Urlop, czas w którego okres wkłada się często mnóstwo planów, marzeń i nim nadejdzie poświęca się wiele czasu na rozważania jego wykorzystania. A on nadchodzi, trwa i przemija równie szybko jeśli wręcz nie szybciej jak każdy inny dzień. Robimy tak samo, wcale nie jesteśmy sprytniejsi. Planów mnóstwo z czego realizuje się niewiele albo zupełnie co innego. Jesteśmy już w tym wieku, że zrozumieliśmy, że nie da się w krótkim czasie urlopowym zrealizować zaległych prac z całego roku albo i dłużej. A podjęcie się takiego maratonu nie jest odpoczynkiem, chociaż bardzo spodobało mi się zdanie, pewnej blogierki, że będzie odpoczywać po urlopie.
The
holidays is a beautiful time. I usually get up at 5 a.m. and drink tea. My inmates
have slept yet. I like such mornings very much. I needn’t go work so I am
happy. I love this time with my animals. I’m pouring fresh water to them. I feed them. The hens,
the ducks and the cocks are waiting impatiently for opening theirs chickencoop.
While the door is open they are running to get food and to drink fresh water. I
like to watch them when they are eating. Later I bring my goats and lead them
to the meadow. In the end I admire the sky and watch my cat how it is relaxing.
Thanks to my morning activity my husband can sleep more. He likes my holidays. I invite you to watch my movie about morning
at chickens paddle. In 1 minute 19 seconds is the warning sound of cock
affraiding the air predators. When there is bigger danger he is crowing louder.
Ja skłaniam się ku odpoczynkowi od myśli zawodowych i mimo wszystko coś tam podgonić w sprawach domowych. Ale bez napinania się w myśl ,,wyjdzie to wyjdzie a jak nie wyjdzie to nie wyjdzie". Rwać sobie włosów z głowy nie będę. Raczej kładę się na fali codzienności i płynę z nią korzystając z tego co mi przynosi dzień. I tak też jest w tym roku. Może gdzieś wyjadę, może coś pozwiedzamy ale na razie jestem w domu i cieszę się luzem i nie musieniem podróżować do pracy.
Wstaję tak jak zwykle, koło 5, mniej więcej o tej porze wybudzają mnie promienie słońca zaglądające do sypialni i poranny świergot ptaków. Obserwując poranek na tarasie czekam na czajnik aby przygotować sobie poranną herbatkę. Wszyscy domownicy śpią i to jest mój czas pierwszego relaksu. Choć nie zawsze. Dziś zmąciłam spokój poranka i złamałam jego tradycję, włączając pralkę. Ale jaki był mój duchowy relaks, kiedy uświadomiłam sobie, że nie muszę śpieszyć się na pociąg, że mam cały dzień dla swojej dyspozycji. Ba! jest to pierwszy dzień z urlopu i przed nim jeszcze tyle wolnych dni, których mam nadzieję nic mi nie zakłóci.
Herbatka wypita czas na poranny obrządek. Niech małżonek ma coś z mojego urlopu i pośpi sobie dłużej. Najpierw psy i koty, które już okupują główne wejście lub niby to drzemią na schodach nasłuchując co się dzieje w domu. Nim zejdę z góry na dół już jest za drzwiami cały komitet powitalny. Potem nalewam świeżej wody do misek i kurzych poideł oraz koziej wanienki na pastwisku, to tak będzie z kilka kursów, z konewką. Słyszę, że w kurniko kaczniku ,,moszczą się" tuż przy drzwiach przyjmując pozycje startowe. Bo trzeba wiedzieć, że po otwarciu drzwi wszystko wylatuje na łeb na szyję byle szybciej do koryta z jedzeniem. Kury górą, kaczki dołem... Jakby były wystrzeliwane z katapult. Trzeba bardzo uważać aby któreś nie wylądowało na głowie czy nie rozbiło się wprost na twarzy. Bardzo niebezpieczna chwila dla niedoświadczonych z tym zdarzeniem. W każdym razie niepokój w kurniku wzrasta wraz z kolejnymi odgłosami.
