Każdy dzień przynosi coś nowego i nie ma to znaczenia jaka jest pogoda, pora roku, dzień czy ... cokolwiek, co nas otacza i jest z nami związane. Zawsze coś się wydarzy mniej czy bardziej ważnego, znaczącego w naszym życiu. Często snujemy marzenia, mamy wizje i plany danego miejsca, danej chwili, po czym z większym czy mniejszym entuzjazmem albo i pokorom godzimy się na zupełnie inny zwrot wydarzeń... dostosowując się do jego nowego scenariusza szybko albo w późniejszym czasie, często starając się go wyprostować, zmienić... czasami się udaje, czasami nie i tak dzień za dniem, dzień za dniem... Wielokrotnie snułam weekendowe plany ale rzadko kiedy udawało mi się je zrealizować nawet w połowie. A kiedy udawało mi się, to byłam wieczorem okropnie zmęczona, bo oczywiście powiązane były najczęściej z pracami fizycznymi, bo są wszyscy w domu to można zając się tymi sprawami - cięższymi. Kiedy planuję sobie luz i relaks to, to ku memu zdumieniu wychodzi i udaje się wręcz z procentową nadwyżką. Chyba rzeczywiście umysł ludzki musi odpocząć, nie może tak ciągle i ciągle na pełnych obrotach.
Często znajomi, przyjaciele i rodzina pytają mnie po co mi te zwierzęta? Po co mi ten ciągły obowiązek? Po co sobie dokładam? ,,Pozbyć się tego wszystkiego i mieć czas dla siebie."
No i zaczęłam się zastanawiać co to znaczy ,,czas dla siebie" ? Siedzenie przed telewizorem i oglądanie ulubionego programu - na pewno, bardzo przyjemnie czas płynie. Siedzenie ze znajomymi na tarasie i picie herbaty w letnie, niedzielne popołudnie - na pewno też, chociaż w tym przypadku ten ,,czas dla siebie" jest poniekąd podzielony. Uciąć sobie drzemkę, co czyni mój małżonek i bardzo sobie chwali tę właśnie formę ,,czasu dla siebie"- o tak, na pewno tak. Nie wiem co miałabym potem robić w nocy ale na pewno jest to warte przyjrzenia się.
No i zaczęłam się zastanawiać co to znaczy ,,czas dla siebie" ? Siedzenie przed telewizorem i oglądanie ulubionego programu - na pewno, bardzo przyjemnie czas płynie. Siedzenie ze znajomymi na tarasie i picie herbaty w letnie, niedzielne popołudnie - na pewno też, chociaż w tym przypadku ten ,,czas dla siebie" jest poniekąd podzielony. Uciąć sobie drzemkę, co czyni mój małżonek i bardzo sobie chwali tę właśnie formę ,,czasu dla siebie"- o tak, na pewno tak. Nie wiem co miałabym potem robić w nocy ale na pewno jest to warte przyjrzenia się.
Ja lubię kosić trawę, wypoczywam słysząc warkot silnika kosiarki, relaksuje mnie przesuwanie jej to w przód to w tył miarodajnym ruchem. Odkąd wszystko zarasta w zastraszającym tempie to widok skoszonego terenu jeszcze bardziej mnie cieszy bo to jest to zajęcie, którego efekt od razu widać, a to pokrzepia duszę. Moja mania koszenia sprawiła, że mamy różne typy tej czynności. Jedna - szybka, jako zielonka dla zwierząt, druga już kosiarką spalinową - na siano... Lubię grabić siano, czuć jego zapach, a pachnie pięknie, ususzona jest też z nim mięta. Moje własne siano, z mojej własnej łączki. Dzięki temu mam pewność co jedzą moje zwierzaki zimą. Siano na taczce jest przetransportowywane do blaszaka, który przypomnę pełni rolę stodoły. W nim jest specjalny boks a nawet dwa, kiedy mamy obfitość materiału i zrzucane jest do niego siano... na zimę. Sprawia mi ogromną radość robienie czegoś przydatnego.
