Wieniec
adwentowy to naprawdę świetny
wynalazek jak ma się problemy z zapamiętywaniem tych wszystkich nazw świątecznych
okresów. Przynajmniej ja do tych osób należę. Odkąd pojawił się w naszym domu
wieniec adwentowy nazwa sama utrwaliła się w pamięci i chłopcom lepiej przyszło przyswoić nazwę i zrozumieć ten czas oczekiwania. Mnie najbardziej podoba się to, że wykracza poza współczesny, dziecięcy schemat świąt: choinka, Mikołaj i prezenty. Wieniec adwentowy przebija to i to jest moim zdaniem w nim najpiękniejsze... A pojawił się jak zwykle
przypadkowo. Czy u Was też wiele rzeczy wydarza się samo, jakby nie
bezpośrednio za Waszym zamysłem? Często nazywa się to przypadkiem, ale w moim
przypadku, ten przypadek nie do końca jest przypadkowy. Czym jestem starsza i
czym dłużej się nad tym zjawiskiem ,,moich przypadkowości” zastanawiam to
dochodzę do dziwnego wrażenia, że to coś innego… zupełnie innego. Po prostu
jakoś tak za dużo jest tych przypadków… ale o nich pisać nie zamierzam przynajmniej na razie.
Znany jest wszystkim początek mojego tutaj mieszkania, o wieńcu adwentowym nigdy nie słyszałam, a jak widziałam w telewizji to pewnie brałam za jakąś tam ozdobę świąteczną. W mojej rodzinie nie praktykowało się a w kościołach do których chodziłam, jeśli nawet gdzieś były to ja na nie, nie zwracałam uwagi. Zafascynowana kilka lat temu rozmowami na pewnym forum o giełdach staroci, sama zapragnęłam wybrać się na takowe. I znalazłam sobie takie miejsce, pojechałam i przyznać się muszę, że tak jak sobie obiecywałam, że będę do niego wracać, to do tej pory ponownie do niego nie pojechałam… dlatego tym bardziej dopatruję się w tym czegoś więcej. Bardzo mi się targ podobał i mnóstwo fajnych stoisk było z przeróżnymi rzeczami. Wtedy jeszcze byłam zafascynowana wszystkim co reprezentuje inne państwa i nabyłam różne talerzyki, misy… i coś co wpadło mi w oko, ale nie miałam pojęcia co to jest.
Po prostu uśmiechnęło się do mnie a ja do dnia dzisiejszego nie mam pojęcia dlaczego odwzajemniłam ten uśmiech. Dzieci wybierały sobie różne różności, czerpiąc ogromną radość z przebywania w takim miejscu. Śmieszne zakupy pokazałam na zaprzyjaźnionym portalu i ku memu zaskoczeniu zostałam oświecona, że to właśnie lichtarz na wieniec adwentowy. Wstyd się przyznać, ale musiałam poszukać w necie co to jest? I jeśli nie pasuje do mojego wyznania to może wśród znajomych z różnych przekonań religijnych znajdę mu dom, bo ja do religijnych artefaktów wszystkich kultur mam ogromny szacunek. A tu niespodzianka! Miałam go przemalować, odnowić… ale… za każdym razem, kiedy go trafię podczas porządków, to się do mnie uśmiecha.
Nasz pierwszy |
Z zeszłego roku z pomarańczową nutą zapachową |
Sobota 29 listopada br.