One już wiedzą, że najpierw woda potem przynoszę śniadanie. Tak jak woda lejąca się do pojemników jest jedyna w swoim rodzaju tak samo ostukiwanie wiaderka po jedzeniu o drewniane koryto. Czuje się jak drzwi od kurników są coraz bardziej napierane a wszystkie uszy nastawione na mnie. Magiczna chwila opuszczania zamkniętych pomieszczeń i jeden wielki rwetes śniadaniowy. Zostały jeszcze kozy... tak jak Melcia rezydująca w swojej prywatnej szopce może sobie jeszcze poleniuchować tak Kacper mieszkający w wydzielonym boksie kurnika niekoniecznie. Małpiszon forsuje nam bramkę i wyłazi na wybieg podskubując wszystko co tylko sięgnie czyli moją, piękną różę. A jak by tego było mało to potrafi psuć nam ogrodzenie napierając na niego rogami bo chce dalej sięgnąć.. do rabat i krzewów ozdobnych. Niegrzeczny Kacper!. Dziś nie chciało mi się zakładać mu uprzęży to trzymając go za róg poszliśmy na pastwisko. Niespodziewanie grzecznie szedł. Melcię wypuściłam niedługo później. Czas na śniadanie... i chyba pralka skończyła prać.
One już wiedzą, że najpierw woda potem przynoszę śniadanie. Tak jak woda lejąca się do pojemników jest jedyna w swoim rodzaju tak samo ostukiwanie wiaderka po jedzeniu o drewniane koryto. Czuje się jak drzwi od kurników są coraz bardziej napierane a wszystkie uszy nastawione na mnie. Magiczna chwila opuszczania zamkniętych pomieszczeń i jeden wielki rwetes śniadaniowy. Zostały jeszcze kozy... tak jak Melcia rezydująca w swojej prywatnej szopce może sobie jeszcze poleniuchować tak Kacper mieszkający w wydzielonym boksie kurnika niekoniecznie. Małpiszon forsuje nam bramkę i wyłazi na wybieg podskubując wszystko co tylko sięgnie czyli moją, piękną różę. A jak by tego było mało to potrafi psuć nam ogrodzenie napierając na niego rogami bo chce dalej sięgnąć.. do rabat i krzewów ozdobnych. Niegrzeczny Kacper!. Dziś nie chciało mi się zakładać mu uprzęży to trzymając go za róg poszliśmy na pastwisko. Niespodziewanie grzecznie szedł. Melcię wypuściłam niedługo później. Czas na śniadanie... i chyba pralka skończyła prać.
A tu jest filmik wstawiony w YouTubie to może lepiej będzie się otwierał.
Ranek zaraz po śniadaniu i jest cisza i spokój. Posiadanie kur i kogutów to nie ciągłe pianie i głośne gdakanie to również ciche i spokoje momenty refleksji nad codziennym życiem i zajmowanie się po prostu swoimi osobistymi sprawami. Cisza i spokój... A ten szum to wiatr szeleszczących liści na drzewach. W pewnym momencie słychać taki dziwny dźwięk (1.19 min.) to kogut zaniepokojony czymś w powietrzu ostrzegł wstępnie resztę stada, że coś widzi. W momencie większego niepokoju ten dźwięk wzmacniał by się do okropnego wręcz gardłowego pisku, którego trudno opisać, a mnie swego czasu nieźle wystraszył, w celu wszczęcia alarmu bo coś zawisło na niebie. Dźwięk jest tak silny, że słyszę go z domu przy otwartym oknie lub drzwiach tarasowych i zawsze wychodzę aby przegonić intruza. Kury wtedy są stłoczone w jednym miejscu i łatwo mi określić skąd nadciąga niebezpieczeństwo.
Ranek zaraz po śniadaniu i jest cisza i spokój. Posiadanie kur i kogutów to nie ciągłe pianie i głośne gdakanie to również ciche i spokoje momenty refleksji nad codziennym życiem i zajmowanie się po prostu swoimi osobistymi sprawami. Cisza i spokój... A ten szum to wiatr szeleszczących liści na drzewach. W pewnym momencie słychać taki dziwny dźwięk (1.19 min.) to kogut zaniepokojony czymś w powietrzu ostrzegł wstępnie resztę stada, że coś widzi. W momencie większego niepokoju ten dźwięk wzmacniał by się do okropnego wręcz gardłowego pisku, którego trudno opisać, a mnie swego czasu nieźle wystraszył, w celu wszczęcia alarmu bo coś zawisło na niebie. Dźwięk jest tak silny, że słyszę go z domu przy otwartym oknie lub drzwiach tarasowych i zawsze wychodzę aby przegonić intruza. Kury wtedy są stłoczone w jednym miejscu i łatwo mi określić skąd nadciąga niebezpieczeństwo.