Ale gdybym nie miała tych kur, kaczek, kóz... to wtedy nie byłoby przydatności tej pracy... No właśnie, niekoniecznie. Zamieszkaliśmy tutaj, nie trudno w jeden rok przerobić 3 tysiące m2, mając do dyspozycji sprzęt ciężki i przerabiając działkę na teren zielony, sadząc tu i ówdzie kolorowe dodatki czy ozdobne iglaki. My tego nie zrobiliśmy z braku owego sprzętu ciężkiego ani finansów na jego wynajęcie, ale nawet gdyby to i tak mielibyśmy rok rocznie skoszoną trawę, z którą co robić? Spalić. Jakoś tak nie uśmiechało mi się to. Mam to chyba w genach, że nie lubię marnotrawienia czegoś dobrego, czegoś przydatnego. Mąż nawiązał kontakt z jakimś sąsiadem, który przez pierwsze lata przyjeżdżał kosić naszą działkę i zabierał sobie siano jako zielonkę dla własnych zwierząt. Właśni sobie uświadomiłam, że nagle przestał... chyba to nie był ktoś z naszej feralnej ekipy wykończeniowej, której w końcu podziękowałam za współpracę? Zdecydowanie zrobiłam to za późno, bo dzięki temu więcej pieniędzy byśmy zaoszczędzili, a tak płaciliśmy za swoją naiwność. I pewnie na ten ciężki sprzęt do prac działowych by starczyło. Nawet może kupilibyśmy taki fajny traktorko-kosiarkę, która mi się marzy od lat do jeżdżenia po działce. Ale byłaby frajda!! Już pisałam wcześniej, że sprawa siana utworzyła się samoistnie na zimowe potrzeby świnki morskiej, która wprowadziła się tutaj wraz z nami. Mając tyle terenu ,,wolnego" głupotą było dla mnie palenie trawy a zimą kupowanie siana w sklepie. Potem ku naszemu zaskoczeniu siano przydało się dla kur... potem kaczek, a panna Melcia w ogóle przyszła na gotowe, nasze podwórze wręcz było dla niej stworzone, szopka już czekała, siano w blaszaku, wszystko było, tylko kozy brak.
Więc wczoraj przy afrykańskiej wręcz temperaturze, która wcale mi nie przeszkadzała grabiłam siano i zwoziliśmy z synem naszą przyjaciółką o jednym kole. I to był ,,czas dla mnie" Bo ja nie umiem inaczej. Przed telewizorem to bym zasnęła a potem niczym zombi snuła się nocną porą po domu, sąsiadce obgryzłabym chyba stolik siedząc tak i tylko rozmawiając... nie, nie. Mnie ciężko usiedzieć przy zaprzyjaźnionych blogach, kiedy ktoś pokazuje ogrody, prace... piękne plenery... mnie ciągnie od razu aby coś robić. Wszelkie próby rękodzielnicze przegrywają z najmniejszym promieniem słońca, który mnie wyciąga z murów. ,,Czas dla mnie" to chwila słuchania ptaków, obserwowania zwierząt, bawienia się z nimi i sprawianie aby opieka nad nimi nie uszczuplała znacznie naszego budżetu. Cieszy mnie, kiedy możemy sami coś stworzyć... ależ piękne chmury na niebie, grube, gęste i wiszące nieruchomo... jest bezwietrznie...
I to jest ,,czas dla mnie" - Patrzenie na niebo w asyście kotów, słuchając odgłosów dobiegających z podwórka... ale o tym już następnym razem idę podziwiać niebo, w tę piękną, niedzielną pogodę.
Miłej niedzieli wszystkim życzę :)
Świetny artykuł:) jakbym czytała po czëści o sobie:) też lubie kosić trawe i zapach skoszonej trawy...snuć plany i je spełniać po częśći bo wiadomo jak jest...czasami tego czasu brakuje szkoda że dzień nie trwa dłużej ;)
OdpowiedzUsuńSiedzenie w domu przed tv to strata czasu
A znam też osoby ktore śpią w dzień...chyba po prostu śpią z nudow !!!
