sobota, 30 sierpnia 2014

W ,,ostatnim zaścianku polskim"

Nie zrażona brzydką pogodą, nie dałam się zamknąć w czterech ścianach mimo  deszczu, chłodnemu powietrzu i przysłowiowej pogodzie ,,pod psem" , wybrałam się na wycieczkę w miejsce,  które oczarowało mnie już przy pierwszych odwiedzinach. Klimat tego miejsca jest ... a niech każdy sam go oceni.
Tak, tak...będzie o kolejnej mojej miłości ale o nich najłatwiej mi się pisze... W dodatku jak gdzieś zapodziało nam się lato i obecnie mam za oknem najprawdziwszą jesień z mgłą i szarościami świata. Niestety brzydka aura owego dnia będzie widoczna na fotkach ale miejsce ma tak zjawiskowy klimat, że mam nadzieję, że i tak będzie on widoczny. Wracając do wzniosłych uczuć jakie kierują naszą zwykłą codziennością to często zastanawiam się jak bardzo pojemne jest to nasze ludzkie serducho i jak ono sobie to wszystko układa. Parę lat temu. W ramach zwiedzania polskich zabytków trafiliśmy na skansen i Muzeum Architektury Drewnianej Regionu Siedleckiego we wsi Starej Suchej, dla jednych na Mazowszu dla innych na Podlasiu, na pewno współcześnie w województwie mazowieckim, w powiecie węgrowskim.  A w nim stoi właśnie moja miłość. A mianowicie modrzewiowy dworek pierwotnie siedziba rodu Cieszkowskich. Nasza burzliwa narodowa historia nie oszczędziła go również i szczęśliwie odbudowany został przez obecnych właścicieli państwa Marię i Marka Kwiatkowskich, którą ich  własną miłość do tego miejsca, poczułam i wchłonęłam tak mocno, że sama ukochałam.

Pan Marek Kwiatkowski jest wybitnym malarzem postimpresjonizmu i tutaj czerpie swoją wenę artystyczną. Jeżdżę tam niczym z pielgrzymką aby uduchowić się i poukładać siebie samą na nowo. Za każdym razem odkrywam coś nowego i jestem pod nieustającym wrażeniem tego magicznego miejsca. To właśnie państwo Kwiatkowscy ściągają tutaj obiekty drewniane ratując je przed zniszczeniem i pieczołowicie próbując odrestaurowywać. W ten sposób powstał prywatny skansen, zakątek, jak sam właściciel mówi ,,ostatni zaścianek polski".
Zwiedzający muzeum mają okazję poznać chociaż małą namiastkę życia polskiego dworku szlacheckiego a zwiedzając skansen życie prostego ludu tamtej epoki. W otoczeniu dworu zachował się ogród ze starym drzewostanem. Pasą się również konie, które zawsze były cząstką tej posiadłości. Właściciele pieczołowicie starają się nie tylko odratować zabytkowe budynki ale i przywołać dawną atmosferę polskiego zaścianka. Jestem tym miejscem oczarowana a w samym dworku zakochana. 
 Wypada uprzedzić, że moja opowieść o tym miejscu będzie składała się z dwóch części. Dzisiejsza o zgromadzonych eksponatach... jak to brzmi, kiedy wie się, że chodzi na przykład o piękne, kilkunastometrowe dworki. W drugiej części wejdziemy do mojego ukochanego dworku i spojrzymy na niego moimi oczami. Dziś jednak prezentuję różne budowle z tamtej epoki zebrane jak już wspomniałam przez obecnych właścicieli. Ze względu na lichą pogodę nie wszystkie fotki mi wyszły, więc siłą rzeczy sam się dokonał wybór eksponatów.
Pominę na przykład karczmę, wiatrak, plebanię, spichlerze, kapliczkę i kilka innych budowli jak stajnię, ale może kiedyś jeszcze do nich powrócę.  Nie sposób wszystkiego pokazać. Jeśli dobrze pamiętam to na fotce 2 znajduje się dworek, który brał udział w filmowej ekranizacji ,,Pana Tadeusza". 
 Budynki umieszczone pośród naturalnych plenerów ze starych drzew, porośnięte różnymi winoroślami i bluszczami sprawiają wrażenie jakby były tu od zawsze. Mnie wydaje się jakby były zamieszkałe a kiedy spaceruję wokół nich podziwiając detale okien, okiennic, drzwi, werandy i ganki, schody z rzeźbionymi balustradami to wręcz odnoszę wrażenie jakby ktoś obserwował mnie z wewnątrz tych jakby nie było pustych domów. Jak widać, każdy eksponat jest inny. Mamy tu wikarówkę, organistówkę czy maneż, nazwy, które w dzisiejszym świecie niewiele nam mówią. Mnie zachwycał ich widok, dla dzieci okazała się nie lada atrakcja pod postacią przypadkowego, bliskiego kontaktu z końmi. Przyznam się, że jako mieszczuch i jako osoba przyzwyczajona do stojących nieruchowo eksponatów muzealnych nie zwróciłam uwagi, że konie pasą się ot tak na luzie. O tym, że konie są miłośnikami jabłek to wiedziałam, tego dnia mogli się też o tym przekonać i chłopcy szczególnie jeden z nich. Przygoda zakończyła się na chwilowym strachu i jeszcze większym zaskoczeniu  po którym, po prostu spokojnie wycofaliśmy się, a chłopcy mieli lekcję nie sięgania po coś co niby rośnie sobie ot tak, bo może mieć swojego, nietuzinkowego stróża ;)
Z części typowo dworkowej płynnie przechodzi się do części z zabudową wiejską. Nie wiem czy to pogoda, czy może jakieś renowacje spowodowały, że tego dnia wnętrza chałup były zamknięte i nie można było ich zwiedzać. Mam gdzieś z poprzednich odwiedzin tego miejsca zdjęcia oryginalnych przedmiotów codziennego użytku. Do tej pory jednak najbardziej pamiętam zaskakująco niskie stropy i bielone ściany. 
Znajduje się tam charakterystyczny układ pomieszczeń z tamtej epoki, w której wchodziło się do pomieszczeń użytkowych z sieni. Małe izdebki umeblowane meblami z epoki, na ścianach wiszące obrazy o tematyce sakralnej. Zebrane tam też są przedmioty codziennego użytku jak na przykład: tarka do prania, masielnica, drewniany magiel z korbką, kołowrotek i wiele innych rzadko już spotykanych przedmiotów. W małej, ciemnej izbie przykuwa uwagę biały, duży piec chlebowy. Każdy z przedmiotów można zobaczyć z bliska, dotknąć. Wchodzi się jak do domu nie ma ograniczeń w formie barierek. Poniżej moje ulubione miejsce z wodą oczywiście.












