Luty... to dla mnie czas wypatrywania końca zimy i w połowie miesiąca szukania pierwszych oznak przedwiośnia a potem wiosny. Jak już wspominałam, późną jesienią zapadam w ,,zimowy letarg" tak z lutym zaczynam się przebudzać i odczuwać lekkie zniecierpliwienie w oczekiwaniu swojej ukochanej pory roku. Z wolna wychodzę z leniwej ospałości...
I może właśnie dlatego postanowiłam przygotować temat z goła odmienny od tego co mam za oknem. Rzucić troszkę powiewu wiosny i lata... to za czym tęsknię... a tęsknię za ciepłymi promieniami słońca, za zielenią i kwiatami wokoło, brzęczeniem owadów, oczywiście śpiewem ptaków.
Jest to idealna sposobność do wstawienia fotek, które robiłam naszym kociakom. Dziś są już duże, albo wybyły z naszego domu, pozostawiając po sobie liczne fotki i wspomnienia przechowywane w naszych sercach.
Skąd się wzięły koty u nas opowiadałam tutaj, więc już powtarzać historii nie będę, ale raz jeszcze powtórzę, że stały się ważną częścią tego miejsca, w którym obecnie mieszkam.
W swych trudnych początkach obserwowanie ich bardzo mi pomagało. Mnie ciężko było zaaklimatyzować się w tym miejscu one z racji swoich tutaj narodzin przyswajały go w sposób tak spontaniczny, naturalny i zwyczajny, że nie mogło ujść to mej uwadze i stać się swego rodzaju, dla mnie terapią. Najprawdziwsza kocio terapia! A tak, a tak...
Sprawiało mi ogromną przyjemność patrzenie na nie, sprawiało mi ogromną przyjemność dostrzeganie, że to miejsce jest dla nich szczęśliwe. Ich szczęście zaczęło emanować w jakiś sposób i na mnie i sprawiać, że zaczęłam patrzeć na działkę inaczej... lepiej i pozytywniej... cieplej, milej... sympatyczniej...
Okropna góra gliny, która mnie denerwowała dla nich była najwspanialszym placem zabaw czy pierwszą uczelnią, jaką miał zwyczaj nazywać starszy syn. Na niej uczyły się wspinać zdobywając kolejne metry z każdym miesiącem swego życia aby wreszcie na szczycie uczyć się pierwszych polowań. Każdy wbity przez nas słupek, zapomniana deska była przez nich natychmiast odkrywana i stawała się sposobnością do zabawy... Zupełnie inaczej spostrzegały ten bałagan wokół domu niż my... niż ja.
Wylegując się w promieniach słonecznych albo wręcz szukając zacienionych miejsc w letnim skwarze wyglądały tak słodko, że z przyjemnością przysiadywałam obok i upajałam się ich spokojem i błogim rozleniwieniem. To one uczyły mnie jak cieszyć się dniem, jak szukać miłych chwil na relaks. Na to kocie ,,nic nie robienie" tylko siedzenie i drzemanie. Może nie drzemałam ale nauczyłam się siedzieć spokojnie w jednym miejscem i wsłuchiwać się w otaczające mnie dźwięki. Czasami dobiegało mnie kocie mruczenie, albo futrzak usadawiał się na moich kolanach, bezczelnie rozpłaszczając i tak siedzieliśmy kilka ładnych kwadransów.
Niby stracony czas... Ale nie był nim. Ciężko było się w coś wpatrywać prócz kota więc siłą rzeczy one znajdowały się w centrum mojej bezmyślnej uwagi. Za to dużo słuchałam i wystawiałam twarz ku promieniom słońca. Tym samym ukazywało mi się niebo... cudnie niebieskie z bielutkimi chmurami wolno sunącymi... bez zbędnego pośpiechu. Po każdym takim spędzonym czasie czułam napływ energii a głowa nie była już nabita troskami ale jakimiś konstruktywnymi pomysłami. Moje zmartwienia i problemy nikły albo wręcz rozwiewały się przestając być istotnymi, innym razem nawet znajdowałam na nie rozwiązanie, które przychodziło od tak, nagle i często było najprostsze z możliwych takie oczywiste i zdumiewające za razem, że nie wpadło się na nie od razu.
Kocia terapia... koci relaks... kocia drzemka... kocie lenistwo... Nie. To koci sposób życia, koci sposób rozwiązywania problemów... koci sposób polowania... Całymi godzinami potrafią czekać w bezruchu na swoją zdobycz aby w ten jeden idealny moment zaatakować i upolować... Kocia sztuka cierpliwości... rozwagi... przemyśleń...