Rownież życze udanego dnia.
Agata
Miło mi to słyszeć, bo napisał się jakoś sam, miało być o czymś innym ale palce same zaczęły stukać w klawiaturę i w sumie nie do końca byłam pewna czy go wstawiać... Więc się cieszę, że wzbudził miłe refleksje :)))
UsuńFajny post Agatku :) Mój mąż też ceni sobie drzemki w ciągu dnia. Ja też jak Ty nie korzystam z takiej formy odpoczynku bo nie mogłabym spać w nocy i też mi szkoda na to czasu. Telewizji oglądam mało, ale za to kocham filmy i na dvd oglądam sporo.
OdpowiedzUsuńMiłej niedzieli !
Telewizja przegrywa z blogami moich ulubionych :)))) Nawet książki zarzuciłam... To jest fascynujące jaki świat potrafią stworzyć sobie ludzie :))))) Pasje, hobby... ach...
UsuńHello from Spain: I like mowing the lawn. Interesting routine.We keep in touch
OdpowiedzUsuńHello !!
UsuńI am very glad of your visit. Kisses: D
Zmęczenie przy pracach na powietrzu na pewno zdrowsze niż zamęczanie się przed telewizorem. A takim traktorkiem też bym pokosiła. : )
OdpowiedzUsuńRóżnica kolosalna :)
UsuńMarzy mi sie taki traktorek do koszenia:) niestety nie na moją kieszeń...ale mam męża zdolnego że z niczego potrafi zrobić cuda:)ale nie narzekam bo z elektrycznej przerzuciłam sie na spalinowke...sama przyjemnośc nie musze meczyć sie z kablem ;) przy koszeniu mozna sie opalić zrzucić troche kalorii:) wiele samych zalet:)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze na etapie elektrycznej :)))
UsuńJa też lubię kosić trawę i zachwycam się zapachem ususzonego sianka !! Czekam na każdy wolny weekend aby trochę popracować w ogrodzie. Po ośmiu godzinach w pracy trochę gimnastyki działa jak lekarstwo na stres !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Prawda? Koszenie niesamowicie relaksuje :D Pozdrawiam
UsuńPrace ogrodniczo - przydomowe faktycznie relaksują :) póki co mam tylko mój mały balkonowy ogródek ale juz nie moge się doczekać mojego ogromnego ogrodu :) Mam to chyba w genach :) To samo ma i mama moja i jej tata;) Ciągnie człowieka do obcowania z przyrodą :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo :))
UsuńJa wyrzuciłam telewizor przez okno jeszcze laptop i będę szczęśliwa! ;)
OdpowiedzUsuńBardzo miło się czytało Twoje słowa....Uściski!
Oszczędź lapka bo mi się netowy kontakt z Tobą urwie :)))
UsuńDobra na razie nie wyrzucam w końcu muszę mieć jakiś kontakt ze światem no i z Tobą! ;)
UsuńCzas dla siebie to robienie tego, co nam przynosi przyjemność, a nie tego, co przyjemne jest dla innych ;)
OdpowiedzUsuńCzasem najtrudniej jest zrozumieć, że ktoś lubi coś innego niż my :))
Pięknie napisane, widać, ze z serca
ooo! Masz rację :)))) Buziaki
UsuńRest is very important! I did that all day today. You have a lovely yard. Blessings, Martha
OdpowiedzUsuńHello Martha :)
UsuńThe current weather is a dream for gardening. Blessings too.
I tak trzymaj bo to są chwile najpiękniejsze.Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńAż sobie westchnęłam... :))))
UsuńPiękny post jak zawsze:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMiło mi, pozdrawiam :)
UsuńPraca w ogrodzie najlepsza na wszelkie smutki i stres. Ja tę pracę uwielbiam, choć oczywiście nie w nadmiarze. Uściski.
