środa, 3 maja 2017

Rudbekiowa łączka przy stawie

Nie zamierzam rozpoczynać jakiegoś cyklu ,,podróży po rabatach" chociaż może nie byłby to wcale taki zły pomysł? Ze względu na toczącą przez nas, od lat, walkę z niesprzyjającym podmokłym terenem to mógłby taki cykl wypaść bardzo pouczająco. Na każdym kroku naszej działki są jakieś eksperymenty z poskromieniem mokradeł bardziej lub mniej udane. Do tego latem patelnia słoneczna, która w ogóle nie szła w parze z wiosennymi bagnami. Czas przeszły, bo dzięki drzewom została ona poskromiona na tyle, że nie jest już taka uciążliwa, pod warunkiem, że nie ma ogromnych upałów. A rabaty czekają ma modernizację. Ale dziś chciałam napisać o mojej łączce, którą od lat nazywam Rudbekiową łączką. Zawsze pisałam o niej latem lipiec 2015 r. i lipiec 2016r. Tym razem piszę o niej teraz z dwóch powodów. Raz aby pokazać ją jak wygląda o tej porze roku, dwa z powodu nieoczekiwanych gości, którzy sprawili mi ogromną niespodziankę i radość. Ale po kolei...

Na takim ogromnym obszarze ogrodowym 3 tys. m2, prace wiosenne nie należą tak naprawdę do bardzo relaksujących, ponieważ ile by się nie zrobiło tej pracy to i tak jest za mało i przy ogarnięciu wzrokiem całego terenu, w sumie ta praca jest niewidoczna i co boli, mało znacząca, niczym kropla w morzu potrzeb. Pracując  wczoraj nad tą nową rabatą, doszłam do wniosku, że taki  nieduży  ogródek  ma swoją  wielką  zaletę. 
Widać w nim wykonaną pracę i jest moment, w którym ta praca została zakończona. Na tak wielkim obszarze, kiedy dojdę do jednych z ostatnich rabat, te pierwsze znów będą do porządkowania, to taka syzyfowa praca. Tak naprawdę, to duża ilość par rąk powinna w tym samym czasie porządkować cały teren, aby móc poczuć, że to co się robiło, dało jakiś konkretny efekt. Mimo tych słów nie zwracamy się ku ogrodnictwu ale nadal pozostajemy w sferze ekologicznym. Dlatego też z taczką i grabiami powędrowałam na wspomnianą już łączkę. 
Wiosną wygląda zdecydowanie inaczej niż latem.  Ku  zaskoczeniu  wielu  oglądających  ją  i  znających   z  okresu  letniego,   pokryta jest  trawą różnego rodzaju, a przede wszystkim umarłymi źdźbłami trawy i bardziej podobna  jest  do    zaniedbanego   trawnika  niż do  łąki  kwiatowej.  Rudbekie  i   inne kwiaty dopiero  budzą  się  bo już jesienią zeszłego roku wytworzyły nowe sadzonki z nasion. 
Dlatego dużym błędem jest tworzenie łąki na bazie istniejącej już, poprzez wiosenne przekopywanie jej. Takimi pracami po prostu się ją niszczy. Mogłam zostawić zeschniętą trawę, teren sam by sobie z nimi poradził ale dłużej by to trwało, dlatego jak co roku wygrabiam mocno ten teren. Pozyskane w ten sposób siano zawożę do kurnika, część rozrzucam na wybieg kurzy, część zawieszam w gałęziach drzew dla dzikich ptaków, które wezmą sobie na budowę gniazd. Obecność kwitnienia zdradzają sterczące kikuty łodyg jesiennych, polnych kwiatów, które oczywiście pousuwałam odkładając na inną kupkę, bo do kurnika się nie nadają. Uwielbiam tę część działki, bo prócz wiosennego grabienia nic nie muszę robić, żyje własnym życiem i niepodzielnie króluje w niej Matka Natura a ja z ogromną przyjemnością przychodzę na łąkę odpocząć. Posłuchać skrzypków, brzęczenia owadów... tam działka pachnie zupełnie inaczej niż cała reszta terenu. I tym razem również nie pracowałam sama ;)
Po południ spotkała nas wielka, miła niespodzianka, ale o niej już w następnym poście...



Znalazłam coś fantastycznego na temat wysiewu, polecam :)



Bardzo serdecznie wszystkich pozdrawiam i mam nadzieję, że u Was ładniejsza pogoda niż u mnie, bo dzisiaj od rana siąpi. (czyli pada drobny deszczyk, mży).

