środa, 2 lipca 2014

Pejzaż wschodzącego słońca

Wyjdźmy na chwilę poza kurnik i spójrzmy w niebo... O niebie będzie często ponieważ uwielbiam na niego patrzeć. Nic tak nie przyciąga mego wzroku jak widok płynących chmur, niesamowitych odcieni błękitu czy granatu burzy, dla wielu strasznej dla mnie fascynującej, ale kiedy przyjdzie czas na burzę, to będę się rozpisywać... dziś me ulotne myśli popłynęły za zapachem świeżości poranka...


Należę do tych szczęściarzy, którzy wstają wcześnie rano, w moim przypadku to ja witam dzień a nie on mnie. Mąż nie raz się śmieje, że ,,wpędzam w kompleksy słońce" Ale ja bardzo się cieszę, kiedy mogę wstać przed nim. Szarawa poświata budzi mnie odkąd tu mieszkam i nie ma to znaczenia od której strony świata mam sypialnię, to budzik w głowie ustawia ten mój poranny rytm.
 Zawsze byłam rannym ptaszkiem. Nawet mieszkając w mieście.  Stojąc w oknie patrzyłam jak moje osiedle budzi się ze snu. Zaspani ludzie wyprowadzani  na spacer przez swoich pupili snuli się wzdłuż trawników, inni pośpiesznie sunęli w sobie tylko znanym kierunku, najczęściej do komunikacji miejskiej, ktoś inny pół śpiąc próbował otworzyć własny samochód. Tutaj mam okazję stojąc, albo siedząc na tarasie wsłuchiwać się w odgłosy podmiejskiego poranka. Gdzie bym nie była zawsze wprawia mnie ten czas w filozoficzną zadumę nad tym, że gdzieś tam, po drugiej stronie tej samej planety ludzie myślą o kolacji, przygotowują się do spoczynku,  zaczyna zmierzchać, robi się wieczór... myślą o odpoczynku, z nadzieją patrzą na kolejny dzień, ciesząc się, że ten dobiegł już końca... a u mnie właśnie wstaje dzień, budzą się nowe nadzieje.


Szczególnie po zimie, wczesną wiosną, kiedy robi się cieplej, chętnie wychodzę na taras podziwiać nie tylko piękny wschód słońca ale budzenie się do życia  mojej okolicy. Pieją wtedy koguty i mój z kurnika. Słyszę Bienia wtórującego kogutom. Melka ze swojej szopki też radośnie wita dzień i zawsze zaskakuje mnie różnorodność ptaków mieszkająca na działce i w jej pobliżu. Wciągu dnia tak ich nie widać, pochowane gdzieś w drzewach. Szczególnie wiosną, kiedy siedzą w gniazdach. O brzasku każdy ptaszek cieszy się, świergotem wita słoneczko  i powstaje jedna wielka ptasia wrzawa ogromnie miła dla moich uszu. Z oddali dobiega dzwon kościelny i słychać szum mknącego pociągu lub zatrzymującego się na najbliższej stacji. Uroczy zdaje się wtedy jego pogwizd rozchodzący się echem aż tutaj... do mnie na taras. W tej ciszy  brzasku dnia słychać nawet szelest ptasich skrzydeł. Stojąc tak i wsłuchując się w te wszystkie poranne odgłosy, patrząc na niebo często próbuję odgadnąć jaki to będzie dzień? Co z sobą przyniesie? Ubędzie czy przybędzie trosk? Ale za każdym razem jestem jednego pewna, że jest to jeden z najpiękniejszych zjawisk, wart wczesnego wstania i podziwiania.


O każdej porze roku jest inny. Od delikatnego błękitu z pasmami bieli z lekką nutą lazuru i mgiełką lilowego lub odcieni pomarańczy ze złocistymi smugami wiosną i latem, do mocnych czerwieni i różu z fioletem lub granatem zimą, zwiastujące mroźny dzień... Każdego dnia inny, każdego dnia zapięrający dech w piersiach i sprawiający radość, ogromną radość, że coś tak cudownego dane jest nam oglądać i cieszyć się jego pięknem.




Szarówka przedświtu jest niesamowita. Noc odchodzi tak samo wolno jak przychodzi każdego wieczoru, ale tym razem cichutko napływają delikatne, ledwo zauważalne smugi jasne... rozchodzą się na wszystkie strony tworząc jakby rysy kredki na ciemnym jeszcze niebie. Coraz ich więcej, coraz szersze, zaczynają nabierać kolorów, od delikatnej pasteli do soczystych barw poranka a tuż za nimi pojawia się świetlista kula dopełniająca dnia. We wszystkich stronach świata na niebie chmury albo niebo toną w różnej poświacie i tonacji kolorystycznej. Wschód słońca nie jest tylko na wschodzie ale na całym naszym niebie... często stoję tyłem do wschodu i zachwycam się pejzażem utkanym z kolorów i kształtów.


 Wiosenny wschód słońca osnuty lekką mgiełką.

9 komentarzy:

  1. Warto wstać rano dla takich widoków. W mieście trudno o nie.- czytelnik

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne opowiedziane , natura jest niesamowita i ta na dole i ta na górze..:) U mnie w mieście też mam ładne widoki ..jeszcze je firmy budowlane nie zniszczyły . Ale jak długo to potrwa ? Nie wiadomo . Pozdrawiam (eliszka z Garnka)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hejka Monia, jak miło Cię widzieć :D Ale niespodzianka, ogromnie się cieszę. U mnie w mieście mogłam podziwiać zachody, da się, tylko czasami trzeba troszkę się postarać aby znaleźć dobre stanowisko obserwacyjne :D prawda?

      Usuń
  3. Twoje posty są fantastyczne, potrafisz tak wspaniałe pisać o rzeczach zwyczajnych. Muszę Cię kiedyś namówić do wydania zbioru opowiadań lub innych form literackich!

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż się zarumieniłam, usłyszeć takie słowa z takich ust...wspaniałej poetki :))) A mam już na swoim koncie jedno wydanie ale nie opowiadań, jakoś tak zaczęłam z zupełnie przeciwnej nuty :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też uważam,że fantastycznie piszesz.
    Zaglądam,podczytuje i niecierpliwie wyczekuje kolejnych wpisów.
    Żyjąca marzeniami

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba jutro wstanę wcześniej chyba ,że w ogóle się nie położę co też mi się dość często zdarza .

    OdpowiedzUsuń