OdpowiedzUsuńCoś w tym jest :)))))) Buziaki :D
UsuńTak, tak ogród , przyroda maja swoje prawa , ja tez wybieram obcowanie z przyroda , pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńMoc uścisków przesyłam :)))
UsuńKocham przyrodę, a te ostatnie tygodnie są wyjątkowe!
OdpowiedzUsuńO tak :)))) Jest tak pięknie, że człowiek nie może się nasycić :)
UsuńA my teraz kosimy co tydzień i pozwalamy trawie się rozłożyć :) Wcześniej wykorzystywałam do posypywania ścieżek i grządek oraz wsypywałam do kompostownika :)
OdpowiedzUsuńU mnie jakoś nie szło z tym rozkładaniem... zaniechałam tego, schnie i zbieram albo od razu zbieram i rzucam zwierzakom :)
UsuńHi dear! Beautiful pics :)
OdpowiedzUsuńSo, the cake is 1 lemon cutted in four and mixed in the blender with 2 eggs. Then, we stir 2 other eggs with 2 cups of sugar, add a very ripe banana and add also the mixing from the blender. Then we add 1 cup of wheat flour and another cup of oat bran and a little bit of baking powder. All mixed together, put it in the oven at 180 ºC for 40 minutes :)
Oh! Thank you very much :))))
UsuńKochane takie widoki.Kosimy trawę często.Takie pogody są do częstego koszenia trawy.Duży ogród wymaga.Buziaki.
OdpowiedzUsuńHejka!!! Jak miło Cię widzieć. Wszystkiego dobrego życzę :D
UsuńJa również uwielbiam zapach skoszonej trawy. Mniej uwielbiam zakwasy na ramionach i łupanie w krzyżu... ;)
OdpowiedzUsuńNie mam, ale ja mam małe ilości tego koszenia to nie ma o czym mówić :)))
UsuńJeśli się robi to co się kocha to sprawia to dużą przyjemność-a jeśli jeszcze możesz się tym dzielić to tym bardziej.Mi tez się marzy taki domek z dala od ludzi z stawem, łąką-gdzie mieszkańcy tego terenu będą bezpieczni:)ale to tylko marzenia-może w innym zyciu......
OdpowiedzUsuńOj tam... Masz takie cudne tereny wycieczkowe, masz z kim to dzielić. To jest najpiękniejsze i najwspanialsze. Po cóż nam marzenia, jeśli nie ma z kim ich dzielić :))) Pozdrawiam :D
UsuńTo już po sianokosach u Ciebie :-) Było ciepło więc udało się zebrać bez deszczu :-) Najgorzej jak wypadnie pracować przy nim w upały ale wtedy szybciej, prawie samo schnie :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jeszcze nie. Główne w sierpniu, teraz to taki przedsmak :))) Ja mam siano z działkowego trawnika, to sianokosy wyglądają inaczej :D
UsuńKocham!! Kocham zapach siana :) Piękne, zielone, pachnące sianko...Zwierzaczki w zimie będą miały zdrowe zapasy :)
OdpowiedzUsuńPod warunkiem, że uda nam się zebrać, bo sporo terenu zabrał wybieg dla kóz, praktycznie główne źródło siana :/ Trochę się martwię...
UsuńPrzyroda jest najlepsza, choć lubię też i przed telewizorem posiedzieć:) W każdym razie, gdybym kiedyś jakimś cudem zamieszkała w domku z ogródkiem, to będę się Ciebie radzić:) ...Tak mi się teraz łezka w oku zakręciła, bo już jak byłam małym dzieciaczkiem, to twierdziłam, że będę mieszkać w lesie w domku z ogródkiem i że będę uprawiać swoje itp. Dzieckiem już nie jestem, a marzenie pozostało takie silne, że wątpię, aby kiedyś znikło:D
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę z całego serca aby się ziściły te marzenia :))))
UsuńCudowny post. Fantastycznie relaksujący.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)*
Bardzo się cieszę, uwielbiam pozytywnie oddziaływać na ludzi :)))) Dziękuję za odwiedziny :)
Usuń