11.00 - przestało padać  :)
11.30 - rozpogadza się :)
16.00 - zachmurzyło się :/

36 komentarzy:

  1. Już nie mogę się doczekać zdjęć kwitnącej łączki !!
    Zaintrygowałaś mnie zapowiedziami o swoich nieoczekiwanych gościach !!
    Pozdrawiam serdecznie i życzę radosnego świętowania !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co roku jest inna i nie zawsze udaje mi się zrobić zdjęcia. W lipcu jest najłatwiej, bo mam urlop :)

      Usuń
  2. wiem coś o tym; moja posesja ma 2,400 m; nie mam co robić z wypielonym zielskiem to składuję je do worków i fru... do śmietnika
    łączka... fajnie ją mieć obok siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie ogrodu bez kompostownika. Nawet w miejskim ogródku takowy miałam. :)

      Usuń
  3. A u mnie wprawdzie bez słonka ale cudownie cieplutko , nie wieje, pachną jabłonie. Nie wiem czy Cię pocieszę ale 3tysiące to jest pikuś przy moich 17 stu . Też jestem zdania ,że najlepszym rozwiązaniem byłby ogródek 10 na 10 metrów. Łączki są urocze. Ciekawa jestem co tam wyrośnie w tym roku na mojej bo kury dość mocno w nią ingerowały.Mam w tym roku znacznie mniej niezapominajek i to wiem ,że kury są sprawcami tego stanu rzeczy.Jeśli chodzi o te wysiewy w jajowe wytłoczki to sceptyczna dość jestem.W którymś momencie nie wystarczy spryskiwanie tym bardziej ,że ziemi tam nie za wiele się zmieści. Podlejesz bardziej to się rozlezie.Kiedyś próbowałam wysiewów w takich zakupionych doniczkach z dykty ale nie polecam. Tektura wchłania wilgoć i podłoże bardzo szybko przesycha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno pocieszające by było jak bym tak popracowała u Ciebie a potem wróciła do siebie, na pewno działka zyskała by na wielkości w moich oczach :D Kury okropnie niszczą, uprzedzałam. Albo ogród albo kury wolno chodzące. Swego czasu robiłam doniczki do sadzonek z rolek od papieru toaletowego i się sprawdziły.

      Usuń
  4. ale ciekawie to opisałaś, :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo ty tak ciężko pracujesz a ja w domku pod kocykiem ciągle przeziębiona.taka pogoda ale się skusiłam i wyszłam pospacerować.cos mi się wydaje że bez lekarza się nie obejdzie,może mi się poprawi bo ziać ogniem jakoś nieprzyjemnie.wolałabym być teraz na takiej właśnie łączce uuu poleżeć z córcią na kocyku łapać słońca ile się da.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja chciałabym mieć taką łączkę. Przypominam sobie z dzieciństwa takie widoki. U mnie niestety tak się nie da. Podziwiam nieustannie Twoje poczynania. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogród jako łączka może być fajna. Poznałam osobę, która miała na działce głównie obszar zielony (trawnika pewnie nie udało jej się utrzymać) a na jego obrzeżach właśnie łąkową rabatę i była bardzo zadowolona. Rabata bez obsługowa i tylko siadali na leżakach i podziwiali jej zmienność każdego miesiąca.

      Usuń
  7. Agatek, ile Ty masz działki! Matko, nieźle. I takie zdjęcia jak to wygląda przed kwitnieniem są interesujące. Niezwykłe jak zmienia się krajobraz w ciągu roku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam powyżej, taka łączka zmienia się z tygodnia na tydzień. Mnie zdumiewa, że te rośliny nie walczą ze sobą ale współżyją.

      Usuń
  8. Współczuję Ci podmokłego terenu ponieważ mam podobny. Jeszcze nie mam zrobionych grządek na warzywa ponieważ jest jeszcze bardzo mokro. Zastanawiam się czy posadzę w tym roku kartofle. W ubiegłym roku o tym czasie już miałam kartofle okopane a teraz nawet nie zasadzone. Zapisywałam pogodę od Łucji do wigilii. Do tej pory sprawdziła się w 100%. Mam nadzieję, że nie sprawdzą się kolejne miesiące.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też stoimy z ziemniakami z uprawą, tyle co tam coś w foliakach siedzi. Okropnie jest :/

      Usuń
  9. Na takim ogromnym terenie pracy rzeczywiście dużo i jej efektów czasem nie widać. Dlatego podziwiam prace rolników :)
    Życzę Tobie i wszystkim słonecznej pogody !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rolnicy mają jeszcze inaczej, bo pracują maszynami i jak przeorzą pole to widać, potem wysieją i zboże rośnie. To zupełnie inna praca.