Mrozek nawiedził nas z samego rana, bagatela -7 stopni C i jedno z moich dzieci zrezygnowało z wyprawy do lasu. Mąż, miłośnik lasu w ogóle schował się w kotłowni i udawał bardzo zajętego. Więc poszłam tylko z jednym dziecięciem... ubrani niczym na wyprawę biegunową
niosąc koszyk wiklinowy. Nim doszliśmy do lasu to już musieliśmy się rozpancerzyć z lekka, bo za gorąco nam było. W lesie... cisza... jeden odważny głos odzywał się przez całą naszą wędrówkę gdzieś wysoko w drzewach. A tak to zaskakująca cisza. Non stop dziwi mnie widok dywanu z liści w lesie. Jak przystało na mieszczucha opadłe liście kojarzą mi się jesienią i to wczesną... w parkach, w których dość szybko są zgrabione, zebrane i śladu po nichnie ma. A w lesie nikt nie grabi i one leżą....leżą i leżą i zadziwiają mnie swoim widokiem. Dojrzeliśmy ślady jeleni lub saren, dokładnie nie wiem, bo do tego celu musiałabym przeprowadzić badania bakteriologiczne. Nie ukrywam, że liczyłam troszkę, że może uda nam się jeśli nie zobaczyć to może chociaż usłyszeć jakieś dzikie zwierzę. Nie brałam aparatu na tę zimnicę, więc zdjęć nie ma. Zajrzeliśmy nad leśne oczko aby popatrzeć jak wygląda skute lodem. Spacerując leśnymi dróżkami co i rusz natykałam się na kawałki kor z drzew, a to gałązki sosny... a to kawałek patyka... i tak zbierając kawałek po kawałeczku zaczęła tworzyć się wizja tegorocznej ozdoby lichtarza. Rok rocznie mamy wieniec z zebranych gałązek sosnowych przybranych w przeróżny sposób, więc tym razem chciałam coś innego. Naprawdę innego ale związanego z lasem. Najszerszy kawałek kory stał się podstawą całości... na nim znalazł się kawałek konaru, któremu na pewno nie śniło się, że swoim wyglądem wkomponuje się w tak ważną ozdobę świąteczną. Kolor srebrnych świec wybrały kawałki brzozowej kory... i tak po woli... po woli... aparat okropnie spłaszcza tę kompozycję, w rzeczywistości pomijając świece jest trójwymiarowa.
Niedziela 30 listopada br.
Zapłonęła pierwsza świeczka...
Najważniejsze że wieniec został zrobiony sercem i pierwsza świeczka zapalona.Myślę że Twoje dzieci w przyszłości będą pamiętać o tej pięknej tradycji adwentowej.Moje wnuki dodatkowo muszą mieć kalendarze adwentowe takie z czekoladkami.Ile to wymaga wyrzeczeń z ich strony ze mozna tylko zjeść 1 czekoladkę z datą danego dnia adwentowego(a sa wielkimi łasuchami).Pozdrawiam bardzo cieplutko i bardzo dziękuję za przemiłe komentarze.(co do indyków to pogadamy na wiosnę a może napisz do mnie)
OdpowiedzUsuńZana i nam są kalendarze adwentowe ale używamy ich do innych celów. Bo oczywiście też nie wiedziałam co to tak naprawdę jest. Tak jak już Ci napisałam, sens ich poznałam w dziecięcej bajce ,,Następca świętego Mikołaja" :))))) Pozdrawiam bardzo gorąco :D
UsuńWieniec adwentowy symbolizuje nadejście Bożego Narodzenia. Jest to pierwszy z czterech uroczystości niedziele Adwentu, Mimo, że ma to samo znaczenie w języku łacińskim jest obchodzony dzień dziękczynienia, a także to jak pierwszych dniach Bożego Narodzenia.
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia i ładne Corona Agatek!
Pocałunki z Hiszpanii!
Hello Gumer Paz :))))
UsuńAle niespodzianka! Sprawiłaś mi ogromną radość pisząc w moim, ojczystym języku. :))))
Przesyłam uściski :))))
Slicznie, że masz taki artefakt, który co roku przyjmuje inną postać. Sliczny, naturalny, takie najbardziej lubię.
OdpowiedzUsuńWieniec adwentowy u chrześcijan został przyjęty niedawno. Zapożyczony został z wierzeń pogańskich. Ale to piękna tradycja, którą i ja lubię. Też wiję wieńce:)
Pozdrawiam.
U mnie tak samo ze świecami przed kolędą. Cały rok sobie obiecuję, że będzie komplet, a potem 5 minut przed czasem przeszukuję zestresowana cały dom :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam święta ale denerwuje mnie że zaraz po Wszystkich Świętych we wszystkich większych sklepach pojawiają się od razu choinki.
OdpowiedzUsuńA potrafią pojawić się już przed Zaduszkami... :/
UsuńPozdrawiam, dziękuję za odwiedziny :D
Ten lichtarz na wieniec adwentowy jest bardzo praktyczny, chętnie sama bym coś podobnego zakupiła, ale powiem szczerze, że nigdy nie spotkałam. Wyszło pięknie i naturalnie.