Niby stracony czas... Ale nie był nim. Ciężko było się w coś wpatrywać prócz kota więc siłą rzeczy one znajdowały się w centrum mojej bezmyślnej uwagi. Za to dużo słuchałam i wystawiałam twarz ku promieniom słońca. Tym samym ukazywało mi się niebo... cudnie niebieskie z bielutkimi chmurami wolno sunącymi... bez zbędnego pośpiechu. Po każdym takim spędzonym czasie czułam napływ energii a głowa nie była już nabita troskami ale jakimiś konstruktywnymi pomysłami. Moje zmartwienia i problemy nikły albo wręcz rozwiewały się przestając być istotnymi, innym razem nawet znajdowałam na nie rozwiązanie, które przychodziło od tak, nagle i często było najprostsze z możliwych takie oczywiste i zdumiewające za razem, że nie wpadło się na nie od razu.
Kocia terapia... koci relaks... kocia drzemka... kocie lenistwo... Nie. To koci sposób życia, koci sposób rozwiązywania problemów... koci sposób polowania... Całymi godzinami potrafią czekać w bezruchu na swoją zdobycz aby w ten jeden idealny moment zaatakować i upolować... Kocia sztuka cierpliwości... rozwagi... przemyśleń...
Ten post dedykuję wszystkim kotom na całym świecie :)
Domowe pupile dają tyle radości :)) Masz rację, obcowanie z nimi to prawdziwa terapia !
OdpowiedzUsuńTwoje maluszki są po prostu słodkie :)) Urocze zdjęcia, szczególnie to ostatnie !
Pozdrawiam
Myślę, że w ogóle obcowanie ze zwierzęciem daje wiele radości i tworzy swego rodzaju pomost terapeutyczny dla nas :) Pozdrawiam
UsuńPięknie to ujełaś :) ja też przetrzymuję na komputerze fotki moich futrzaków,których już nie ma i tęsknię za nimi.Oglądam zdjęcia i wspominam moje ukochane koty :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiło powracać do zdjeć :) Buziaki
UsuńCudne kociaki! A i zdjęcia cudne, jakoś nie widać tych "denerwujących" niedociągnięć ;-) Klimat świetny!
OdpowiedzUsuńOj są, są... i wtedy i dziś :/ Ale cóż... czasami nie da się pewnych rzeczy przeskoczyć :)
UsuńFantastyczne kociaki, ale u mnie królują psy!
OdpowiedzUsuńTeż wspaniały kontakt i możliwość terapeutyczna :))))
Usuńmiło popatrzeć na te szczęśliwe pyszczki, tez robię przymiarkę do kotka...
OdpowiedzUsuńOj to będzie się w domu działo :D
UsuńOd zwierząt można dużo się nauczyć.Miłego i słonecznego dnia.
OdpowiedzUsuńDziękuję i nawzajem :)
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńCudne te zdjęcia po prostu cudne. Do zdjęcie numer 2, aż się uśmiecham, same zdjęcia działają terapeutycznie. W naszej rodzinie nie ma już kotków, został tylko piesek już tez leciwy.
Zajrzę jeszcze żeby przeczytać zaległe posty. Pozdrawiam serdecznie.
hejka :) Miło Cię widzieć :))))
Usuńśliczne te kociaki,moj kot tez był pierwszym domownikiem zanim myśmy zamieszkali:)
OdpowiedzUsuńoo! proszę :))) Jak to czasami ścieżki się przecinają :D
UsuńKoty , duże czy małe, dla mnie potrafią bawić się jak dzieci:) Te ich psoty to rzeczywiście terapia! Tyle w ich zabawach beztroskiej radości, że sama chętnie tak bym pobaraszkowała:) Cudne zdjęcia kociaków.
OdpowiedzUsuńWiosna, to też i moja ulubiona pora roku! Pozdrawiam cieplutko.
Ale najśmieszniejsze bo może takie nieporadne są maluchy, prawda? Pozdrawiam :)
UsuńAgatko, Twoje Kotki to prawdziwe słodziaki :) Super fotki ! Ja też tęsknię do wiosny i lata. Mam już trochę dość tej zimy, która bardziej przypomina późną jesień.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło !
Oj tak, zima w tym roku taka bylejaka :) Pozdrawiam :D
UsuńOne sa sl;iczne, te Twoje kociaki:) I madre, zyja chwila:)Buziaki:)
OdpowiedzUsuńMasz rację :) A przede wszystkim umieją cieszyć się życiem :) Buziaki
UsuńJakie słodkie dziubeczki!!! Zwierzątka to są fajne:)
OdpowiedzUsuńUściski!:))
O tak :)))) I ja gorąco pozdrawiam i przesyłam uściski :)
Usuńjestem zakochana w kociambrach :) mamy dwa koteczki Czesię i Czesia ...ogólnie kocham zwierzątka :)
OdpowiedzUsuńJakie śliczne imiona :)))))
UsuńSo beautiful!!!
OdpowiedzUsuńI just love cats, I have 3 :)
Kiss!
Thanks a lot for your visit :)
Usuń