      Usuń
  10. Oby tylko pogoda dopisała, bo jak będzie dalej tak zimno i brzydko, to wszystko poumiera, a szkoda by było... U mnie w sadzie pięknie zakwitła młodziutka jabłonka, ale ta pogoda ją kompletnie zniszczyła i jak było kwiatów mnóstwo, tak teraz zostało tylko pięć... :( Pozdrawiam majowo i zapraszam do swoich kącików, w tym do dyskusji pod moim ostatnim postem! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogoda bardzo niesprzyjająca, nie wiem co się z nią stało :(

      Usuń
  11. Rudbekie są piekne. Dobrze mieć wlasna łączkę - czasem jednak łączki bywają kapryśne... moja Mama o taką kapryśną walczy - i jak na razie jednak las wygrywa pozwalając na sobie tylko znane kwiaty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyną metodą na taki teren jest wysianie w donicach roślin, które chce się mieć i spotem jak podrosną sadzenie ich bezpośrednio w zrobiony dołek. Opalikować aby na pewno je rozpoznać podczas pielenia. I zacząć od sadzenia mocnych roślin.

      Usuń
  12. Ja mam połowę Twojej działki, a też pielę ją na okrągło. Mimo stosowania różnego rodzaju ściółek na rabatach i tak zawsze coś niepotrzebnego wyrośnie.
    Kiedyś stosowałam wytłoczki, ale nie miałam gdzie ich trzymać (ze względu na rozmiar). Teraz wolę malutkie doniczki, które cały rok zbieram :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam sporo doniczek takich malutkich. Nie ściółkuję, bo na terenie podmokłym łatwo o niechcianą hodowlę ślimaków. Między innymi z ich powodu mam u siebie kaczki. Nie ma siły na ślimaki jeśli nie stosuje się chemii a i ona słaba jest na nie. Przetestowałam na miejskim ogródku.

      Usuń
    2. Na ślimaki faktycznie nie ma silnych. Gdy mam czas, po deszczu je po prostu zbieram. Najbardziej nie lubię tych bez skorupek...

      Usuń
  13. To co masz przed sobą ja mam już za sobą. Budowaliśmy pod koniec lat siedemdziesiątych i miałam także duży teren do zagospodarowania i pole do popisu dla samej siebie bo Mąż śp. pozostawiał mi w tym absolutnie wolną rękę.Tylko kopał mi dziurę jak trzeba było drzewko posadzić albo przekopać tam gdzie ziemia była jak dla kobiety zbyt ciężka. Czułam się w tamtym czasie jak artysta rzeźbiarz, który tworzy coś pięknego ale będzie to widoczne po latach. No i teraz mam to co zaprojektowałam. Część działki takiej łączki jak ta Twoja ale odwrotnie bardzo suchej dostał mój młodszy Syn, i mamy teraz do siebie bliziutko, bo tam sobie dom postawił. Teraz kiedy sił już coraz to mniej i zdrowie już się psuje, cieszę się że tak ten ogród jest teraz , łatwy bardzo w pielęgnacji, same byliny krzewy i drzewa które tu lubią rosnąć. A pietruszkę i szczypiorek mam w skrzynce blisko mojej kuchni . kiedyś też miałam jarzyny i nawet kartofle, a mąż hodował króliki . To był też naturalny nawóz. Teraz to raczej lubię mój ogród kiedy sobie leżę na leżaku i czasem jak na niego tak patrzę to się czuję jak pan Bóg po stworzeniu Ameryki he he. Pozdrawiam serdecznie. Ps mam na blogu najnowsze fotki z mojego ogrodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi się podoba twój sposób spędzania czasu w ogrodzie. Niestety latka lecą a sił nie przybywa, widzę to i czuję już ... okropne to doświadczenie ale nieuniknione. Ta działka jest zdecydowanie za duża dla nas. Mnóstwo uścisków i bardzo dziękuję Ci za ten wpis :)

      Usuń
  14. Rudbekie podobają mi się bardzo,tylko coś nie mogę ich rozmnożyc.W tym roku też kupiłam sadzonkę ,może ta będzie poczatkiem większej rabatki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez nie mogłam ich rozmnożyć, ani mnie ani mężowi się nie udało. One same się rozsiewają na łące.

      Usuń
  15. Agatko Ty jesteś Panią na włościach i to z własną łąką! ;)Dużo siły Kochaniutka w ogarnięciu tych Twoich włości! ;)Buziak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo! Bardzo Ci dziękuję, bo sił jest coraz mniej. :)
      I dla Ciebie wielkie buziaki :D

      Usuń
  16. Życzę lepszej pogody, aby Twój ogród i łąka rozkwitły w pełnej okazałości.
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Pogoda w tym roku zanadto kaprysi!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak! Przechodzi samą siebie. Któregoś roku w maju spadł śnieg, mam nadzieję, że nie przebije tego wybryku w tym roku :)

      Usuń
  18. Fajnie jest mieć taki dziki kawałek gdzie natura w wiekszości rządzi ale czasem trzeba jej pomóc:)Ja też lubię rudbekie.

    OdpowiedzUsuń