OdpowiedzUsuńMoże tak trochę mało ,,wieńcowo" ale rzeczywiście jest inaczej :))) Buziaki przesyłam :)
UsuńI really like how you've decorated your Advent Wreath. For our Advent 'wreath,' I put votive holders on a plate and put decorations between the votive holders. I like your natural approach. I should try that with items from my garden.
OdpowiedzUsuńI really enjoy your blog posts as well. So nice to connect over the internet and around the world.
Hello! :))))
UsuńI am glad to much that you like the Advent Wreath.
I send kisses :)
Hihi, też bym nie wiedziała, że to pod wieniec adwentowy i dla mnie to by był talerzyko- świecznik:D Choć jestem całkowicie niereligijna, to lubię tradycje i fajnie, że macie to coroczne tworzenie wieńca i wybieranie świec. Bardzo ładne wszystkie. Zeszłoroczny urzeka mnie tymi skórkami pomarańczy właśnie. Tegoroczny wydaje mi się trochę tajemniczy i bajkowy taki.
OdpowiedzUsuńPrzypadki? Hmmm, ja to nie wiem sama, jak to jest z tą przypadkowością. Przypadki zawsze wróżyły duże zmiany w moim życiu. Z drugiej jednak strony, kiedyś pasjami czytałam karty i przypadki stały się mniej przypadkowe. Ktoś by mógł rzec, że były to samospełniające się przepowiednie, ale jednak nie było tak, bo mocy sterowania życiem innych nie posiadam niestety:D Niektóre rzeczy do tego nie miały dla mnie sensu i dopiero gdy wchodziły na horyzont, to uświadamiałam sobie, że owszem, moje czytanie się właśnie sprawdza i niczego nie pokręciłam, bo moje czytania skrzętnie zapisywałam:)))
Czasami sobie tak myślę, jak mają się przypadki do różnych teorii czasu i przestrzeni. Dla nas w pewnym momencie to przypadki, ale 'globalnie' nie ma w nich nic przypadkowego?
Napisałabyś kiedyś posta o przypadkowości z Twojej perspektywy.
Z przypadkowością wiąże mi się też przeznaczenie, cel życia, sens istnienia itp. No to wszystko jest strasznie ciekawe.Pięknie się splata z ludzką duchowością i potrzebami. Ojej, już nie piszę więcej, ale poruszyłaś super temat:))
Uściski!:)
Masz rację, że to wszystko jest bardzo ciekawe. Niestety tematyka nie nadaje się na rozmowy netowe... ale może kiedyś coś więcej napiszę. Ogromnie się cieszę, że podzieliłaś się ze mną swoim ,,kawałkiem prywatnego świata" :))))) Mnóstwo uścisków ślę :D
UsuńHere we don't have that tradition :)
OdpowiedzUsuńAll the best!
Też nie wiedziałam ,że są pod wieniec świeczniki. Chciałam taki zrobić i nie miałam pomysłu jak. Problemem było ustawienie świeczek .
OdpowiedzUsuńBardzo lubię okres przedświąteczny czyli ten od nooo pierwszego grudnia. W listopadzie kolędy, choinki itp to już gruba przesada.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ładny wieniec adwentowy, w naturalnym klimacie, a takie najbardziej mi się podobają :) U mnie też zagościły adwentowe ozdoby. Powoli czuje się atmosferę zbliżających się świąt. Pozdrawiam ciepło :))
OdpowiedzUsuńLovely crown!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś na starociach mój Najdroższy kupił bardzo podobny świecznik adwentowy, tylko nasz przypomina obręcz, a Twój talerzyk. Jest też z mosiądzu. Kiedyś go wyciągnęłam, jak robiłam święta z dodatkiem złotego koloru. Obecnie musi poczekać na inny czas Adwentu, bo w tym roku u mnie srebro i biel na topie...
OdpowiedzUsuńPiękna aranżacja, taka naturalna... :)
Ja jako dziecko lubiłam święta i adwent ale gdy zaczęłam pracować to świeta stały się tylko przerwą w pracy i to mnie cieszyło.
OdpowiedzUsuńNiestety, praca zawodowa bardzo zmienia naszą codzienność :)
Usuń