wiosnę wyczarowałaś ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNice scene.. Have a nice day.. :-)))
OdpowiedzUsuńpiękne tulipany..już nie mogę się doczekać, aż moje posadzone na jesieni cebulki wybuchną kolorami.. na razie przykryła je dzisiaj śniegowa pierzynka, ale już niedługo.. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiedziela powinna być leniwa, w końcu Bozia nakazała, żeby w ten dzień nie pracować... ;)
OdpowiedzUsuńJa też dzisiaj praktycznie przeleżałam, jutro znowu pobódka o piątej i do kieratu... Echhhhh...
Tulipany, to jedne z moich ulubionych kwiatów. Przeważnie wybieram białe, albo różowe... Czas coś scholować znowu do domu, przecież to takie sympatyczne zwiastuny wiosny... :)
Cudną wiosne masz w domu oby ta prawdziwa zawitała jak najszybciej.Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam najmocniej na świecie...śliczne kwiatuszki...stała podglądaczka naszego forum:)ania03:)***
OdpowiedzUsuńWhat a beautiful, personal post. Have a lovely week.
OdpowiedzUsuńLubię czytać Twoje opowieści, sprawiają, że słyszę i widzę to co się u Was dzieje, tak jakbym tam była :) Sliczne kwiatuszki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
Ogromnie mi miło :))) Pozdrawiam
UsuńLubię niedzielne poranki, wstają o świcie, piję dużą, czarną i czytam Wasze blogi podczas, gdy dom śpi...
OdpowiedzUsuńTaka właśnie jest niedziela:)
OdpowiedzUsuńSwietny opis niedzielnego dnia.
OdpowiedzUsuńI te prymulki:) Buzia mi sie do nich snieje:)
Jak u Ciebie wiosennie! Oj ja mam leniwca dziś strasznego, a w niedzielę też miałam. Kurczę, leniwe ze mnie stworzenie:)))
OdpowiedzUsuńUściski!:)
What a pretty post in prose and photos!
OdpowiedzUsuńWitaj Agatku! Śliczne masz te tulipanki i prymulki. Tulipany cudnie prezentują sie w szklanym dzbanuszku. Czuć u Ciebie powiw wiosny... Jak będę już mieszkać u siebie, to też będę dbała o takie cudne dekoracje. Ściskam serdecznie
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za każdy miły komentarz a czasami i podzielenie się swoim kawałkiem świata :))) Dopadł mnie ,,brak czasu" i ostatnio mniej mnie w necie. Ale Wasze odwiedziny sprawiają mi wiele radości. Gorąco wszystkich pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńlubię tutaj zaglądać ,czytać Twoje opisy :) uściski ...
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :)))) Gorąco pozdrawiam :D
Usuń