21 komentarzy:

  1. Cudowne miejsce ! Podobają mi się chatki kryte strzechą i zielone klimatyczne otoczenie !
    Pozdrawiam i życzę miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowita pasja ludzi z wyobraźnią.
    Cudne miejsce, dworki przeurocze, szczególnie te drewniane malutkie. Takie jak dom mojej Babci, zapamietany z dzieciństwa:) Ciemne drzewo ścian i białe okna.
    U nas też jest skansen, przeniesione chaty z lubelskiego i podlaskiego, ma tez urok:) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Urokliwe są takie miejsca :) I ja pozdrawiam :)))

      Usuń
  3. A ja mam prośbę :p Widzisz napisała u mnie Jola na blogu - zresztą sama poczytasz. Nachwaliłam się, że mam linka do kącika, bo miałam zdobycznego. Zmobilizowała mnie więc, szukam i nie mam :( Podeślesz mi na maila - proszę. gargamelka@wp.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. chciałabym tak mieszkać szczególnie w tym pierwszym domu pokazanym na pierwszej fotce:)Może w przyszłym wcieleniu hehe.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się on bardzo podoba, chciałabym mieszkać w jego wersji murowanej :D

      Usuń
  5. Cudowne miejsce, sama również uwielbiam takie klimaty. Wspaniała relacja i świetnie,że będzie kolejna. My też odwiedziliśmy podobny skansen podczas swojego pobytu nad morzem i również byłam zachwycona. Powoli nadrabiam zaległości. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będzie z niego relacja :))))) pozdrawiam

      Usuń
  6. Widzę, że mamy podobne pasje. My z mężem tez nie przepuścimy okazji aby w podróży zwiedzić skansen. Uwielbiamy dawne budownictwo, zwłaszcza drewniane. Dzięki za podpowiedź bo nie wiedziałam, że całkiem niedaleko, na Mazowszu mamy jeszcze jeden do zwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo! To się bardzo cieszę, na pewno warto tam pojechać i samemu pozwiedzać. :)

      Usuń
  7. Ciekawe musi to być miejsce :))) Postaram się zapamiętać.

    OdpowiedzUsuń
  8. W takich miejscach mogłabym wiecznie bywać i wiecznie do nich powracać!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję bardzo wszystkim za odwiedzinki :))))

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo sie ciesze, ze dzieki blogom, taki jak Twoj moge odkryc tyle pieknych miejsc!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ach , nie wiem który wybrać dla siebie. Chciałabym tam pojechać. Może latem?

    OdpowiedzUsuń