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i życzę wspaniałego odpoczynku
:)
Miłego urlopu i porządnego odpoczynku :)
OdpowiedzUsuńdziękuję :)
UsuńDawniej sporo podróżowaliśmy. Niecierpliwie czekałam na urlop żeby wyrwać się z codzienności i zobaczyć jakiś nowy, egzotyczny kawałek świata. A teraz? Też czekam na urlop ale spędzam go zazwyczaj "pod gruszą", własną. Delektuję się możliwością przebywania wśród roślin bo na codzień zawsze mało czasu. No i "nie musieniem" podróżowania do pracy. Zawsze jest mnóstwo rzeczy do zrobienia ale robię to w zdecydowanie innym tempie.
OdpowiedzUsuńMiłego urlopu Agatko!
My jakoś nigdy nie odczuwalismy potrzeby podróżowania, tak umiarkowanie bym powiedziała. Ale widzę, że coraz mniej nam się chce jeździć gdziekolwiek :)
UsuńKocham takie wczesne poranki, z kawą w ręku:-)ale teraz wsiadam w samochód i do Tarnowa:-)
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemne są takie chwile :)
UsuńŻeby dobrze spędzić urlop, wcale nie trzeba wyjeżdżać gdzieś daleko. Piękne kury. One są znane z umiejętności sygnalizowania niebezpieczeństwa. I ponoć odzywają się różnie, w zależności czy widzą coś zbliżającego się z nieba czy z ziemi. Pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńUdanego urlopu Ci życzę :) Relaksu i wypoczynku !
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli :D
Ja jak na razie odpoczywam w domu, ale na przełomie lipca i sierpnia wyjeżdżam z dzieciakami na kolonię nad morze. Podejrzewam, że niewiele sobie wtedy odpocznę, wszak wyjazd z PTTK, ale przynajmniej jodu sobie powdycham. Też kocham poranki z kubkiem ciepłej herbaty w ręku. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgatko, masz naprawdę piękną gromadkę do oporządzenia !! Podziwiam Ciebie za to że z taką starannością dbasz o swój rogato - skrzydlaty przychówek !
OdpowiedzUsuńW tym roku spędziłam urlop w sanatorium, było miło ale najbardziej lubię urlopować na swoich włościach !
Życzę miłego i radosnego urlopu !!
Pozdrawiam
Ja również uwielbiam takie poranki, z kubkiem kawy lub herbaty w dłoni. Zawsze rano tylko się obudzę, wychodzę na taras i ogród i cieszę się przyrodą, słońcem ( czasem deszczem ) i cudnym rozpoczęciem dnia :) Całą zimę bardzo mocno tęsknię do tych chwil :D
OdpowiedzUsuńŚciskam, Agness <3
Ja tak wcześnie wstaję tylko jak jadę do pracy. Urlop należy do tych dni gdy śpię ile się da. Ale gdy trzeba to wstaję raniutko np. by podziwiać wschód słońca. Czasami lubię to robić. Miłego odpoczywania.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńRanny ptaszek z Ciebie. Także uwielbiam spędzać urlop w domu i "nadrabiać"zaległości.Miłego odpoczynku;)
widzę... że mamy trochę wspólnego ze sobą...
OdpowiedzUsuńteż wstaję 5 rano albo 4.30 ( na wolnym również ) i też chwile poranne są dla mnie a potem tak jak i u Ciebie tradycyjna rutyna albo tzw. przewidywalność
Agatek...ciesz się chwilą
pozdrawiam
Tekst jak z książki.:) Bardzo miły, pełen wdzięczności. Ten angielski jakos mnie zdziwił, bo tak nagle. Hehehe Życzę Ci udanego wypoczynku.:))
OdpowiedzUsuńZawsze daję teks angielski, kiedy google do bani tłumaczą oryginał a mam czytelników obcokrajowców. Albo kiedy poruszam coś ważnego i zależy mni na zrozumieniu ogólnoświatowym.
UsuńJa też jakoś wolę spędzać czas gdzieś blisko ale z dala od tłumów bo ludzie często mówią,że jadą wypocząć nad morze a tam przecież zapałki nie wsadzisz-wrzask,rumor itp bo pełno ludzi i jak tu wypoczywać:)dlatego jak już mam gdzieś jechać to po sezonie urlopowym albo przed to wtedy jest wypoczynek.Fajna menażeria na początek dnia-ja też lubie albo ruszyć w teren z śniadaniem w plecaku albo usiąć pod pergolą i podziwiać ogród-miłego wypoczynku życzę.
OdpowiedzUsuńUrlopowy poranek / Holidays in the morning. Urlop, czas w którego okres wkłada się często mnóstwo planów, marzeń i nim nadejdzie ...
OdpowiedzUsuńผลบอล